Tydzień temu wpadła mi w rece książka Chmielewskiej "Traktat o odchudzaniu" - fajnie się czytało, ale byłam zawiedziona, że nie znalazłam tam cudownych rad, jak rozprawić się z moimi niechcianymi kilogramami.
Jak się później okazało, zostało mi po niej w głowie kilka opisów, które uświadomiły mi przyczynę moich wahań wagowych.
Wszystko jednak zaczęło się 10 dni temu jak dopadł mnie katar. Głowa mi pękała, mdliło mnie i czułam się fatalnie. potem to cudowne przeziębienie rozwinęło się w poważne zapalenie zatok.
Chorowaliście kiedyś na zatoki?
Okropny ból kości twarzy przeszywający aż do dziąseł i zębów - masakra.
Na niczym nie mogłam się skupić. Jadłam odniechcenia, bo nawet zwykłe ugryzienie czegokolwiek było problemem. Na zakupach kupowałam rzeczy tylko z listy, bo na nic nie miałam ochoty.
Zawalony nos zablokował mi węch i jedzenie stało się tylko obowiązkiem.
I wtedy dostałam olśnienia!
tyję przez mój APETYT!
bo gdy zaspokoję głód często nachodzi mnie chętka do wrzucenia czegoś smakowitego na koniec posiłku, a to czekoladka, a to orzeszki. Jak idę ulicą i coś mi ładnie pachnie to chętnie to kupuję i jem choć tak na prawdę to nie jestem głodna.
I tak powolutku zbiera się nadmiar kalorii co skutkuje wzrostem wagi w cotygodniowych ważeniach.
Świadomość niszczycielskiej siły apetytu dodała mi wiary, że mogę z tym walczyć, co zamierzam robić. A czy wystarczy sił jak już do końca wyleczę zatoki, to się okaże :)
Trzymajcie kciuki
pozdrawiam wiosennie :)
.ksiezniczka.
24 marca 2010, 10:28a juz myslalam ze to ty:) ktos robi takie same aniolki albo podobne jak ty i pokazuje je na naszej klasie. Milego dnia
mpietry
22 marca 2010, 23:57Niestety, geny decydują o wszystkim. Podobno jest taki chromosom, którego prawidłowa budowa lub uszkodzenie decydują o naszym apetycie. Jeśli jest uszkodzony to odczuwamy głód zawsze nawet po obfitym posiłku. Oglądałam taki film dokumentalny o ile dobrze pamiętam "Dlaczego szczupli nie tyją?" . Tam wyłożyli to bardzo dokładnie. Ja mam chyba ten gen uszkodzony:) ale nic to, idę za Twoim przykładem, odchudzam się i mam nadzieję na spektakularny efekt, tak jak w Twoim przypadku. Pozdrawiam serdecznie
.ksiezniczka.
22 marca 2010, 22:10ja nigdy nie mialam chorych zatok i nie chce miec:))))) tobie zycze zdrowia, no ale widzisz jakies plusy masz z tego bo nie chce ci sie jesc :)))) mam pytanko czy to ty mnie zaprosilas na naszej klasie??
Ebek79
22 marca 2010, 12:59Czy ten traktat o odchudzaniu to kryminał???????? No to już znasz wroga, teraz tylko go zwalczyć:) Wiosenne pozdrowienia!
MISIEK10
22 marca 2010, 12:16Pamiętaj jak wyglondałaś przed odchudzaniem czy warto znów to przechodzić. Jestes dla mnie dobrym przykładem i MOTYWACJA, ze jednak można schudnąc. Powodzenia
MISIEK10
22 marca 2010, 12:07Nie martw sie nie jestes sama. u mnie zapalenie zatok pojawiło sie można powiedzieć nagle. Byłam u moich rodziców ( 500Km od mojego domu) rok temu. Bolała mnie głowa, kataru nie miałam, a w nocy miałam goraczke. Ból głowy sprawiał ze nie mogłam nic robić, dołączył sie tez ból kości policzkowych. Nie wiedziałam co mi jest. Po powrocie do domu po 4 dniach, goraczki nie było troche bolała głowa, ale poszłam do lekarza i okazało się ze zapalenie zatok. Teraz wiem że musze uwazac na siebie nosze czapke i ciepło się ubieram. Zatoki lubieja ciepło. Nie martw sie myśle ze dasz rade. Powodzenia.
kiciurek
22 marca 2010, 10:04Chorowałam nie dalej jak tydzień temu,jeszcze do tej pory biorę antybiotyki.Dawno nie byłam tak chora.Zdrowiej szybko!Buziaki :*
patih
21 marca 2010, 19:35choć generalny wniosek z niej to taki że schudnac się nie da :) i nie warto ) więc nei jest godna polecania vitalijkom hihi
anuska1981
21 marca 2010, 18:32Cały tydzień chodzę zakręcona przez te zatoki. Łeb mi pęka. Ale o dziwo na brak apetytu nie narzekam - a szkoda!!!
justa35
21 marca 2010, 14:48dobrze Cię rozumię, ja ostatnio też miałam problemy z zatokami i ciężko sie funkcjonuje, a funkcjonować się tylko da przy tabletkach przeciwbólowych....
italijka
21 marca 2010, 14:43zatoki lekiem o nazwie sinupret....polecam :)))
agus12
21 marca 2010, 12:40mam ten sam problem...lubię coś dobrego dorzucić nawet gdy nie czuję głodu...wiadomo do czego to prowadzi. Walczę z tym od roku, chudnę, a jeśli nie chudnę to chociaż stoję w miejscu, ale nadal zdarzają się dni gdy po prostu chodzę i podjadam... Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Sally86
21 marca 2010, 12:38To zycze mniejszego apetytu! Dasz rade :) a co do tego głodu to moze w diecie jest czegos za mało ze sie organizm tak dopomina i chce chłonąć wszystko? pozdrawiam