Dziś leniwa niedziela. Leniwa, bo nie robiłam nic szczególnego, przynajmniej ruchowo. Oprócz zabaw z córcią projektowałam fotoksiążkę dla babć i dziadka na ich święto. W końcu to już niedługo. Oczywiście założyłam sobie pewien schemat i okazało się, że to bardziej pracochłonne niż mi się wydawało. Samo wybranie zdjęć zajmuje mnóstwo czasu, szczególnie jeśli ma się ich tyle co my. Ale już jestem w dwóch trzecich, więc wieczorem pewnie skończę.
Mimo, że dieta vitalii dopiero od jutra, to podobnie jak wczoraj wszystkie zasady zostały już wprowadzone i mój kochany mąż znów jadł warzywa z pary (ciekawe ile wytrzyma?). Mi to pasuje. Dla córci też zdrowo. A od jutra już właściwa dieta. I jutro siłka, w sumie nic nowego, bo generalnie jest zawsze. Muszę jeszcze porozmawiać z mamą, czy we wtorki i piątki zajmie się małą, żebym mogła chodzić na basen. Pewnie się zgodzi.
Wracam do fotoksiążki.