Jak postawię wagę w różnych częściach łazienki to wynik też jest różny więc mam już stałe miejsce i ważę się tylko tam. Do tego często jest tak że wystarczy że zdejmę naprawdę lekką piżamę a mam różnicę o 0,5 kg. Wasze wagi też tak wariują? czy tylko z moją jest coś nie tak? W każdym razie - walnięta czy nie wcześniej pokazywała więcej a teraz mniej.
Najważniejsze, że znowu zaczęłam. Weszłam na dobre tory odchudzania , a właściwie zdrowego jedzenia. Jedynie w stosunku do ćwiczeń nie mam czystego sumienia. Mogłam dać z siebie więcej. No ale pokonać własnego lenia nie jest tak łatwo.
Gosiunia31
17 listopada 2012, 15:18gratuluję! ja zawsze waże się w tym samym miejscu, tj. stawiam wagę na tym samym kaflu, rano i po sikaniu i na golasa, zawsze! raz zrobiłam eksperyment, zważyłam się (wprawdzie po południu ale chodziło mi właśnie o wagę ciuchów) i okazało się że tak bluzko-sweterek ważył 0,5 kg... powodzenia i trzymam kciuki!!!
ajusek
17 listopada 2012, 07:59ehhhh ja na początku ważyłam się na starej wadze wskazówkowej - to była zabawa:) hehe a postaw sobie wage na dywan np;) tez fajne rzeczy można zobaczyć. Waż się zawsze w tym samym miejscu, w tych samych warunkach itp., ważniejszy spadek wagi niż sam jej wynik:) Trzymam kciuki za wytrwałość, to najważniejsze:)
nadajstyl
17 listopada 2012, 07:58Najlepiej waż się w samej bieliźnie lub w ogóle nago :) 0,7 kg na tydzień to wcale nie jest zły wynik :)