Wczoraj mąż- wspaniały ambasador odchudzania zabrał mnie i dzieciaki na lody:):) Wsunęłam puchar lodów z jogurtem i duże latte.Ile to miało kalorii nie wiem i nie chcę wiedzieć. O wyrzutach sumienia nie wspomnę. No ale moje kochanie stwierdziło że raz na jakiś czas trzeba mieć coś z życia inaczej spadnie mi motywacja i w ogóle rzucę w cholerę moją dietę. No cóż ciekawe podejście... Byle tylko nie za często bo tak naprawdewcale nie chcę wracać do tego co było. No ale deserek był pyszny.
Na całe szczęście na kolację miałam zjeść ok 400 kcal więc trochę czułam się rozgrzeszona:):)
Po powrocie rowerek poszedł w ruch - 36 km i litr potu. No ale jak sobie pomyślałam że rano czeka mnie kontrolne ważenie to doping do pedałowania od razu się pojawiał.
No i dzisiaj waga pokazała -1,5 kg. SUPER i nawet lody nie przeszkodziły!!!
Cieszę się bardzo. Cztery tygodnie minęły a mi się udało pozbyć prawie 6 kg tłuszczyku. Coraz mocniej wierzę , że mi się uda.
No ale jak jest słońce to łatwo wierzyć...
Dobrze, że juz jest wiosna.