Wczoraj, tak jak pisałam
dostąpiłam zaszczytu śniadaniowania w łóżku- mój Piotrek zrobił mi pyszną
jajecznicę z pieczarkami i pomidorami i na tym niestety jego dobroć się
skończyła Jak już prognozowałam parę dni temu, że pewnie wróci i za 2 dni
już będzie coś na nie tak też się stało- jestem normalnie czarnowidzem
Od
słowa do słowa i wyszło na jaw, że w środę spotkałam się z moim licealnym
kolegą- znamy się już przeszło 10 lat i spotykamy się tak cyklicznie góra 3
razy w roku żeby wymienić się głównie informacjami nt. co u nas nowego, co się
zmieniło. Mam jednego, jedynego takiego kolegę, który zaznaczam nigdy mi się
nie podobał aczkolwiek lubiłam zawsze od czasu do czasu z nim porozmawiać.
Teraz np. ja mu przekazywałam jak bardzo szczęśliwa jestem bo przygotowuje się
do ślubu i czekam na moje pierwsze dzieciątko a on mi opowiadał jak to już jest
jak się ono urodzi bo sam ma b. fajną żonę i 10 miesięczną córeczkę. Piotrek
nie lubi jak się z nim spotykam bo jest najzwyczajniej w świecie zazdrosny a ja
już dawno powiedziałam mu, że nie zerwę kontaktu z kolegą tylko dlatego, że on
ma takie życzenie- bez przesady…
I tak od wczoraj trwają ciche
dni- odpowiada tylko półsłówkami „no, tak, mhy” jest ogólnie obojętny. Mnie
jeszcze wczoraj to śmieszyło-stwierdziłam, że podąsa się jeszcze pare godzin i
mu przejdzie ale nie- do dziś pozostaje nieugięty w swoim obrażalstwie A dziś
z kolei to ja mam jakiś zły humor i tą jego naburmuszoną miną jeszcze bardziej
się nakręcam bo co mi będzie fochy strzelał niewdzięcznik jeden. Ja tu się
dwoje i troje z przygotowaniami do tego ślubu, siedzę sama całymi dniami w
naszym mieszkaniu sama jak palec jak on jest w terenie, przeprowadziłam się tu
z Krakowa gdzie miałam znajomych, koleżanki a tu nie mam nikogo, przygotowuje
jakieś obiadki, sprzątam… I mogłabym tak jeszcze długo wymieniać i co mam za to?
Jego nadąsaną minę i to, że nie mam nawet do kogo buzi otworzyć nawet jeśli
jest już w domu. Nie to nie- jadę dziś do siebie do domu bo jutro z samego rana
mam okulistę a później lekarza w Krakowie. Może jak pobędzie trochę sam to
rozumu nabierze?
To się wyżaliłam-już mi lżej z innych rzeczy,
bardziej pozytywnych to z samego rana zaliczyłam wczoraj godzinę basenu- basen
puściutki o 9 rano w niedzielę, żyć nie umierać! A z mniej pozytywnych to chyba
źle spałam bo mnie tak odcinek szyjny kręgosłupa boli…. Na tym basenie to
pływałam jak ta kaleka bo generalnie to nie dam rady odwrócić nawet głowy w ani
jedną ani 2 str. Dziś jest już lepiej aczkolwiek minie jeszcze trochę czasu nim
wrócę do dawnej sprawności
Na koniec tradycyjnie dodaje menu z wczoraj, bez
zdjęć obiadu bo w obecności rodziców trochę głupio się czuje cykając fotki tego
co mam na talerzu….
07:30- śniadanie- jajecznica z 3 jaj z pomidorami i pieczarkami, kromka chleba razowego z masłem i pomidorem; kawa z mlekiem
10:30- parę pistacji
11:30- obiad- rosół z makaronem i marchewka gotowana; 2 pałeczki z kurczaka z piekarnika, ćwiartki ziemniaków w ziołach zapieczone w piekarniku, kapusta zasmażana; kompot
13:30- kawa z mlekiem, pierniczki z nadzieniem śliwkowym
16:30- jogurtowy przekładaniec (jogurt grecki, płatki owsiane, otręby żytnie, borówki, truskawki i wiśnie mrożone, łyżeczka dżemu truskawkowego, wiórki kokosowe), 1 michałek zamkowy
Na zdjęciu wszystkiego po 2 ale 2 porcja była dla tego niewdzięcznika mojego….
19:30- kolacja- bułka pełnoziarnista: z serkiem almette, awokado, sałatą, plastrem mozzarelli, łososiem wędzonym, ogórkiem i pomidorem; czerwona herbata
+ drożdże z miodem i mlekiem
Aktywność fizyczna: basen 1 godz.; rowerek stacjonarny 15 min.
rynkaa
17 marca 2014, 20:53uwielbiam takie pierniczki :) a ten jogurtowy przekładaniec wygląda co najmniej obłędnie :)
soperfect
17 marca 2014, 09:38Ja tam go rozumiem, jestem identycznym zazdrośnikiem, mój mężulo odkąd jesteśmy razem ma kategoryczny zakaz spotykania się ze znajomymi/koleżankami/przyjaciólkami jak zwał tak zwał. Za to ja też zrezygnowałam z kontaktu z przyjacielem/kolegom. Czy to dobrze? Nie wiem, ale nie ufam żadnym kobietom koło niego.. A jedzonko no.. zrobiłam się głodna :D
sarna88
17 marca 2014, 09:20oj te pierniczki, uwielbiam :D (dlatego nie kupuję :P)