Hej Dziewczyny!
Wczoraj, tak jak to było wcały dzień do Krakowa- wpisu nie było bo do mieszkania wróciłam k. 22, przejrzałam parę pamiętników i poszłam spać.
Po śniadaniu (które zdecydowanie nie było szybkie co do przygotowania a później sprzątania po nim- mój trud został jednak wynagrodzony przez smak;)) szybciutko się zebrałam i zaczęłam odhaczać kolejne punkty z listy „do zrobienia jak najszybciej”- najpierw podjechałam sobie do pasmanterii gdzie kupiłam ozdoby na bolerko i przezroczystą nić do naszywania koralików. Wypatrzyłam tam dodatkowo ozdoby na wielkanocne jajka w formie tasiemek, które pewnie dokupię w niedalekiej przyszłości a może nawet już dziś;). Później zajrzałam do sklepu z art. gospodarstwa domowego po 2 pojemniki na cukier i sól, koszyczek na kosmetyki do łazienki i przy okazji kupiłam średnią formę do babki i zestaw malutkich- zapowiada się pieczenieJ Dalej było już tylko mierzenie i fotografowanie ogrodzenia dla starszej druhny żeby mogła zaprojektować przybranie i Kraków. Tu z kolei kupiłam materiał wełniany na bolerko+ podszewkę i jak tak zaczęłam chodzić i myśleć nastrojona tą piękną pogodą na zewnątrz to dokupiłam jeszcze materiału ale takiego cienkiego-w razie gdyby w kwietniu naprawdę było b. ciepło i moje wełniane wdzianko okazałoby się za ciepłe… Za ten drugi mat. Zapłaciłam coś k. 30 zł z podszewką więc majątek to nie jest a przynajmniej będę spokojniejsza.
Przy okazji odebrałam paczkę ciuszków, które już kiedyś tam zamawiałam w ramach wyprzedaży w smyku, a to one:
Wszystkie są nieco większe- zazwyczaj rozmiar 68 i więcej bo takich maleńkich na 56 i 62 mam już naprawdę sporo (kupowane głównie na allegro i w Endo) a nikt mi nie gwarantuje, że moje maleństwo nie urodzi się wcale nie takie małe. Poza tym staram się dostosować rozmiarówkę do pory roku-grubsze rzeczy większe bo mały ma się urodzić w czerwcu.
A tu przedstawiam wam Mariana, który przymusowo siedzi jeszcze sam na starym mieszkaniu bo w nowym lokum nie ma jeszcze dla niego odpowiedniego miejsca...
Dostałam go od kolegów i koleżanek w ost. dzień pracy przed odejściem na zwolnienie lekarskie-miał mi zastępować póki co Piotrka podczas jego wyjazdów no ale jak widać na razie siedzi bidulek sam i bezczynnie:P
No a na zakończenie bo się strasznie rozpisałam dodam wczorajsze menu- nie jest tego wiele bo nie było jak robić zdjęć:
08:00- śniadanie- 2 naleśniki z mąki razowej smażone na oleju kokosowym z serkiem homo waniliowych (miechowskim), dżemem truskawkowym, borówkami, zmrożonymi truskawkami i płatkami kokosa; kakao (prawdziwe) z łyżeczką miodu
11:00- jabłko, gruszka
13:30- sałatka z kurczakiem: kurczak pieczony na łyżeczce oliwy z oliwek, sałata lodowa, rzodkiewka, ogórek świeży i konserwowy, pomidor, papryka, awokado, oliwa z oliwek
Jednym słowem wyjadanie resztek z lodówki
16:00- łosoś wędzony na ciepło, duża garść pistacji, pomarańcza
18:00- pół chałwy kakaowo-sezamowej
18:30-21:30- 2 koktajle- jeden był m.in. z syropem z migdałów i sokiem z limonki (i jeszcze wiele innych sładników ale nie pamiętam jakie …) a drugi: puree z truskawek, limonka, bita śmietana, sos czekoladowy,
Obydwa były super pyszne, super słodkie i super niedietetyczne;)
Buziaki dziewczyny- zbieram się powoli do domu!
dandeliona
13 marca 2014, 08:21Cześć, wklikałam się w Twój pamiętnik przez przypadek, ale tak mi się podobają Twoje zdjęcia i przepisy, że zostanę tu na dłużej :) Ach, sałatka wygląda wyśmienicie. Pozdrawiam!