08:30- śniadanie- owsianka górska z orzechami laskowymi i migdałami, ćwiartką banana, połową kiwi, łyżką dżemu truskawkowego, otrębami owsianymi i mlekiem; kawa z mlekiem
11:30- obiad I część (bo jechałam do koleżanki)- papryka faszerowana kaszą gryczaną, 3 łyżki buraczków ze słoika; kawa z mlekiem
13:00- przekąska-1 kruche ciastko ze spodem czekoladowym; herbata z 2 łyżeczkami cukru (u koleżanki)
15:30- obiad II część- duży talerz barszczu czerwonego z uszkami (farsz: mięso, kapusta, grzyby) (ok. 7-8 dużych sztuk), 1 placek ziemniaczany z duszonymi pieczarkami
18:30- kolacja- 2 małe jabłuszka, 2 mandarynki
+ drożdże z mlekiem i kakao
Po tym jak odwiedziłam koleżankę pojechałam do domu. Był to dla mnie smutny dzień i jak znalazłam się w domu to szwędałam się bez celu miejsca sobie znaleźć nie mogąc. Wpłynęły na to właściwie 2 wydarzenia- pierwsze u koleżanki, która się rozpłakała bo zaczęła opowiadać, że oni z mężem starają się o dziecko już prawie 8 lat i nic- badania wykazują, że są zdrowi i płodni a mimo to dziecko się nie pojawia. Przypomniało się, że ja na początku nie byłam zadowolona z ciąży- no może nie tyle zadowolona co zaskoczona i pełna obaw bo raz, że to było dla mnie dość nieoczekiwane a dwa, że wiem jakie jest otoczenie i moja rodzina a ja jestem z P. bez ślubu. Jaka ja byłam głupia!!!! Przejmowałam się co ludzie powiedzą- a oni wiecznie coś gadają- masz dziecko to cię obgadają, że w sumie to zaszłaś w ciążę jak jeszcze mężatką nie byłaś, nie masz dziecka- no to wielka hańba i w ogóle. Moje dziecko to jest dar od Boga dla mnie i najlepsze co do tej pory w życiu mnie spotkało.
Aktywność: rowerek stacjonarny:17 min.
Waga o godz. 16:30- 56,6 kg