Witajcie!
Długo znów się nie odzywałam, ale nadal u mnie chroniczny brak czasu .
Na przykład wczoraj - nie byłam w pracy, bo musiałam z synem wybrać się do dermatologa. Teoretycznie miałam dzień wolny. Hurra ?!!!
Jak go spędziłam?:
Rano odwiozłam dzieciaki /mam jeszcze córkę/ do szkoły, wróciłam na chwilę do domu. Po godzinie "tył na lewo" z powrotem do szkoły, po syna, potem do lekarza. Po lekarzu do apteki. Po aptece do hipermarketu na zakupy. Nienawidzę zakupów br....... Mój mąż często się dziwi, cóż to takiego zakupy. To mu kiedyś wyliczyłam:
- wybrać rozsądnie to co każdy w rodzince lubi /bo np. jogurty to każdy je inne/ i to jeszcze w rozsądnej cenie, bo w tych czasach to chyba nikomu się nie przelewa,
- wyładować zakupy na kasę,
- władować zakupy do siatek,
- siatki z powrotem do koszyka,
- potem z koszyka do samochodu,
- z samochodu do domu /kilka kursów/,
- w domu jeszcze zakupy trzeba posegregować, pochować.
No nikt mi nie powie, że zakupy to taka błahostka!
Po zakupach, już w domu mogłam mieć już wolne /mój mąż na pewno zasiadłby z pilotem w ręce przed telewizorem/, ale ja wzięłam się wreszcie za rozmrażanie i czyszczenie lodówki. Lód z zamrażarki wychodził już dosłownie na drzwiczki. Zaczęłam ok. 12.00, skończyłam 16.30! Zanim to wszystko pomyłam , wysuszyłam, w międzyczasie musiałam biec po córkę do szkoły, po jej powrocie zagonić syna do przepisywania zeszytów z lekcji, które opuścił, dać "Bąblom" obiad - to tak zeszło.
Myślicie, że po "lodówce" miałam już spokój? O nie! Trzeba było ogarnąć chaos domowy, dać mężowi obiad /po jego powrocie do domu/, odnieść pożyczone zeszyty od koleżanki syna. I czekało mięsko, aby zrobić kotlety.
I tak zeszło mi do wieczora. Jak zwykle czułam, że "padam". Dobrze, że małżonek troszkę mi pomógł - zmył gary i poprasował.
Miałam jeszcze wieczorem poćwiczyć, ale jeszcze dopadł mnie rozstrój żołądka i co chwilę biegałam do toalety.
I tak minął mi wolny dzień - po prostu "bajka"!
O dietę nie pytajcie! Tragedija!
Trzymajcie się - PA!
Wiosna122
17 października 2014, 10:00skąd ja to znam XDDD czy kobieta w domu ma kiedykolwiek wolne? Chyba tylko wtedy kiedy się zbuntuje..., :D ale i wtedy nie do końca można :DD
studentka_UM_Lublin
16 października 2014, 19:58Kochana, jesteś super mamą po prostu:) masz powody do dumy, po prostu perfekcyjna Pani domu :) szkoda, że nie znalazłaś czasu dla siebie, musisz męża jakoś bardziej zachęcić do pomocy :) na pewno będzie bardziej zadowolony, jak żona będzie fit & sexy niż jak będzie padnięta :) przekonaj go :) pozdrawiam :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://docs.google.com/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
JoannaMaria2014
16 października 2014, 17:13Mam dokladnie tak samo z zakupami... brrr.... po prostu nie cierpie.... Pozdrawiam :)
Magis
16 października 2014, 13:01Niestety takie jest życie kobiety !!! (dołożyć trzeba jeszcze @)
agulina30
16 października 2014, 13:15no właśnie mi się kończy ;)
Mileczna
16 października 2014, 12:46no faktycznie wolny dzień jak jasny gwint :)) ale dzielność na najwyższym poziomie!
agulina30
16 października 2014, 12:49nie taka dzielność ;) namarudziłam się wczoraj jak cholera! ale dzięki temu mężulek trochę dopomógł ;))
monikaplu
16 października 2014, 10:18Ja tak samo spędzam "WOLNE" dni. Chyba wszystkie mamy nie umieją odpoczywać :)
ZebraWPaski
16 października 2014, 10:06skad ja znam takie "dni wolne"! Problem zakupow rozwiazalam czaesciowo robiac zakupy przez internet, oczywiscie nie wszystko sie da, ale wiekszosc rzeczy... i jest to bardzo pomocne :-)
agulina30
16 października 2014, 10:16tylko mnie denerwuje w zakupach internetowych to, że trzeba płacić za dostawę :(