Hej,
pisałam Wam wczoraj o swoich postanowieniach (mowie tu głównie o finansowych).
Nigdy się mnie pieniądze nie trzymały i zawsze wydawałam więcej niż zarabiałam, mimo iż zawsze miałam dobrze płatne pracę. Obecnie kiedy moje zobowiązania już mi bardzo ciążą postanowiliśmy zmienić nasze życie i zacząć oszczędzać. Jesteśmy świadomi ile kasy ucieka nam przez palce.
Ale brak robienia sobie drobnych prezencików, sobie mężowi i dziecku, doprowadza mnie do szału. Wiem ,że żeby coś naprawdę mieć muszę się zmienić, ale bardzo mnie to smuci :( . Musze wziąć się w garść, bo w domu mam masę niepotrzebnych rzeczy, mamy tego za dużo. Wkurza mnie tylko, że każdy mnie poucza a nie siedzi w mojej głowie. Nikt nie rozumie, że mi to sprawia mega przyjemność.
Podobno osoby z niska samooceną mają właśnie tego typu problemy. To by się zgadzało, tylko jak z tym walczyć. Nie mogę przecież wiecznie chodzić bez kasy w portfelu :(
Chyba to będzie gorsze niż kontrola nad pożeraniem dużej ilość kalorii i niż rzucenie palenia.
Boje się, że w zamian za te wszystkie nałogi znowu zacznę się opychać :(
Szkoda, że mąż dziś pracuje do 22 bo mam ochotę założyć strój i to wszystko wybiegać na bieżni z słuchawkami i głośną energetyczną muzyką.
Ktoś chętny zaopiekować się dziś moim synkiem tak z 2 godzinki :P
emcia.emilia
10 grudnia 2016, 15:48Z całego serca polecam rady tego pana. http://jakoszczedzacpieniadze.pl/emocje-i-sprawdzone-strategie-wychodzenia-z-dlugow. Ja nigdy nie miałam takich problemów a wręcz przeciwnie oszczędność to moje drugie imię. Widzę jaki to problem w dzisiejszym świecie. Warto również zainteresować sie minimalizmem, może coś zaczerpniesz. Życze wytrwałośći i powodzenia.
Gourmand!
9 grudnia 2016, 13:25https://pokonajswojedlugi.pl/panel/tydzien-2/dzien-10/ polecam :)
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 13:30niestety trzeba zapłacić a to będzie złamanie mojego postanowienia. Po za tym szczerze nie wierzę w internetowe, płatne kursy. Bez obrazy ale to często bełkot i w koło to samo (nie twierdze że ten też taki jest ale jakoś mam obiekcję). Podobną tematykę można znaleźć za free. http://jakoszczedzacpieniadze.pl/emocje-i-sprawdzone-strategie-wychodzenia-z-dlugow
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 13:30i nie jest to tylko o wyjściu z długów ale też jak oszczędzić zgromadzić jakąś kwotę
Gourmand!
9 grudnia 2016, 13:45Zapłacić? To jest kurs bezpłatny. Sfinasował go MasterCard. Jak możesz z góry zakladać, że to bełkot? ... A tak na marginesie autorem tego kursu jest Michał Szafrański.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 13:54ok zauważyłam tylko, że trzeba się zarejestrować (dla mnie to oznacza jakieś płatności nie lubię podawać swoich danych w internecie). Napisałam, że zazwyczaj tego typu kursy kojarzą mi się z czymś mało przydatnym i nie każdy wie kto to Michał Szafrański ja nie wiem
Gourmand!
9 grudnia 2016, 13:59A ten link poznajesz? http://jakoszczedzacpieniadze.pl/emocje-i-sprawdzone-strategie-wychodzenia-z-dlugow wklaiłaś go poniżej... Autorem postu jest Michał... Idź lepiej na zakupy...
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 14:01ok doczytałam na spokojnie że to bezpłatne :) ale nadal nie wiem kto to ten Pan i nie oburzaj się od razu :*
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 14:03Poznaje wiem znam :P nie interesują mnie autorzy artykułów, skupiam się zawsze na treści. Nazwiska mi nic nie mówią. Nie rozumiem skąd u Ciebie tyle agresji. Dystans tylko dystans Cię uratuje :) na zakupy jak będę mieć ochotę to pójdę nie martw się :*
Gourmand!
9 grudnia 2016, 14:14Ignorancja mnie irytuje. Piszesz, że masz problem. Próbuję Ci pomóc, a Ty zamiast dokładnie zobaczyć, co Ci dałam, z góry negujesz. Kurs jest naprawdę wartościowy. Jest też lekcja na temat budżetu domowego. Podczas rejestracji proszna jesteś o imię nazwisko (mogą być przecież fikcyjne) oraz adres email. To wszystko. Chces skorzystaj. Nie chcesz, to nie korzystaj. Pozdrawiam.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 14:22wiem pochopnie oceniłam. Po prostu wiem, że musi się z zmienić wszystko w mojej głowie i dlatego dziś ta cała rozmowa. Nie przeczytałam dokładnie bo jak zobaczyłam, że rejestracja to mnie od razu zniechęciło (złe doświadczenia z tego typu rzeczami) obiecuje że zajrzę dziś wieczorem tam przy herbacie. Dziękuje :*
Gourmand!
9 grudnia 2016, 15:08Chętnie. :) I powodzenia.
angelisia69
9 grudnia 2016, 10:27kolejna zabawka dla dziecka czy gadZet dla meza,nie uciesza ich tak,jak czas im poswiecony.Zazwyczaj dajemy dziecku zabawki zeby go "zbyc" a zauwazylam ze moj syn dluzej wspomina i bardziej sie cieszy jesli zagramy w planszowke niz jak dostanie klocki LEGO.Wiesz jaki byl jego dzien dziecka ulubiony?Jak zbudowalismy namiot"baze" z kocow,poscieli i krzesel,wylaczylismy TV i bawilismy sie we 2
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 14:50My mamy masę planszówek i często gramy :) gorzej z innymi zabawami bo ja nie mam ani wyobraźni ani kreatywności i często też chęci. Będę szczera nie lubię się bawić (już jako dziecko wolałam bawić się sama niż z kimś). Nie mogę się jakoś zmusić. Lubie za to spacery, rowery, basen, mogę grać w piłkę ale tylko nie zabawy w szkoły, lekarzy, dom. Ja jestem zawsze od basenu maż od zabaw a wygłupianki są razem aaaa i uwielbiam czytanie książek z synkiem i tańczymy sobie codziennie :)
angelisia69
9 grudnia 2016, 10:24taka mania "posiadania" wiaze sie z wewnetrzna pustka,czegos ci brakuje i to wcale nie pieniedzy,zakupy sa jakby rekompensata tego ale po jakims czasie juz przestaja byc i irytuje nas ze tyle kasy wywalamy w bloto.Tez tak mialam,pustka w srodku,brak radosci z zycia,jedyna radosc to wyjsc codzien na miasto i kupic byle pierdólke ale zeby tylko kupic,jak nic nie kupilam to wrocilam wkurzona/zdolowana i po drodze juz sobie zlorzeczylam.Trzeba znalezc zrodlo tej pustki w sobie i stopniowo ograniczac te zakupy,ja jeszcze do konca tego nie wyeliminowalam,ale od jakiegos roku robie progresy i staram sie znajdywac jakies radosci w dniu codziennym zeby wypelniac ta pustke.wieksze cyferki na koncie ciesza i to bardziej niz chec ich wydania ;-) Praktyukuj minimalizm,im mniej wokol nas tym czystsza i spokjniejsza dusza ;-)
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 10:32a jak odnalazłaś te pustkę? Powiem tak jestem już zmęczona ciągnięciem tego wszystkiego. Mam wrażenie że wszystko jest na moich barkach, rachunki, syn, dom, praca. Mąż jest trudny nie ułatwia mi życia. Całe życie ktoś mnie krytykował rodzice dużo ode mnie wymagali i nie doceniali, nigdy nie słyszałam pochwał, teraz też nie. Czasem mam ochote się żeby kotś mnie pochwalił i przytulił tyle
angelisia69
9 grudnia 2016, 11:19u ciebie wlasnie to nie pustka a presja z wczesniejszych czasow,musialas byc SUPERWOMAN we wszystkim,ale teraz cie to przytlacza i masz tego dosyc,i wlasnie w ten sposob(zakupy)to rekompensujesz,starasz sie wynagrodzic sobie brak milosci/pochwał robiac kolejne zakupy.U mnie bylo inaczej,czulam sie "osaczona" ze musze to i tamto,ze codzien ta sama rutyna ktorej musze sprostac itd.itp. męczylo mnie to i odkupowalam to zakupami.Powoli zaczelam sie zmieniac,szukac jakis "odskoczni" od codziennosci,przestac sie zamartwiac jesli 1 dzien podloga bedzie brudna.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 10:01no i jeszcze dobiłam się na to wszystko ;( po 1,5 miesiąca postanowiłam się zważyć. Cholera przestrzegam zdrowego trybu życia, dużo ćwiczę, pije wodę, już w ogóle nie słodze i nie używam masła, nie jem smażonego, słodyczy, fast foodów. Czasem jakies grzeszki się zdarzą :p a tu Booom 3kg do góry. Jakiś dramat i tak co miesiąc mnie przybywa zamiast spadać. Wszyscy mówią że to mięśnie się tworzą, ale kiedyś byłam mega wysportowana i szczupła (roz. 36/34) i ważyłam 56 kg max. A teraz za jakiś czas będę szczupła ale ciężka :/ załamać się można
LadyElbereth
9 grudnia 2016, 09:26Tez jestem zakupoholikiem... w sensie doskonale rozumiem te emocje, radość i adrenalinkę, gdy mam coś kupić, najłatwiej mi "poprawić sobie humor" kompulsywnymi zakupami... albo kompulsywnym obżarstwem :/ A potem się pojawia kac moralny, oczywiście :P. Ja z tym walczę w ten sposób, że gdy zobaczę coś, co do mnie woła "Kup mnie, kup mnie!" to starannie nie ulegam emocjom, tylko sobie daję 1-7 dni na przemyślenie czy aby na pewno jest mi to niezbędne (w zależności od tego czy to pierdółka czy coś poważnego - pierdółkom za parę zł też się staram nie ulegać, bo i tak tonę przedmiotach). Latwiej odejść od półki/wyłączyć zakładkę, kiedy mówię sobie "Przemyślę to" niż "Nopenopenope", a gdy siądę, ochłonę i rozważę za i przeciw bez emocji, to często okazuje się i tak, że jednak nie jest to aż tak fajne/niezbędne, jak myślałam, patrząc na to w sklepie. Dobra metoda na walkę z kupowaniem pod wpływem impulsu, choć oczywiście nadal się zdarza, że po tym czasie na refleksję lecę to kupić :P
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 09:34Wow jestem w szoku że ktoś ma dokładnie to co ja. Staram się przemyśleć ale zazwyczaj stwierdzam, że jest mi to potrzebne i potem owszem jest przez może miesiąc. Po paru miesiącach odkopuje, odświeżam, piorę gdy jest to ciuch. Założę raz i znowu leży. Mam takie zrywy. Ehhh musze przestawić mój mózg. Najgorsze jest to, że mam wrażenie że zabrano mi wszystko: jedzenie, palenie, kupowanie, wyjścia na miasto bo wszystko jest złe i drogie. Cały czas ktoś mnie umoralnia ja wiem że chcą dobrze i że mają rację, ale z drugiej strony czuje, że przecież stać mnie na to aby sobie dogadzać, że życie jest jedno kiedy sobie mam na to wszystko pozwalać na emeryturze :/ Dziękuje za wsparcie Was wszystkich :*
LadyElbereth
9 grudnia 2016, 09:59No, rozumiem to z tym zabraniem doskonale... Wszyscy mówią, żeby się nagradzać za drobne sukcesy, rozpieszczać siebie itd... Tylko jak... Wcześniej robiłam to na dwa sposoby: żarciem i kupowaniem, a teraz co zostało? Kąpiel z bąbelkami i dobra książka, nosz kurde... Tzn na logikę, oczywiście, wiemy, że kompulsywne żarcie i kupowanie czy party hard z litrem whisky to niezbyt dobre nagrody... tylko czym to zastąpić.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 10:05no właśnie czym. Dobra książka super pomysł ale przecież trzeba ją kupić (bibliotekę już przerabiałam ale brak tam takich tytułów jakie lubię). Wszystkie nagrody to kasa, owszem możecie pisac że rodzinny spacer czy coś innego w tym stylu. Ja kocham swoją rodzinę ale takie wyjścia do końca mnie krecą. Już chyba nie potrafię żyć, robić coś bez kasy. Każde wykście z domu kojarzy mi się z wydawaniem pieniędzy bo a to lody na spacerze, albo jakiś basen, albo łyżwy hmm :( Dopadła mnie dziś jakaś depresja ;(
LadyElbereth
9 grudnia 2016, 10:32Mnie też, nie wiem, pogoda taka smętna czy co...:( A rodzinny spacer i tym podobne rzeczy to dla mnie po prostu część codzienności, przecież codzienność też musi zawierać przyjemne elementy (w zasadzie im więcej, tym lepiej, przecież nie żyjemy po to, żeby się umartwiać), a nie, że każda nawet najmniejsza przyjemność to od razu "nagroda"...
mmmarlady
9 grudnia 2016, 09:14Polecam książkę T.Harve Eker Bogaty czy biedny. Zmieniła moje podejście do wydatków.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 09:18dzięki poszukam ale kupić nie mogę :P za pare chwil mam urodziny więc poproszę od kogoś na prezent :)
mmmarlady
9 grudnia 2016, 21:54Bedziesz zadowolona :) A jeśli chcesz to ja wyśle Ci audio booka. Taki prezent :)
MadameRose
9 grudnia 2016, 09:07Kilka miesięcy temu też doszłam do wniosku, że pora nabrać większego szacunku do pieniądza i zaczęłam ostrą kontrolę swoich wydatków. Wydawałam straasznie dużo i prawie nie było dnia, żeby nie wróciła do domu z czymś nowym do ubrania, drogim kosmetykiem, albo jeszcze czymś innym. Nigdy nie kupowałam nic na kredyt, ani nie wpędziłam nas w długi,po prostu temat zakupów wymknął się zdecydowanie spod kontroli. Ustaliliśmy z narzeczonym miesięczny budżet w jakim powinnam się zmieścić, tak żebyśmy mogli jakąś sumkę odłożyć z pensji. Zaczęłam sobie notować w kalendarzu ile wydaję dziennie i na co. I narzuciłam sobie też takie limity np. nie wydam więcej niż 100 zł dziennie. Wiadomo często dochodzą niespodziewane wydatki typu prezenty, nieprzewidziane rachunki etc. Ale zauważyłam, że to działa. I w zasadzie nawet nie musiałam się ograniczać. Po prostu uważniej robiłam zakupy i tyle. Po 2 miesiącach nabrałam nawyku i już nie musiałam dokładnie planować wydatków. Co się okazało, że mogliśmy sobie pozwolić na zakup nowego, całkiem drogiego laptopa dla mnie. Kupiłam najnowszy model telefonu. Także na początku może być trochę trudno się przestawić, ale to da się zrobić :) Zresztą warto sobie uświadomić, że często rodziny w Polsce za część tego co mamy musi utrzymać kilka osób!!! Także warto zejść na ziemię i rozsądniej wydawać pieniądze. Pozdrawiam i powodzenia.
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 09:21ja długów nie mam. Kredyt owszem, ale to nie ze względu na wydawanie kasy bezpośrednio (po prostu na remont na który wiem że mogłam spokojnie odłożyć sama w parę miesięcy). Kiedyś miałam kartę kredytową ale kiedy po paru miesiącach zaczęłam przeginać zrezygnowałam z niej :P
Nattiaa
9 grudnia 2016, 09:05ja właśnie idę na fitness jak położę małego spać, może te prezenciki zastąp kupieniem ich ulubionych owoców, albo zrób na obiad coś co lubią np. tortille lub kurczaka z frytkami (z piekarnika) na pewno się ucieszą :):)
agnieszka.1988
9 grudnia 2016, 09:08ja też chodzę ja położe syna wieczorami ale jak mąż pracuje od rana a jak pracuje do 22 to jest w domu ok. 23 więc nie mam z kim zostawić syna ;( ćwiczę w domu