Dawno tutaj byłam, oj dawno, ale też sporo się działo.
Dopiero w poniedziałek dostałam komputer, ale musiałam go trochę oswoić, nie mówiąc nawet o tym, że miałam 31 wyjazd, więc pakowanie szło pełną gębą.
Podróż trwała 22 godziny autobusem i już teraz wiem, że nie będzie to mój ulubiony środek lokomocji.
Zabrałam ze sobą trochę dużo jedzenia, ale pogoda bardzo nie sprzyjała było piekielnie gorąco, z całym ekwipunkiem jedna wypchana waliza, jeden wypchany plecak i jeszcze torebka zasuwałam prawie 4 km do mieszkania, który miałam wynająć. Jeszcze czekałam na kobitę dobre 6 godzin, w tym czasie łaziłam po mieście (które jest naprawdę ładne) i robiłam za małego tłumacza niemieckiego.
Pokój mam śliczny i mam o niego bardzo dbać, bo właścicielka jest trochę pedantką.
Współlokatorzy są bardzo mili, jeden z Pakistanu był trochę za bardzo miły i za bardzo narzucający się, całe szczęście mam miesiąc wolnego od jego towarzystwa :)
Ale nie jestem sama, cieszę się, że mam znajomych z Polski i że poznałam również z innych krajów.
Musiałam przygotować na większe wydatki, bo trzeba było kupić książkę na kurs, kupiłam rower jeszcze, bo chodzenie stało się uciążliwe przez upał i brak czasu.
Przepisałam się do grupy z niższym poziomem B1, bo nie chciałam sobie wypruwać już żył.
W skrócie to tyle, napiszę więcej kiedy wrócę