Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Otoczenie


Uważam, że nie ma sensu ćwiczyć, jeśli nie uporządkuje się swojego otoczenia. Dom jest domem dla ciała, a ciało jest domem dla duszy, więc jeszcze zanim ktoś się weźmie za trening, niech najpierw chwyta za miotłę, szmatę, szczotkę cokolwiek i zacznie zamiatać, czyścić, froterować. Już nie wspominam, że to jest też bardzo dobra forma aktywności fizycznej. Nasze mamy i babcie za młodu były szczupłe nie tylko przez ten cały brak chemii, ale trzymały dom w ryzach i były aktywne. Jakby cofnąć się mentalnie o te 50 lat i zobaczyć, jak wyglądają domy niektórych pań, to by zostały wyśmiane, że gospodynie z nich żadne.

Ale tu chodzi o coś więcej. O swoje miejsce na ziemi. Czyż nie poprawia humoru porządek od samego wejścia do domu, po ciężkiej pracy? Porządek przynosi spokój, bezpieczeństwo. Nawet zwierzęta nie robią kupy tam gdzie śpią (chyba, że się je hoduje w strasznych warunkach, gdzie są ograniczane).

Że nie ma czasu? Jeżeli czytasz tego posta, to pewnie czas spędzony przed komputerem można spożytkować na sprzątanie. Albo weź notatnik i szczerze ze sobą rozlicz się z każdej minuty. Że nie ma czasu, bo dzieciaczki? Jeżeli już umie chodzić, to pokazać jak się sprząta, a takie dzieciaczki najbardziej lubią naśladować rodziców. Te większe tym bardziej niech łapią za miotłę, żeby się nie zrobiły życiowymi niedojdami. Bo mąż nie pomaga? To niech zacznie, nie robić awantur tylko wprowadzać systematyczne zmiany, mówić do nich, mężczyzna to proste stworzenie, co działa zero-jedynkowo. Foszki won!

Mam szczerą nadzieję, że to, co czuję teraz się nie zmieni i nigdy nie będę działała wbrew temu, co napisałam wyżej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.