I na czerwono. Boli mnie wszystko: cale plecy z kregoslupem na czele od karmienia, bo chocbym nie wiem, jak sie starala, to i tak siedze nienaturalnie zgieta, jak tak dalej pojdzie, to bede skowyczala z bolu, chociaz wzielam i powyginalam moja poduszke do karmienia w ten sposob, ze nie musze sie az tak pochylac, wiec moze sie uda, ale za to wczoraj, jak odkladalam mala na chwile na bok, zeby przelozyc sobie poduszke, to cos mi strzelilo pod lopatka z lewej strony, bol jest taki, jak przy bolu krzyza, dalam sie nawet posmarowac kilka razy, a jak ja sie daje posmarowac, to juz naprawde musi bolec. Jednym tchem to powiedziawszy, przystepuje do dalszego wyliczania: boli zab jak skurczybyk, obawiam sie, ze naprawde bedzie do zrobienia, bola kolana od tego latania po schodach w te i z powrotem i od schylania sie, jedno kolano zepsulam sobie podczas wypadku samochodowego, zlamawszy nim siedzenie z przodu, nawet nie wiedzialam, ze tam sa metalowe prety, a drugie zepsulam sobie podczas gry w siatkowke, bo na nie upadlam. No i teraz clou programu, boli dupa, mam wrazenie, ze pan doktor za bardzo mi odbyt zeszyl, bo nie powiem, podczas czego boli najbardziej. I boli glowa na dodatek. Ot co.
Bola takze wyrzuty sumienia. Znow mam napady glodu i nie wiem, jak sobie z tym poradzic. Mam chcice na czekolade i jak sie napcham do nieprzytomnosci, to boli mnie brzuch i serce, zem taka glupia. Zapisalam sie nawet do takiej niemieckiej vitalii, ale jest do doopy i sie z niej wypisze, nie bede placic 36 ojro za 3 miesiace za diete, z ktorej nie bede korzystac, bo mi sie nie podoba i nie mozna w niej wymienic posilku, i za jakies dziwne rady, ktore sama znam doskonale.
I boli juz wszystko na mysl, ze kierownik za dwa tygodnie musi wracac do pracy, buuu. Wpraqdzie moja mam bedzie, ale tez wyjedzie, i znowu zostane samiutenka, buuu, z mala terrorystka. Ktora jutro konczy 9 tygodni. Czujecie?
Milego dzionka.
weltoklady
31 maja 2012, 19:20Zycze Ci, zeby mala terrorystka zlitowala sie nad Toba...Ech... Tobie musi byc teraz naprawde ciezko... Wspolczuje Ci. Podobne momenty (albo tygodnie) tez mam za soba i moge Cie tylko pocieszyc, ze pozostaly mi tylko wspomnienia, ktore coraz bardziej sie oddalaja. Zycze Ci duzo sil i optymizmu :).
majarzena
30 maja 2012, 10:33Kiedys bedzie lepiej, albo i nie:) Trzymaj sie!
gi.jungbauer
30 maja 2012, 08:53Nazbierało Ci się co?? Dobrze, że jest miejsce, gdzie można bez oporów wszystkie bolączki opisać. Trzymam kciuki za polepszenie. Niestety nic więcej nie mogę zrobić, bo się nie znam. No może tylko tyle, że czekolada może dziecko uczulić i nie powinnaś, ale to tylko zwiększy Twój wyrzut. A terrorystka z tego wyrośnie :) Tylko musicie być cierpliwi i konsekwentni w działaniu. No i... co tu kryć, nie ma jak polska Vitalia :)
izulka710
29 maja 2012, 20:54Na pewno za jakiś czas będzie lepiej,choć pewnie cie to nie pociesza?Myślisz sobie o czym one gadają?Takie blablabla:/Ale taka jest prawda moja droga i musisz to przeżyć!A tak swoją drogą,to dość długo cię tyłek boli?A byłaś już na wizycie kontrolnej?Jak nie to to śmigaj kochana bo ci po dupsku dostaniesz!!!Buziaki:***
asia0525
29 maja 2012, 19:37;) Skąd ja to znam? ;) Uroki macierzyństwa. Jako matka z doświadczeniem, powiem Ci,że za jakiś czas będzie lepiej ;)
karamija77
29 maja 2012, 18:15Ja miałam straszne problemy z kręgosłupem i stawami po porodzie, właściwie do tej pory się nie skończyły..Bardzo ci współczuję i rozumiem cię, ale tak jak Cailina mówi, dasz radę, przede wszystkim dlatego, że nie masz innego wyjścia. Zastanawiałaś się nad podaniem butelki raz na jakiś czas żeby sobie ulżyć? Moje karmienie piersią też należało do zdecydowanie ekstremalnych, właściwie więcej karmiłam niż nie karmiłam, do tego nie mogłam robić tego na leżąco bo mnie tak plecy bolały że nie dawałam rady. Zawsze musiałam siedzieć, parę razy mało mi dziecko nie wypadło z rąk bo nie panowałam nad zmęczeniem i snem. Grałam dlatego całymi nocami w gry komputerowe karmiąc dziecko i wtedy udawało mi się nie zasnąć. Nie wiem czy znowu bym się zdecydowała na takie poświęcenie...Jesteś bardzo dzielna.
Cailina
29 maja 2012, 17:24Dasz rade, nie martw sie!