Na dworze. Pada zmrozony deszcze, slisko jak piorun, ulice wygladaja strasznie, nie wiem, dlaczego jeszcze nie odsniezone, chyba trzeba bedzie chwile wczesniej wyjechac do pracy, zeby zdazyc.
A'propo pracy, rozmawialam dzisiaj z moja szefowa, mamy na szczescie jej totalne poparcie i wsparcie w sprawie usuniecia Marvina z naszej grupy. Jeszcze czeka nas tylko przeprawa z panem dyrektorem, mam nadzieje, ze dzisiaj, zeby miec to z glowy, podejrzewam, ze bedzie sie stawial, ale ja mam zamiar isc w zaparte. Koniec kropka.
Mala chyba dotarla do zeber. Boli piorunsko, tak jakby mi cos tam w srodku wlasnie odginala, znow nie moge lezec, znow nie moge siedziec, a ile mozna stac?????? Zwlaszcza w nocy, jak spac sie chce.
Dzisiaj trzecie zajecia w szkole rodzenia, po ostatnich troche mi nastroj siadl, jak juz zapewne wiecie, ciekawe, co bedzie dzisiaj, ale juz sie umowilam na poniedzialek, zeby sobie pogadac i wszystko wyjasnic. Zapisalam nas rowniez na kurs pielegnacji, to jeden wieczor, kierownika przekonalo jedynie to, ze bedzie cos do jedzenia i do picia, co za dziad jeden, no. Jeszcze nie wie, ze czeka go rowniez jeszcze jeden caly wieczor, tzw. Elternabend, gdzie sie doksztalci, kiedy jechac do szpitala, jak sie ze mna obchodzic (jak z jajkiem, jak z jajkiem, do tego nie trzeba zadnego wieczoru, sama mu to moge powiedziec), jak to wszystko bedzie wygladalo i w ogole. Ale tez dostanie kawe do picia, wiec powinien byc zadowolony:)
Generalnie to strasznie mu wspolczuje, bo znow mnie dopadaja rozne nastroje, zwlaszcza wieczorem wpadam w szal niemalze w zwiazku z moimi mrowkami w nogach, gdy nic nie pomaga, ale juz mu wytlumaczylam, ze sama nie moge dojsc ze soba do ladu, wiec niech nie wymaga ode mnie za wiele, tylko zacisnie zeby i przetrwa.
W przyszlym tygodniu w poniedzialek termin u poloznych, we wtorek u dentysty, w srode u ginekologa. Wiecej nie pamietam. Nie wspomne o fitnesie poniedzialkowym i szkole rodzenia. Moze mi ktos dobe o kilka godziny przedluzyc?
Milego dzionka chudziny:) To ja mowilam, foka.
Elku6
20 stycznia 2012, 09:35Dzielna z Ciebie bestia :) Na brak zajęć to Ty narzekać nie możesz :) Wytrwałości!
KaSia1910
19 stycznia 2012, 22:46oj pamiętam te czasy, moja córa wkladała mi nogi pod żebra, synuś dla odmiany bardzo się wiercił i męczyła mnie zgaga tak że musiałam spać na siedząco bo inaczej się nie dało, trzymaj się, wspieram ciepło myślami, buziak
asia0525
19 stycznia 2012, 15:28Ja też mam ostatnio kiepski humor i wszystko mnie wkurza jak cholera. Ale cóż, trzeba przetrzymać ;)))
izulka710
19 stycznia 2012, 11:55Masz zajęty grafik foczko:))Ja przy ostatniej ciąży mówiłam na siebie wieloryb!Do mnie to bardzo pasowało(+30kg!)Pozdrawiam:)