To juz przed - egzaminacyjna schiza. Nic nie moge na to poradzic. Boje sie piekielnie. W glowie juz ukladam sobie przerozne scenariusze, co powiem, czego nie powiem, durna pala jestem, bo tu juz nic nie zalezy ode mnie. Wroc - w zasadzie ode mnie tez duzo zalezy, bo albo sie wezme w garsc i zalicze, albo rozloza mnie nerwy i wszystko schrzanie. Cala reszta w lapach Molly. Dzisiaj ostatni przedegzaminacyjny slad, jak mi tak pojdzie w sobote, to jej postawie pomnik. No nic na to nie poradze, ale trzese portkami.
Poza tym jutro mam rozmowe o prace! Chachacha. W szkole jezykowej. W chwili obecnej sama nie wiem, czy mi sie chce. Nie zlicze, ile juz podan skladalam do roznych szkol jezykowych, polskie dyplomy widocznie gorszej wartosci. Moze teraz w zwiazku z otwarciem granic patrza przez palce. Tylko ze jakos nie mam przekonania.
Jedzeniowo katastrofa. Wczoraj pozarlam jakis milion kalorii w chipsach, ale mialam na nie straszna jazde. Wieczorem dopadl mnie jakis tasiemiec, tylko wkladalam do paszczy rozne rzeczy i zulam, zulam, zulam. Mam faze na grube parowki z serem na sniadanie i od kilku dni je pochlaniam, pyszne sa. Dzisiaj oprocz tego zjadlam jeszcze jeden jogurt, uwielbiam te panna - cote truskawkowa, i dwa herbatniki do herbaty, czego zwykle nie robie. Czuje glod, ale nie mam apetytu. Wczoraj ugotowalam sobie kartoflanke, przy okazji robienia zapiekanki kartoflano - marchewkowej, ale dzisiaj mam ochote straszna na kapusniak, tylko ze nie mam kapusty. Z braku laku chyba zjem bigos.
Bosz, alez jestem upierdliwa, co? Nic mi nie pasuje, tak zle, tak niedobrze... Ech. Oprocz tego zafarbowalam deske do krojenia na pomaranczowo, no normalnie czegos takiego jeszcze nie mialam. Jedna deche wprawdzie pokrzywilam strasznie i do niczego sie nie nadaje, bo postawilam na niej goraca patelnie (ale od czego sa w koncu deski??? Gdzie niby mialam te patelnie postawic?), a teraz ta. Wlozylam ja calkiem normalnie i legalnie do zmywarki i po jej umyciu oczom wlasnym pieknym nie wierzylam. Pomaranczowa. Bo zmywalam z garnkiem, w ktorym robilam sos do spaghetti. Co chyba teoretycznie nie powinno miec na nic wplywu? Czyzby czekal nas jeszcze zakup nowej zmywarki?
Gory ogarnieta, polowa dolu tez, jutro koncze. A teraz, jako ze padam na pysk, klade sie brzuchem do gory i ogladam telewizje. Milego popoludnia, kochane:) I baaaardzo Wam dziekuje i sciskam Was za Wasze wszystkie slowa pociechy, nie macie pojecia, ze one jak balsam nie tyle na zbolala dusze, co jak balsam na zbolaly zoladek:)
izulka710
10 sierpnia 2011, 16:54Ja tam lubię twoje przemyślenia:))Czasem mam wrażenie jakbym siebie słuchała:)Co tam z ciastem koleżanko?