Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Udalo mi sie pospac:)


Nareszcie. Bo juz zaczynalam sie o siebie obawiac.

To ta rozmowa tak mi lezala na sercu, normalnie balam sie jak nie wiem co, wszystko sobie zapisalam, zeby mi bylo latwiej, a i tak glos mi drzal jak cholera, bo: to tak glupio, jakbym sie skarzyla jak jakies male dziecko, ale z drugiej strony uwazam, ze moja szefowa powinna o tym wiedziec, a poza tym ja z ta baba jeszcze nie pracuje, a juz mam mega stresa. No i Sabine powiedziala, ze to niedobrze, ze zobaczy, co sie jeszcze da zrobic, ze dostali kilka podan, ale generalnie wszystkie na inne stanowisko, ale moze jeszcze uda sie cos zmienic, i zebym absolutnie jeszcze sie niczym nie martwila i nie przejmowala, mamy jeszcze czas:) Powiedzialam jej, ze nie oczekuje od niej absolutnie niczego, nie moge niczego oczekiwac, ale i tak zrobilo mi sie lzej na duszy. Ufff. Teraz musze tylko miec nadzieje.

 

Wczoraj nie eksperymentowalam ze slodyczami. Okay, zjadlam jedno Ferrero Roche, slownie: JEDNO, i caly wieczor mi wracalo. Czyli koniec, szlus, nie ma w ogole o czym mowic, ani marzyc, tak ma byc widocznie:) Kara za moje poprzednie obzarstwo najwyrazniej:) Ptasim mleczkiem nie bede juz was wiecej meczyc, bo kierownik je wczoraj wykonczyl.

 

Napisalam do mojej pani dietetyk, bede teraz dostawala specjalna "diete". Poki co nie jem duzo wiecej, nie nazeram sie, bo wychodzi mi, ze nauczylam sie odrozniac glod od zagryzania nudy, bo z reguly zarlam z nudow. Zauwazam jedynie, ze dostaje mega wyrazne sygnaly: a to ochota na jajecznice, a to na szklanke mleka i nic innego...

Dobra, nie zanudzam. Ostatni dzien szkoly, tadam, tadam, lalala, szesc tygodni wakacji, w miedzyczasie pierwszy od pieciu lat urlop, ach, jak pieknie:) Po poludniu mamy plan, zeby pojechac do kilku sklepow, i juz nie moge sie doczekac mojej ukochanej curry wurst, czyli kielbaski z grilla, lub innej parowy podsmazanej, w sosie curry, mam jedno miejsce, gdzie moglabym ja jesc od rana do wieczora, dzien w dzien, normalnie nic mi w tych Niemcach nie smakuje tak jak curry wurst, na sama mysl dostaje slinotoku, aaaaa:)))) Mniam.

 

Milego dzionka, chudzielce:)

  • animek.a

    animek.a

    29 lipca 2011, 21:33

    do dziś mnie mdli na myśl o tym:) powodzenia w dalszym ciągu rozmów itd. nie w temacie jestem ale też mnie jedna sprawa męczy od dawna i spać nie daje. Na squasha chodziłam i było fajnie ale kondycji nie miałam i umierałam po 10 minutach wypluwając płucka. teraz mam nadzieję będzie lepiej. i smacznej kiełbachy :)

  • animek.a

    animek.a

    29 lipca 2011, 21:33

    do dziś mnie mdli na myśl o tym:) powodzenia w dalszym ciągu rozmów itd. nie w temacie jestem ale też mnie jedna sprawa męczy od dawna i spać nie daje. Na squasha chodziłam i było fajnie ale kondycji nie miałam i umierałam po 10 minutach wypluwając płucka. teraz mam nadzieję będzie lepiej. i smacznej kiełbachy :)

  • izulka710

    izulka710

    29 lipca 2011, 17:26

    czemu ty o takich pysznych kiełbaskach piszesz,jak ja ostatnio mogłabym jeść kiełbache i jeść:(Pozdrawiam cieplutko:))

  • Gosiunia31

    Gosiunia31

    29 lipca 2011, 14:54

    niestety, małe dziecko podraża przez mleka modyfikowane, pieluchy i słoiki, których ze względu na wyjazd musiałam więcej kupić, bo na co dzień staram się jej gotować obiadki, ale dajemy radę:-) pozdrowionka:-)

  • Gosiunia31

    Gosiunia31

    29 lipca 2011, 09:30

    taką kiełbaskę też bym zjadła hehe. Ja nic nie chcę wyrokować, ale mnie przy chłopaku odrzuciło od słodyczy...... więc może to prognoza jakaś??? ;-) całe szczęście, że ten kamień spadł Ci z serca i możesz spokojnie spać:-)

  • karamija77

    karamija77

    29 lipca 2011, 08:09

    Będę się spieszyć, obiecuję :) Razem byłoby raźniej. A ja więcej tu lubię rzeczy włącznie z kebabami niestety hehe

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.