Jaka to niestety prawda, ze z rodzina najlepiej wychodzi sie na zdjeciu... Nie bede sie wdawac w szczegoly, bo to za duzo pisania, dosc, ze po tym wszystkim, co moi rodzice, a zwlaszcza moja mama, zrobila dla moich dziadkow za ich zycia, nie zasluzyla na to, co ja teraz spotyka, i nikt, a zwlaszcza moj drogi kuzyn, nie ma prawa tak jej traktowac i w ten sposob z nia rozmawiac. Dlaczego po raz kolejny, w tak okrutny sposob, zycie udowadnia, ze nie jest za grosz sprawiedliwe????
Po wczorajszym mailu niestety, poszla w ruch czekolada. Caly dzien zreszta chodzilam jak naminowana i zauwazylam, ze ruch moich szczek w postaci zucia czegokolwiek mnie uspokaja. Jem - jest mi dobrze, czuje sie spokojniejsza. Nie jem - robie sie nerwowa, trzesa mi sie rece... Czy to juz podchodzi pod leczenie????? Wcale bym sie nie zdziwila. Chociaz musze byc sprawiedliwa, od czasu rozpoczecia diety jest to moj pierwszy az taki dol psychiczny. Przed dieta nie potrzebowalam dolow, zeby lepiej sie czuc, jedzac. Na dodatek wczoraj pol dnia sama bylam i nie wiedzialam, co ze soba zrobic.
Nie jest dobrze. Waga oczywiscie poszla w gore, ale mam czas do piatku, zeby ja zbic. Boje sie tylko, ze jak dalej bede sie pograzala w moich stanach depresyjnych i beda mnie dopadac tylko takie zle wiadomosci, to sie nie poprawi. Chce sie zajac czyms innym, zajmuje sie, ale te czarne mysli i zle wiadomosci nie opuszczaja mej glowy nawet na sekunde. Co mam zrobic?
Jedynie Malemu Psu udalo sie na sekunde odwrocic moja uwage, otoz wlasnie przed chwila na spacerze zauwazyl tego zdechlego golebia, ktorego do tej pory jakos nie widzial. Golab ow juz jest calkiem zdechly, ma dziury po oczach i jest mega splaszczony, bo go robaki zjadly i pewnie ktos jeszcze przejechal, no i co robi Kay? No bierze go do buzi i nie zwraca uwagi na moje prosby i grozby, zeby go wyplul. Co tu zrobic zatem, sru na piecie i zaczelam mu uciekac, takze moj sprint na dzisiaj juz odhaczony. Okazal sie nawet dobra strategia, maly bandyta wyplul golebia i popedzil za mna, zeby mie szukac. A potem chcial mnie calowac. Fuj.
Elku6
23 maja 2011, 22:02Tak to bywa, czasami życie pokazuje tę swoją mniej sprawiedliwą stronę. Ale nie załamuj się. Szkoda podjadać stres czekoladą. Pomyśl ile kg masz za sobą, jaka byłaś silna przez ten czas. Szkoda to zaniedbać. Z pewnością staniesz na nogi. Trzymam za Ciebie kciuki! a pies - rewelacja ;)
izulka710
23 maja 2011, 19:32To samo przerabiałam ostatnio z moim psem,tylko raz to był chyba wróbelek,drugim razem chyba mysz:/Czemu te psiaki to robią?Ohyda!!!!!!!Nie zajadaj stresu bo to najgorsza metoda i na pewno dobrze o tym wiesz:)w najgorszym razie sięgnij po suszone owoce w rozsądnej ilości,ja czasem skubnę rodzynki:))