Stoej w miejscu, ale biorac pod uwage ten tydzien - ciesze sie z tego powodu, a nie martwie:) Na przestoje w spadkach jest jeszcze za wczesnie, ale wiem, ze w zwiazku z przyjazdem mojej siostry troche sobie pofolgowalam, ale tylko troche:) Nie zaniechalam jednak cwiczen i fat burningu, tadam.
I o ile waga sie nie ruszyla, o co naprawde nie mam do niej pretensji, to sie dzisiaj zmierzylam, i oczom nie wierzylam. Wszedzie pigubilam po kilka centymetrow, a najbardziej w talii, brzuchu i biodrach. Z pewna taka niesmialoscia:) sie mierzylam, ale czulam juz po spodniach i pasku, ze mi luzniej, no i rzeczywiscie. Nie udaje - moja motywacja mocno wzrosla:)
A poza tym to jestem mega twardzielka, bo siedzi sobie wlasnie moja siostra i wcina paczke chipsy, a ja nawet slinotoku nie dostalam:)
Ale na tort milki sie skusilam. I nie pozalowalam ani jedngo kesa:) Takiego cuda chyba jeszcze w zyciu nie jadlam:)
Bedzie dobrze.