No tak, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że chodzę ostatnio wściekła, bo czasu coraz mniej do świąt a ja jeszcze mieszkania nie ogarnęłam, nie mam czasu dla siebie żeby zadbać o chociażby "odkłaczenie" i ciągle na głowie mnóstwo rzeczy do zrobienia a wskazówki zegara nieubłaganie prą na przód... Oczywiście, wiem, że powinnam z tym walczyć, powiem więcej, pewnie wiem nawet jak... (wystarczy butelka wina żeby się odsteresowac :p ) no ale co, jak ja CHCĘ mieć i posprzątane i pazurki zrobione i nogi "odklaczone" nie mówiąc o czym innym... i pierniki na choinkę upieczone i wszystko przygotowane na cacy. A jak się nie da? To trzeba być wredną i fuczeć na wszystkich i córkę głębić że jeszcze nie nauczyła się tematu z historii czy przyrody, i wkoncu wściekać się na samą siebie, że się nic nie ogarnia... Jak inne mamy, żony i kochanki dają radę? To ciało czy psychika nami rządzi? PRZECIEZ NIE MOŻNA BYĆ CIAGLE PERFEKCYJNYM! Ale jak odpuścić i nie mieć wyrzutów sumienia?
Dieta ciągle leży u mnie na boku i kwiczy. Do popołudnia jest ok ale później zawsze znajdzie się jakaś wymówka, bo mi smutno, bo coś nie wyszło... Dziś o mały włos bym wychaczyła chipsy, ale dzięki Bogu nie było w Biedrze tych co chciałam, było za to winko... Dobra, nie zjadłam w zamian kolacji. Dobra, nie odzywam się już nt. jutrzejszego płaczu przy ważeniu, sama sobie ten żur naważyłam...
... Mam jeszcze jutrzejszy dzień żeby się ogarnąć. Małż wraca w sobotę, obym ogarnęła obiad na weekend i sprzątanie przedswiateczne... Znów to samo... A jeszcze spać kiedyś trzeba... Ech... A wy macie już wszystko ogarnięte na święta? Czy ktoś wam pomaga w porządkach? Jak dajecie radę? Jaki jest sekret tej porypanej organizacji... :(
dens71
16 grudnia 2016, 15:39u mnie Kochana nie ma co za wcześnie zaczynać bo w dwa dni będzie taki sam chlew :(. Weekend firanki i okna , ubieram choinkę. W środę odszczurzam I piętro, w czwartek II piętro, w piątek sprawiam pstrąga i piekę biszkopty a wieczorem zaległości kosmetyczne. W sobotę rano przygotowuję pokój do wigilii, kończę ciasta, ryba idzie do pieca, ubieram się pięknie i jadę po rodziców.Mama robi pierożki , barszcz i rybę w galarecie. Uszka mam zrobione, sałatki 5 min. a prezenty dawno leżą w szafie i czekają.
agataweronika
18 grudnia 2016, 22:55Zazdroszczę :-) Ja w poniedziałek myślę że skończę sprzątanie i planuje zagonić dzieci i małża do ubierania choinki no i wziąć się za pieczenie. Miłego szykować się do świąt :-)
New.For.29
16 grudnia 2016, 10:21jakbym o sobie czytała. Jak odpuścić i nie mieć wyrzutów... może trochę przewartościować? ale jak przewartościować? Musimy Kochana coś z tym zrobić bo to nas wykończy. Trzymam kciuki za Ciebie :*
agataweronika
16 grudnia 2016, 23:55Dokładnie, jedyna nadzieja w tym, że po świętach będzie trochę spokoju. Nie myślmy o następnych wyzwaniach póki co :-) Powodzenia!
marta1312
16 grudnia 2016, 08:12kurde chyba byłaś u mnie w domu i teraz piszesz o tym co zobaczyłaś! mam identycznie jak Ty! i też ciągle chodzę sfrustrowana i szukam pocieszenia w butelce! i nie ogarniam! no nie daję rady. Nie wiem co się stało ale teraz nie umiem się zorganizować, zacząć działać...
agataweronika
16 grudnia 2016, 23:59Smutne to... Cóż powiedzieć... Ja czekam na "po świetach" już same święta nie przynoszą mi tyle radości i oczekiwania jak kiedyś... Zdecydowanie za dużo tego wszystkiego...
angelisia69
16 grudnia 2016, 04:04tez taka bylam,wszystko na tip-top kosztem wszystkiego,ale powoli zaczynalo mnie to dołowac i stresowac i powolnie zaczynalam zm,ieniac myslenie.1 dzien nie sprzatne krzywda sie nie stanie,nie przygotuje tamtego i owego tez swiat sie nie zawali.Organizuje sobie liste zadan,zaczynam od najtrudniejszego i potem jakos leci,nie wkladam rak w 50 rzeczy naraz bo to sie zawsze zle konczy!Albo robie jedno w 100% albo nic
Ta-Zuza
15 grudnia 2016, 23:43Nic nie mam ogarnięte. Serio. Jedynie prezenty kupione ale wciąż czekają na zapakowanie, patrzą i czekają... już ponad tydzień. Za to jak czytam niektóre relacje, to ... mam ochotę się napić;/