A zapowiadało się naprawdę nieźle. Na śniadanie zjadłam dwa jajka na miękko, kromkę ciemnego pieczywa, oliwki i kawę z mlekiem. Na drugie śniadanie płatki z brązowego ryżu z mlekiem i suszonymi morelami. Na obiad kuskus z warzywami. Na resztę spuśćmy zasłonę milczenia.
Teraz czekam aż śledź się ułoży i będę mogła ruszyć tyłek (bieganie lub dywanówki). Ehhhhh, nie jest łatwo wracać...