Minęła połowa drugiego tygodnia odchudzania.
Jak na razie nie jest ciężko, nie chce mi się jeść między posiłkami, nie mam ochoty na słodycze, a jak już kupuję to tylko patrzę i oddaję moim panom.
Jeżeli chodzi o menu to trochę sobie modyfikuję, zapisuję wszystko w apce telefonu i wiem ile kalorii zjadłam. Jednak gotowanie oddzielnie dla siebie i reszty to trochę trudne tym bardziej że zatęskniłam za zupą. I oto ugotowałam barszcz ukraiński, najadłam się a że bez mięsa i innym tym podobnych dodatków to był niskokaloryczny (talerz niecałe 300 kcal). Dlatego pozwalam sobie na drobne zachcianki tym galaretka czy kisiel i jest OK.
Stanęłam dzisiaj na wadze z ciekawości ale nic nie drgnęła ale się tym nie przejmuję tylko walczę dalej. Tylko ze spacerami w tygodniu nie wychodzi bo nie ma czasu. Ale nadrobię w weekend.
Mirin
21 października 2021, 22:31Powodzenia! Dla mnie galaretka i kisiel to słodycze, na to wskazuje cukier w ich składzie