Na śniadanko dziś- musli (lidlowe- dobre jest tylko rodzynków za duzo, i te płatki kukurydziane na szczęście tych w miarę niewiele jest. .. no )+ trochę suszonego banana, troche pestek z dyni, trochę otrąb, mleko 3,2 % co dało łącznie 456 kalorii, czyli zauważam spadek w moich śniadaniach, głównie te dodatki je powiększają, ale jest oki. Moje założenie na sniadania to do właśnie między 400 a 600 więc sie mieszcze w ustalonym limicie.
Zauwazyłam, że zapisywnanie sprzyja nie podjadaniu;)
II śniadanie ziarna soi + trochę oliwy, czosnek, natka pietruszki - łącznie ok 150 kalorii
Obiad- dziś będzie wątroba z dzika, mniam delikatniutka mniam. podsmażona z cebulką, gotowane ziemniaki surówka z kiszonej kapusty (z oliwą, jablkiem i marchewka mniam) uwielbiam kapustę kiszoną w dowolnych mieszankach. I obiad wyszdł mi ok 700 kalorii ups...a bo tu dwie łyżki oleju tu dwie i sie zrobiło. No ale jeszcze na kolacje szanse mam, więc ok.
Wychodzi mi, ze przemiana materii u mnie o ok 1900 kalorie, czyli chyba tyle jadam skoro ni cholery chudne. Wiec mysle ze 1500- 1700 powinno być dobrze, zobaczymy:) Ale nie ukrywam, zdecydowanie więcej cwiczeę, dzis juz pacerek zaliczony (ok 20 minut)
i kolacja niby lajtowo, ale jak polizyłam t kilka plterków sera, szynki i chlba.. to wyszło ze 500 kalorii jak nic pochłonełam. Dobrze że masło było na tyle twarde że posmarować sie dało;)
więc łącznie; 1806 kalori, hmm jutro będzie mniej, zdecydowanie:)) no ale głowy se nie utne z tego powodu, bo jakoś strasznie źle nie jest, tylko potem się dziwie, ze waga nie chce spadać. Dobrze jest czasami dokladnie policzyć kalorie- wtedy wszystko jasne
ale 20 minut gimnastyki zrobione, oprócz tego jeden spacerek 20 minutowy, 10 minutowy i jeszcze znowu 20;) więc troszke sie spaliło;)