W weekend jak w weekend, nie najlepiej. W piątek byłam na spotaniu wiec zjadłam pizze na bardzo cienkim cieście do tego bar sałatkowy ale z sosami a potem jeszcze deser lodowy. Wiem jak powinnam zrobić, w trakcie dokonywania wyboru w kelnera wiem co piwinnam powiedzieć, mam to z tyłu głowy ale jakoś zawsze wychodzi inaczej :p Powinnam zjeść pół pizzy na cienkim cieście, sałatkę i potem ew. kulkę lub dwie lodów. Ale nie, ja zjadłam pół pizzy i jeszcze potem domwiłam pieczywo czosnkowe, a zamiast kulki lodów skusiłam sie na bitą śmietanę i sos czekoladowy do tego :/ W sobote nie było lepiej, znów piwo, oscypki z boczkiem, chipsy. Co prawda trochę się ograniczałam ale i tak nie byłam z siebie dumna. Niedziela trochę lepiej ale znów za dużo na obiad. Czułam w piątek poprawę, zmierzyłam się i jest po 2 cm mniej. Zauważyłam w piątek pierwszą różnicę i już pohulałam. Aż dziw jak się dziś zważyłam i schudłam do 57,5kg. Waga była dla mnie baaaardzo łaskawa....ale ni mogę sobie tak pozwalać co tydzień bo po co to moje całe wstawanie o 5, ćwiczenie jak w weekend wszystko niszczę! Muszę sobie w tych chwilach wyobrażać siebie jak chce wglądać i swój cel - wtedy jakoś odchodzę od tych pokus.
Dziś jeszcze może poćwiczę, jutro rano na siłownie. Zaczełam pisać pracę mgr...zobaczymy jak o wszytsko pogodzę z treningami i pracą na dwóch etatach :/ Będzie ciężko, nastawiam się na spanie po max. 6 godzin ale byle do lipca i będę miała już po uczelni chodziaż :P
chrupkaaaa
17 marca 2014, 19:46Gratuluję spadku i jednocześnie zazdroszczę :)
izunia199011
17 marca 2014, 17:31Gratulacje spadku! A czemu napisalas mi w komentarzu:Widzę że prowadzisz tak dietę jak ja zawsze chciałam prowadzić ? Dlaczego niemozesz?