bye bye 9
Znowu bardzo długo mnie tu nie było.. Trochę się działo. Ostatnio miałam też zabieg, który mnie troszkę unieruchomił i nie mogę za dużo przebywać przy komputerze... Ale udało się. Dzisiaj pożegnałam 9 :) Mam nadzieję, że już nie wróci, chociaż przy 89,8 to nie wiadomo. Ale i tak się cieszę
Waga stoi
Waga w tym tygodniu nie spadła. Jest dokładnie taka sama jak tydzień temu. Szkoda, że nie jest niższa, ale jak już wspominałam w zeszły weekend trochę zaszalałam. No i teraz siedzę na tyłku, bo mam egzaminy już od dwóch tygodni. Na szczęście kończę je w przyszłym tygodniu i będę mogła zacząć się więcej ruszać. No ale planu diety trzymam się dalej :) Oby był fajny spadek w przyszłym tygodniu. Miłej soboty!
dieta dieta
No i się dietetuję. A przynajmniej bardzo się staram. Trzymam się jadłospisu, choć wczoraj wpadły dwie czekoladki, ale teraz waga stoi. Dziwne dziwne. Chciałam zacząć znowu ćwiczyć, ale teraz mam egzaminy, więc raz, że nie do końca mam do tego głowę (głupia wymówka wiem), a dwa wczoraj i dzisiaj jest tak gorąco (dzisiaj ma być 28 stopni, już są jakieś 22, a jest dopiero 10), że w takiej temperaturze biegając pierwszy raz po dłuugiej przerwie to chyba zeszłabym na zawał.
Piję sobie kawkę i wymyślałam co by tu poćwiczyć wieczorem. Miłego dnia!
po weekendzie
No dobra, spadek tak mnie zachwycił, że odpuściłam w weekend (na urodzinowy obiad zostałam zaproszona + chrupki wieczorem, no i oczywiście tort dwa kawałki). Dodatkowo weekend to był czas przed 'tymi dniami', więc co nie co wody mi się odłożyło i dzisiaj na wadze 91,5. Nic nie szkodzi, walczę dalej :) Tylko muszę się jeszcze jakoś przed tymi weekendowymi napadami obronić i będzie dobrze :)
-1,5 kg :)
Z wakacji wróciłam w zeszła sobotę, czyli dokładnie tydzień temu. Na wadze wtedy było 92,4, a dzisiaj jest 90,9. W tydzień spadło mi 1,5 kg!! Dobry wynik muszę przyznać :) Coraz bliżej do pożegnania się z 8 :) Wczoraj co prawda zgrzeszyłam chrupkami i małym piwkiem wieczorem, ale to nie znaczy, że koniec diety, albo że trzeba ją zaczynać od początku. Jem dalej zgodnie z jadłospisem. Cieszę się bardzo bardzo, że w końcu dieta działa, a kilogramy nie stoją w miejscu. Niech sobie spadają nawet powoli, albo bardzo powoli, ale niech spadają.
1 kg mniej
Zrobiłam sobie dzisiaj nieplanowane ważenie :) i prawie kolejny kilogram spadł (a ważenie było już po śniadaniu). Dieta działa, więc bardzo bardzo się z tego cieszę. Cieszę się, że coś się rusza i cyferki na wadze są coraz niższe. Nie mogę się już doczekać 8 :) ale to pewnie przynajmniej jeszcze dwa tygodnie :) gdybym trzymała się diety na wakacjach to pewnie już bym miała tą 8, ale co tam, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Zawsze lepiej późno niż wcale:)
niedziela :)
Znikłam znowu na chwile ale już wracam. Byłam na wakacjach. Więc dietę ledwo zaczęłam i już przerwałam. Najważniejsze - nic nie przytyłam. Niby diety jako takiej nie było ale pilnowałam się, żeby się nie objadać. Jak zjadłam kawałek szarlotki to jadłam go zamiast podwieczorka i kolacji. Jak piłam kalorycznego drinka to wcześniej tylko coś przekąsiłam żeby nie pić na pusty żołądek. Waga stoi, a to przy wyjazdach mały sukces jak dla mnie, bo to znaczy, że potrafię w jakimś tam małym stopniu się kontrolować.
Koniec wakacji, więc wracam na dobre tory. I do nauki - egzaminy w przyszłym tygodniu!!
Mimo tego, że niedziela jest i najchętniej spędziłabym ją z książką w jednej ręce i herbatą w drugiej... bo tak jakoś jesiennie dzisiaj.
Miłej niedzieli ;)
zmiany...
Postanowiłam zmienić moją wagę początkową na taką jaką miałam po zważeniu u dietetyczki. lepiej się do niej odnosić niż do mojej wagi maksymalnej (która jest aż o 5 kilo wyższa).
Tak sobie o sobie samej ostatnio myślałam. Czas wydorośleć, bo tak trochę czuję się jeszcze dzieckiem niestety, zależna od rodziców... Trudne to będzie dla mnie. Tym bardziej, że chyba trochę się schowałam w tym swoim ciele i w swoim ciele. I chociaż bardzo bym chciała wyjść do ludzi, to się trochę wstydzę. I boję. Ale może to odchudzanie to też początek zmian w moim życiu. Kto wie...
Nie wierzę :)
Nie wierzę!! Po dwóch dniach diety weszłam na wagę, a tam 91.9!! Przesunęłam wagę w inne miejsce, bo nie stała tam gdzie zawsze i sobie pomyślałam, że to może przez to. A tam znowu 91.9. Weszłam 3 raz i było 92.2. wow wow wow. Bo już dochodziło do 94. Wiem, że to woda pewnie, chociaż i tak piję jej mnóstwo. Ale jest to taka mała mobilizacja :)
No to od jurta :)
Dostałam dzisiaj jadłospis i zaczynam walkę. Mam nadzieję, że wytrzymam do samego końca, czyli do wymarzonej wagi. Na pierwszy rzut idzie powiedzmy ok 80 kg, a później będę parła dalej. Obym się trzymała. Trzymała kciuki, bo naprawdę marzę o założeniu krótkich spodenek w następne lato, ale nie tylko jako letnią piżamę....