Znikłam znowu na chwile ale już wracam. Byłam na wakacjach. Więc dietę ledwo zaczęłam i już przerwałam. Najważniejsze - nic nie przytyłam. Niby diety jako takiej nie było ale pilnowałam się, żeby się nie objadać. Jak zjadłam kawałek szarlotki to jadłam go zamiast podwieczorka i kolacji. Jak piłam kalorycznego drinka to wcześniej tylko coś przekąsiłam żeby nie pić na pusty żołądek. Waga stoi, a to przy wyjazdach mały sukces jak dla mnie, bo to znaczy, że potrafię w jakimś tam małym stopniu się kontrolować.
Koniec wakacji, więc wracam na dobre tory. I do nauki - egzaminy w przyszłym tygodniu!!
Mimo tego, że niedziela jest i najchętniej spędziłabym ją z książką w jednej ręce i herbatą w drugiej... bo tak jakoś jesiennie dzisiaj.
Miłej niedzieli ;)
Rakietka
25 sierpnia 2013, 14:38Fajnie, że nawet na wakacjach dawałaś radę ;)
marlenka2506
25 sierpnia 2013, 13:40Powodzenia :)))