ale niestety bez rewelacji. -0,3kg, ale w wymiarach lepiej, ewidentny lekki spadek w obwodzie brzucha. Muszę więcej ćwiczyć, ale nie mam na to czasu, a jak już go mam to zwyczajnie mi się nie chce. Moja kochana O., schudła już 6 kg. :) Wczoraj widziałyśmy się na urodzinach. Jak pięknie wygląda, bardzo widać te 6 kg, a twarz to w ogóle wysmuklała i tak wyładniała :) bardzo się cieszę z jej postępów. Zaczęłyśmy odchudzać się w jednym czasie. Trochę mnie to dołuje, że tak kiepsko mi idzie, ale byle do przodu :) I tak cieszę się, że coś się ruszyło. W sumie miesiąc straciliśmy na chorobach. Starsza córcia jeszcze spuchnięte, ale mniej czerwone gardło, mam nadzieję, że jak zblednie zupełnie to później zejdzie też opuchlizna. Małej powoli przechodzi katar. Wczoraj miała go naprawdę malutko. Teraz daję im obu tran, lipomal x 2, calcium i młodszej nurofen. Od czasu czasu syrop z cebuli. Może w końcu te choroby ustąpią.
mlle_fitness
15 grudnia 2013, 09:18Wiesz jak to jest, lepiej patrzeć na obwód niż wagę i lepiej patrzeć na siebie, bo jeden organizm drugiemu nie równy. Fajnie, że coś się zmienia u Was dwóch i mam nadzieję, że razem będziecie się motywować i dacie radę do końca :)
pasztettt
15 grudnia 2013, 08:34trzeba się cieszyć z najmniejszych kroczków nawet:)
noperfecto
15 grudnia 2013, 08:14wazne że jest spadek :)