Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
..smęty
5 stycznia 2011
No, dobra, teraz ja posmęcę... W nowym roku jest mnie dwa kilo więcej niż w poprzednim. Może święta, może Sylwester... Tak to jest po odchudzaniu, trochę sobie człowiek odpuści i od razu widać tego efekty :(
Te dwa kilo to może nie aż taka katastrofa. Porażką jest fakt, jak to na mnie wpłynęło. Po ważeniu zjadłam 3 cukierki, i prawie pół kilo ciastek. W dodatku olałam codzienne kręcenie hula hopem. Dzisiaj już wiem, że też nie pokręcę, bo mam cały dzień w biegu, a wieczorem gościa. Za to, w ramach rekompensaty zjadłam już mleko z płatkami, dwie grahamki, duże danio i dwie parówki. No masakra jakaś!
Mogłabym sobie postanowić, że za karę nie zjem obiadu albo coś tam... Ale wiem, że w moim przypadku to bezcelowe, bo jak zrobię się głodna to i tak zjem.
Jeszcze jakby tego było jestem umówiona dzisiaj z kolegą na pizzę... A cały jutrzejszy dzień spędzę u babci = tłusty, niezdrowy obiad, białe pieczywo...
Ja już nie wiem co się ze mną dzieje. Chyba zmienię pasek wagi... Na start ustawię aktualną (69kg), na cel - 65kg. Może to mnie zmobilizuje?....
beyonce20
5 stycznia 2011, 11:44łe...ciezko jest po świetach..żołądek rozciągnięty....bedzie dobrze...musisz jesc mniej mniej mniej..i wróci do dobrej formy....i małego rozmiaru....mam pytanko....co studiowałaś??