...właściwie dopadła mnie już jakiś czas temu.
Staram się polubić swoją pracę. Zastanawiam się, co mi w niej nie pasuje...
1) to, że jest PRACĄ. Już samo słowo "praca" kojarzy mi się pejoratywnie.
2) to, że czuję PRZYMUS. Muszę tam chodzić, muszę pracować. Bo innej alternatywy nie ma - bogatego męża na horyzoncie brak.
3) to, że póki co robię za "podaj, przynieś, pozamiataj".
4) to, że polecenia wydają mi osoby, które zajmują to samo stanowisko co ja. Wiem - są doświadczone, to od nich mam się uczyć. Właściwie powinnam się cieszyć, że w ogóle chce im się ze mną gadać.
5) to, że muszę robić coś, na czym nie do końca się znam. Wiadomo - nikt nie będzie mnie niańczył w nieskończoność. Ale pewniej czuję się, gdy mam kogoś obok siebie. W dodatku przeszkadza mi w pracy moje bezguście. Nie potrafię doradzić klientowi, bo dla mnie co by założył, wygląda tak samo... I nie wiem co z tym zrobić.
p.s. Pracuję w optyku.
No i tyle ... - opowieść z życia wzięta ;)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
monalisa191
16 sierpnia 2010, 22:53W zasadzie nigdy nie lubiłam niczego, co robiłam w pracy. Tak mnie poniosło w moim młodzieńczym buncie, że wyprowadziłam się z domu zaraz po LO ( LO spedziłam w internacie, takze wyprowadziłam sie połowicznie w wieku 14 lat;P.. a i już na siebie zarabiałam - długa historia) i MUSIAŁAM pracować - przecie stało o mój honor! Po dziś dzień pracuje dla pieniędzy, dla chęci poznawania swiata, dla bycia najlepszym w tym co robie, chociaż tego nie lubie. Początki zawsze są trudne, ale po tych najpierwszych początkach człowiek uczy sie profesjonalnie zaczynać następne tematy, uczy sie w nich rozwijać..i jakoś tak leci. Przyznam, ze każda moja nowa praca zbliża mnie do tego, co chce robic.. być może uda mi się w życiu zarabiać bedąc najlepszą z prztyjemnością:) i Tobie tego życze! a na dzień dzisiejszy - wiecej uśmiechu na twarzy, klient to też człowiek.. a współpracownicy ? póki jesteś niesamodzielna bedziesz sie czuła jak piąte koło u wozu i to jest NORMALNE! Trzymaj sie!
galaksy
16 sierpnia 2010, 22:03z pracą to jest tak. Pracujesz, bo musisz, bo nie przepadasz za tym, co robisz. Ci, którzy uwielbiają swoją pracę, traktują ją jak hobby. Ja też nie lubię swojej. Pomimo tego, że przez kilka lat po jej rozpoczęciu wierzyłam, że coś się zmieni, to tak naprawdę robię to samo od 25 lat. Nie jestem zadowolona, ale ... okazało się, że finansowo wyszłam całkiem nieźle i z tego powodu nie zamierzam już od dawna tego zmieniać. Jestem dobra w tym, co robię i lepsza już w niczym nie będę. Ty jesteś młoda i życie przed tobą. A co do doradzania klientom. Przydałoby się szkolenie z wizażu i stylizacji. Pomaga w dostrzeganiu różnic w budowie twarzy i łatwiej stwierdzić co komu lepiej pasuje. Pozdrawiam.
cornice
16 sierpnia 2010, 21:51też wolę mieć obok siebie kogoś, na kogo moge liczyć, jak czegoś nie umiem, bądź sama źle zrobie. od środy zaczynam prace, bede miała tylko 10 razy z kimś a potem sama na recepcji w 3*** hotelu po 12 h. :(