pkt 1)
5 posiłków było - nawet zbilansowanych ale wieczorem znowu popłynęłam na warzywach. Dlaczego uważam, że przegięłam? Bo było ich tak dużo, że chciało mi się spać, straciłam wszelką energię do ruchu i jak zasnęłam - niby na chwilę, o godzinie 19;30 to obudziłam się około 3 po północy.
Tak dłużej być nie może!
Rozwiązanie:
- jem na talerzu (miseczka) na, którym mieści się określona ilość pokarmu i żadnych dokładek.
Mnie uczucie sytości pojawia się po dobrych 30 minutach albo i później.
U mnie to główny powód przejadania się a szczególnie wieczorem.
Chcę nad tym zapanować.
Paradoksalnie - najłatwiej jest mi nie jeść w ogóle ale trudno, bo lekka kolacja jest koniecznością i muszę wyrobić w sobie dobry nawyk.
pkt 2)
50 minut treningu - no tu poległam na całego - patrz pkt 1 ;(
pkt 3)
Wysypianie się.
- zaliczone nawet na 150% ;) - choć nie o to mi chodziło...
Dzisiaj jest nowy dzień i postaram się nie popełnić wczorajszych błędów;)
achaja13
29 października 2015, 21:28mimo wszystko dobrze, że to były warzywa.... wiesz, że ja mam podobnie - gubi mnie wieczorne podjadanie i też wolę nic nie jeść bo jak popuszczę cugle... . Pozdrawiam serdecznie
AnnaSpelniona
29 października 2015, 10:41trzymam kciuki?
Molgar
29 października 2015, 09:21Wczoraj 100% diety, 60% ruch, 100 % wyspanie. Dzisiaj dieta III/9. Muszę zagospodarować czas między zakończeniem obowiązków domowych a położeniem się spać. To jest newralgiczny punk mojego odchudzania. Są dwa wyjścia- dowalić obowiązków albo pójść wcześniej spać. Pedałowanie na rowerze odpada, bo potem nie zasnę. Koraliki odpadają, bo jak nie pochowam, to koty rozniosą po całym domu. Coś wymyślę. Trzymaj się abi. Widzę, że jesteś w fazie. Pozdrawiam serdecznie.
linda.ewa
29 października 2015, 08:49jestem w pracy i tak na chwilę tu weszłam, już znikam
linda.ewa
29 października 2015, 08:39no to trzymam kciuki