Wczoraj po całej dobie, gdy zeszłam o 7 rano ze służby, postanowiłam sobie kupić coś na grilla, by nie zażerać się kiełbachą, czy karkówą. Kupiłam sznycel z indyczka i kilka płatów rybki Mintaja. Grill wyszedł super. Odbywał się jak zwykle u mojej babci i dziadka. Pojechałam z Tomem, moją mamą, ojczymem i zabraliśmy ze sobą Toma mamę. Najwyższy czas by nasze mamy się spotkały, poznały i polubiły. Wszystko wyszło świetnie. Pożyczyłam od ojczyma autko i pojechałam na 16 na siłownie, bo umówiłam się z szefową. Było zaje*iście! Wyszalałam się na siłce i naprodukowałam mnóstwo endorfin. Bardzo mi się podobało i nie ma innej opcji, by przestać chodzić. Umówiłam się na niedzielę na fitness. Już nie mogę się doczekać :D
Po siłowni wróciłam na grilla (oczywiście wszyscy pod wpływem % już byli i śmiali się ze mnie... "pokaż się, ale już schudłaś") i zjadłam rybkę. Świetna mi wyszła ;)
Po powrocie do domu, ok godz 22 padłam jak zabita. Po dobie, siłowni i prawie całym dniu na świeżym powietrzu... spałam jak niemowlę :D obudziłam się dziś o 6 rano jak nowo narodzona. Dawno się tak nie wyspałam. Ale pomału mnie już ścina... Mam ochotę wtulić się w ramiona Morfeusza... Jutro czeka mnie kolejna doba...
Osiągnięcia celu wszystkim życzę ;) Mi do osiągnięcia mojego celu zostało... 120 dni.
DOBRANOC :*
ibiza1984
4 maja 2013, 09:32Powiem Ci, że taki cel to dodatkowa motywacja. A w dodatku jeśli uda się go zrobić wcześniej niż się zaplanowało - to już całkiem człowiek wariuje :) Powodzenia życzę i takiej siły jaka bije z Twojego wpisu - już zawsze :)
NigdyNieKochalam
3 maja 2013, 22:30Super podejście. ;* A tai sen po wyczerpującym dniu jest najlepszy. ;* ;)) Z pewnością osiągniesz swój cel- właśnie tego Ci życzę. ;* ;)
iness7776
3 maja 2013, 22:27Widzę, że motywacja cię nie opuszcza. Siłowania, potem grill i tylko ryba to się nazywa silna wola.