Nie pisałam ostatnio, bo po pierwsze nie było czasu, a po drugie nie było o czym. Dzisiaj będzie krótko. Zmieniam siebie, próbuje, co chwilę upadam, ale się podnosze i idę dalej. To jak jazda np. na rolkach. Ile razy trzeba upuść, żeby się nauczyć? A nawet jak już umiesz, to też zdazy się upadek? Ale rzucenie rolek w kont, nie sprawi, że się nauczysz jeździć. No to pije wodę, staram się nie objadać, jeść dużo warzyw, ograniczam słodycze, wprowadzam małe aktywności. Na tyle ile mi pozwala moja organizacją albo jej brak 😅 No kto ma dzieci, to wie o co mi chodzi.
Między mną a mężem też ostatnio lepiej się układa. Może dlatego, że odpuściłam, przestałam cisnąć. Czasami go pochwalę, docenię, pocałuje. Zdałam sobie sprawę, że między nami od bardzo dawna nie było żadnych miłych gestów. Tylko obowiązki. Obowiązki i pretensje.
Trzymajcie za mnie kciuki.
dzanulka
17 stycznia 2022, 12:57No i dobrze, że jesteś i podejmujesz się zmian. Małe kroczki, a uda się wszystko :) Nie tylko wielkie słowa, że ZAWSZE albo że NIGDY, tylko wszystko, co robimy, to kwesta wyboru..