Coraz częściej myślę, że coś ze mną nie tak, a właściwie z moją głową. W poniedziałek wieczorem trochę pogadaliśmy z mężem. Właściwie jak na niego to była mega długa rozmowa. Przeprosiliśmy się i parę rzeczy wyjaśniliśmy. Powiedział, że rzeczywiście nigdy nie pomyślał o tym, że ja bym też czasami potrzebowała oderwać się od codzienności i pobyć z innymi ludźmi. Ale stwierdził że nawet jakby się opiekował w tym czasie dziećmi, to nie wierzy że ja bym mogła nie martwić się i tak całkowicie się wyluzować. Z tamtą kobietą powiedzial że nic go nie łączy. Tylko praca. A że przy okazji rozmawiają o prywatnych sprawach, to nic złego. Sama już nie wiem co mam myśleć. Może to ze mną jest problem? Może niektóre rzeczy wyolbrzymiam? Już myślałam że po tej rozmowie w poniedziałek będzie wszystko ok, aż do wczoraj... Wrocil do domu po północy, mocno pijany... stwierdził że nie mogę się czepiać, przecież w poniedziałek powiedzial że mogę też wychodzić z znajomymi... czy ta rozmowa w poniedziałek była tylko po to żeby mieć mnie z głowy? Żebym się nie czepiała?
Ja chyba zwariuję...
No i znowu skończyło się na krzykach i pretensjach aż usłyszałam że on już chrapie... długo nie mogłam zasnąć. Serce mi tak skakało, długo nie mogłam się uspokoić...
😔 Jestem dzisiaj kompletnie rozbita, przybita i nie wiem co mam zrobić. To tak dalej nie może między nami wyglądać. Ale co jest ze mną nie tak? Co mam zmienić, żeby było lepiej... nikt mi tego nie powie... A sama już dawno próbuje na to wpaść, ale jakoś nie umiem...
A co do odchudzania... zjadłam wczoraj z dziećmi małego loda. Poza tym zero slodkiego. Jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja?😏
dzanulka
2 czerwca 2021, 20:54Kochana, jesteście z mężem w trudnym momencie- macie malutkie dziecko, które urodziło się przedwcześnie, jest w szpitalu, walczy o dobry start, targaja wami różne emocje i każda sprawa urasta do ogromnego problemu.. Ja przeżyłam podobna sytuacje- po bardzo wyczekanej i pięknej ciąży dopadl nas totalny szok: okazało się, że córka ma wadę genetyczna, ma wadę serca.. Ona pojechała do Opola karetka, ja zostałam w szpitalu, gdzie rodzilam.. Mąż rozdarty pomiędzy nami.. Pierwsze pół roku przeżyliśmy jak w transie- rozlaka, szpital, dwie operacje serca, między tym infekcje j inne sprawy.. Mąż chodził do pracy, zyl zupełnie innym życiem, takim normalnym, ogarniał zakupy i cała resztę (na piwo też zdarzało mu się wychodzic), bo my albo w szpitalu albo w domu przelotem pomiędzy innymi wizytami lekarskimi i szpitalem.. Trwalismy przy sobie często w zupełnym milczeniu i zastanawialiśmy się, jak potoczy się nasze życie.. I potoczyło się dobrym torem, po prostu trzeba sobie powiedzieć, że musicie przejść ten czas RAZEM! Trzymaj się dzielnie!
88Motylek
2 czerwca 2021, 22:51Dziekuje za słowa otuchy. Mam nadzieję że wasza dziecinka już zdowa😘
dzanulka
3 czerwca 2021, 07:43Cóż.. Zdrowa nigdy nie będzie.. Zespołu Downa nigdy się nie pozbędziemy.. A serduszko, tarczyca, oczy, stawy itp też do końca życia będą wymagały wsparcia.. Mimo wszystko jesteśmy najszczesliwsza rodzina pod słońcem:)) Razem przetrwalismy tyle, że chyba nic nas nie złamie..
Cargulena
2 czerwca 2021, 12:53Nie jesteś nienormalna. Czasem jest manipulacja ze strony drugiej osoby, by sprowokować poczucie winy, albo choroby psychicznej. To nazywa się gaslightning. Mówi o tym psycholog Tatiana Mitkowa na YT. Sposoby np. by robić swoje, tak jak Twój mąż, wbrew osobie w związku, ale z pełnym przyzwoleniem. Twój mąż wmawia Tobie, że nawet jak wyjdziesz z domu, to dom nie wyjdzie z Ciebie, bo będziesz się martwić. Z drugiej strony, gdy zostawiłaś go z dziećmi, nie zajął się nimi. Dał Tobie powody do zmartwień i stresu. Podrzucił je teściowej i spowodował dla Ciebie dodatkowe nieprzyjemności z jej strony. Mówi że będzie się spotykać romantycznie z koleżanką z pracy, bo muszą razem pracować. Jakie to wszystko wygodne dla niego, a frustrujące dla Ciebie?
Kora1986
2 czerwca 2021, 12:42Przykro się to wszystko czyta...Życzę Ci dużo wytrwałości i cierpliwości, żeby to wszystko posklejać (przeczytałam wszystkie wpisy)