Jestem bardzo zadowolona. Udało mi się zmusić siebie do ćwiczeń. Przeniosłam rowerek stacjonarny do dużego pokoju przed telewizor. Kręciłam na nim 45 minut i przejechałam drogę 21 km (tyle co z Olsztyna do Gietrzwałdu). Gietrzwałd to mój Raj na ziemi, uduchowione miejsce. Moja kondycja jest kiepska, spociłam się strasznie, ale telewizor i rower stacjonarny to świetne połączenie. Najważniejsze, że pierwsze lody przełamane, rowerek nie służy już jako ,,ozdoba'' w pokoju i oby tak codziennie a będzie super. Na razie przyglądam się leniwie stepperowi, ale jak te upały trochę zmaleją i na niego przyjdzie czas.
Podjęłam również wyzwanie 20 kg do Świąt. Będę się ważyć w poniedziałek co dwa tygodnie. Trochę osób podjęło się tego zadania, w grupie siła, to dla mnie olbrzymia motywacja.
Co do diety MŻ, to dziś zjadłam:
-śniadanie: 3 kromki chleba żytniego z polędwiczką z warzywami, herbata zielona z miętą
-obiadokolacja: zupa warzywna gotowana na porcji rosołowej (brokuły, marchewki, por, ziemniaczki, groszek konserwowy)
Między tymi dwoma posiłkami dużo piłam: 4 szklanki wody mineralnej, niegazowanej i pół litra herbaty zielonej, jeden sok pomidorowy. Zjadłam też pół kilograma śliwek.
Przed pójściem spać wypiję jeszcze herbatę Linea i herbatę zieloną z miętą.
Wiem, że mało jem ale zupełnie nie odczuwam głodu w upały.