Mąż przywiózł w niedzielę mamę i mówił że ojciec próbuje poruszać oczami i wzrok ma coraz bardziej przytomny. Podobno poruszył tez ręka a do tej pory tylko delikatnie ruszał palcami. Generalnie podobno coś się zaczyna poprawiać i chcą lekarze podjąć próbę przestawienia na własny oddech. Jeśli to się powiedzie to będą mu szukać miejsca w klinice dla ludzi w śpiączce tzw budzik. Intensywna terapia to tylko kupa sprzętu, karmienie i higiena a tu jest potrzebna rehabilitacja i stymulacja,
Na weekend majowy ma przyjechać jego siostra (przyparł ją do muru) i pojechać tam z mamą.
Synek do przedszkola się nie dostał, ale jestem po rozmowie z dyrektorką prywatnego i powiedziała że mogę dać go nawet dziś. Mąż oczywiście oporny, ale i tak pojadę wypełnie kartę i zaznacze że pójdzie od września. Dosyć mam siedzenia w domu, muszę znaleść pracę i wkońcu starać się o kredyt. Plan życiowy mam teraz tylko wykonac.
Byłam wczoraj u lekarza i wprowadził mi lek antydepresyjny z ssri więc kilka miesięcy na nim będę ale już i tak czuję się o niebo lepiej. W sumie moja depresja trwała od porodu dziecka tylko wcześniej zwalałam na hormony, zmęczenie itp.
Ważenie jutro i pora wrócić do treningów bo przecież sezon bikini tuż tuż.. :)