Bedac jeszcze w Norwegii przed wyjazdem do Wloch juz podjelam decyzje, ze wole wrocic do Polski bo:
1. poziom tanca mojego partnera nie jest zadowalajacy a ja tu z nim tylko trace czas
2. jest strasznym sknera, wszytko co najtancze kupuje, ja dzieki temu nabawilam sie strasznego lupiezu i okropnej nadwrazliwosci zebow
3. jest zupelnie inna osoba niz ta ktora przedstawila mi sie kiedy byl na probie tanecznej w Poslce, tam ciagle usmiechniety i zadowolony a tu ciagle znerwicowany, rozhisteryzowany, rozwrzeszczany, od rana do nocy tylko te gebe umie drzec, nie po mnie ale po swoim dziecku.
Czas zbierac manatki i wroic do Polski. I tak oto bedac we Wloszech mama kupila mi bilet na powrot. Wrocilam w czwartek w nocy, moj partner juz byl nie w sosie. W piatek rano mu powiedzialam, ze ni jestem zadowolona z poziomu jego tanca a on na mnie wyskoczyl, ze ja sie nie uczylam norweskiego i nie znalazlam jeszcze stalej pracy. Bylam tu w sumie 3 miesiace a miesiac w rozjazdach z powodu uczelni, dobrze wiedzial od razu, ze tak bedzie i sam mowil, ze uklad jest taki, ze oni mnie utrzymuja do domemntu znalezienia stalej pracy.
Prace szukalam, i znalazlam cos dorywczego bo jakby na to nie patrzec bez jezyka i z comiesiecznymi wyjazdami ciezko o stala prace. Oni mysleli, ze ja po 2 miesiacach bede juz mowic plynnie po norwesku i znajde dobrzeplatna stala prace. Niestety realia sa inne i nie jest tak latwo. Sama wolalabym miec prace by moc meszkac samej a nie z nimi. Od wczoraj rana powiedzial mi tylko 2 zdania. Do jedzenia nie dostalam kompletnie nic, wiec zyje o wodzie i kilku czekoladowych cukierkach.
Prace szukalam, i znalazlam cos dorywczego bo jakby na to nie patrzec bez jezyka i z comiesiecznymi wyjazdami ciezko o stala prace. Oni mysleli, ze ja po 2 miesiacach bede juz mowic plynnie po norwesku i znajde dobrzeplatna stala prace. Niestety realia sa inne i nie jest tak latwo. Sama wolalabym miec prace by moc meszkac samej a nie z nimi. Od wczoraj rana powiedzial mi tylko 2 zdania. Do jedzenia nie dostalam kompletnie nic, wiec zyje o wodzie i kilku czekoladowych cukierkach.
Spakowalam sie w 4 walizki, kazda po 32kg. Pytam sie meza mojego partnera czy mnie odwiezie jutro na lotnisto i odpowedzialm mi ze tak. Po chwili dostaje link z rozkladem jazdy autobusow od mojego partnera przez skypa (tak pisze do mnie na skype zamiast przyjsc do mnie do pokoju). Ide do nich i pytam czy musze jechac autobusem w takim razie a moj partner z mina urazonej damy, ze oczywiscie. Pytam ich czy by mnie nie zaieli autem, ze im zaplace a oni mi na to, ze nie bo to nie ich problem. A pozatym jechac autobusem to to samo co jechac z nimi autem. Ja mowie, ze nie bo z 4 walizami to chyba nie to samo, chociazby miec jakos pomoc w targaniu tych walizek. Oni mi na to, ze lotnisko jest za daleko i mnie nie zawioza. Ale jak on byl u mnie w Polsce to byl traktowany jak krol. Nieche sie paluja, banda debili.
Z dieta jak mowilam jest rewelacja, bo do jedzenia nie mam nic. Cwiczyc nie mam ochoty w tym momencie. Musze miec sily na targanie tych 4 walizek ze soba hahah.
Rece mi opadaja....
kate3377
23 kwietnia 2012, 09:59I dobrze, że wracasz, bo to jakaś paranoja była.
Sylwia933
22 kwietnia 2012, 14:10OMG, jaka masakra z tym partnerem... Urażona męska duma, że wracasz, to musiał pokazać że on jest bogiem i że Ty byłaś od niego zależna. Niektórzy faceci to idioci... Specjalnie Cię nie zawieźli na te lotnisko, bo chcieli się odgryźć. A co do Twojego C., to on mieszka na Sycylii? Bo tyle tu tych krajów i wszystkiego, że się pogubiłam ;)
Beatky
21 kwietnia 2012, 14:50Mąż Twojego partnera? Chyba nie rozumiem. Poza tym dieta niestety bardzo źle... zwolnisz sobie metabolizm. Ale Ci się trafiło... Kim oni są, porażka. Wracaj do kraju i z dala od tych idiotów.