Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Są takie dni


 kiedy „ kurwa mać” to za mało. 

Ludzie kochani, jest mi wciąż niedobrze, serce już przestało walić, ale emocji to mi wystarczy aż do niedzieli. Jechałam ci ja na basen i na jednym z największych skrzyżowań, skręciłam sobie w lewo, chcę wrzucić dwójeczkę a tu ....pustka pod nogą.(strach) Boże zgubiłam sprzęgło...co tu robić? Łapy na kierownicy, mózg pracuje na 2000 obrotów, nie zatelefonię do małża bo to wbrew moim zasadom, zresztą jak tu zadzwonić jak muszę się ewakuować z ruchliwej ulicy, na szczęście nic z na przeciwka nie jechało, skręciłam w ulicę do basenu, tu już jadę , e tam tu...cały czas jadę na 1 ale jak do cholery się zatrzymać bez sprzęgła? Tego mnie nikt nie uczył:?. Powoli, powoli podjeżdżam pod basen....jeeeeeest, wolne miejsce, czeka na mnie, skręciłam, dotoczyłam się do krawężnika, zahamowałam, szarpnęło, ja na akcję Ferdka zastosowałam reakcję, wyszarpnęłam kluczyk ze stacyjki iiiii....zrobiło mi się niedobrze...nie wiem, z nerwów, z radości. Zadzwoniłam po małża, który przyjechał za chwilkę. Chwilkę czyli 45 minut. Mało tam nie umarłam z zimna i strachu, ale co chłop to  chłop a do tego mechanik samochodowy. Jakoś odpalił Ferdka i na jedynce dojechaliśmy do domu. Teraz wrócił po swojego Opelka. A ja zapowiedziałam, że nie wsiądę do mojego autka jak go w końcu nie zrobi od A do Z. Teraz zjem śniadanie, dzwonię po Soowę i wykonam plan cotygodniowy. 

Koncert był super, ubawiłyśmy się, a koleżanka mało się nie popłakała bo bilet na ten koncert był jej prezentem imieninowym. Potem się poniewierałam winnie i łososiowo u niej prawie do północy. I tym horrorowatym raportem zdaję wam relację z mojego poranka i życzę wam ZDECYDOWANIE miłego dnia, bez takich niespodziewajek jak moja. (pa)

  • moderno

    moderno

    6 listopada 2017, 08:49

    Mnie wszelkie samochodowe akcje też bardzo podnoszą ciśnienie. Na szczęście w domu prawie mechanik no i samochód stosunkowo niepsujący się . Mimo wszystko dobrego dnia

    • Beata465

      Beata465

      6 listopada 2017, 09:51

      Dziękuję Iwonko ...jak już udało mi się zaparkować to mi się polepszyło, pogorszyło mi się znowu w ...domu, bo stres odpuścił :D:D ale już wróciłam ( ze sklepu taksówką) i żadnych wyjść i niespodzianek na dzisiaj nie planuję

  • alinan1

    alinan1

    6 listopada 2017, 08:36

    może to bezczelność z mojej strony..., ale nic mi nie zmroziło w zyłach Twoje opowiadanie...Po tym co ja przeżyłam ze swoim maluchem 20 lat temu nic mnie nie zdziwi.. I to jeszcze moje przezycia były w towarzystwie 2 letniego dziecka targającego wszędzie ze sobą 3 lalki i wielkiego psa pluszaka w prawdziwym kagańcu i na prawdziwej smyczy. I często, gęsto maluch cholerny zwany "kupą złomu" zostawał porzucony na poboczu/na trawniku/ na ulicy/cholera wie gdzie, a ja brałam dziecko z tą całą ferajną i jakoś sobie radziłam. Jeszcze dodam, że męża właśnie wywaliłam z domu na zbity pysk... A działo się w tej kupie złomu..wszystko: pedał gazu np. ktoś mi nagle podpieprzył (zupełnie jak Tobie dziś sprzęgło), jadę sobie i widzę w lusterku wstecznym, że jakaś chmura za mną z tyłu jedzie (pasek klinowy się spalił czy coś.. W ramach ratunku z rajstop został zrobiony). Wtedy to nie mogłam go porzucić, bo jechałam po dziecko do przedszkola... Książkę mogłabym napisać, tylko już nie wszystko pamiętam:))). Tak, że kochana...spokoooojnie!!! I jeszcze mąż mechanik! Raj! W ogóle nie ma się czym martwić:)

    • Beata465

      Beata465

      6 listopada 2017, 09:50

      no mechnik...dlatego umiał uruchomić Ferdka i na jedynce przyjechać do domu ( na każdych czerwonych światłach, Ferdek był unieruchamiany przy użyciu kluczyka) , ale mój mechanik teraz robi inne mechanizmy :D Ferdusia będą reanimować dochtory od samochodków :D:D

  • Osobkazozz

    Osobkazozz

    6 listopada 2017, 08:36

    Współczuję takich niespodzianek, dobrze że obyło się baz wypadku

    • Beata465

      Beata465

      6 listopada 2017, 09:48

      mój małż mnie właśnie rozbroił takim tekstem " nic złego się nie stało, ludzie giną w wypadkach" bardzo śmieszne.....baaaaaaaardzo

  • izabela19681

    izabela19681

    6 listopada 2017, 08:25

    Koszmar! Też swego czasu miałam taki przypadek, nie mogłam skręcić kierownicą a jechałam wprost na wielki słup. To było spowodowane tym, iż właśnie skończył się gaz i nie przełączyło się na benzynę. To było dwa razy (pierwszy i ostatni) jak miałam samochód na gaz.

    • Beata465

      Beata465

      6 listopada 2017, 09:47

      u mnie jest z gazem ale automatycznie mi się nie przełącza...muszę paluszkiem :D:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.