Witajcie Vitalijki:)
Co u Was słuchać? Staram się Was czytać dość regularnie,
teraz mam chwilkę i mogę dodać wpis i trochę pokomentować Wasze wpisy.
Dzisiaj mijają 4 miesiące mojego odchudzania.
Bilans niewiele różni się od tego sprzed miesiąca,
bo święta i okres poświąteczny były dla mnie dość trudnym czasem,
zapewne nie tylko dla mnie.
Masa pyszności na stole, aktywność ograniczona do minimum,
spędzanie czasu z rodziną.
Niesamowicie ciężko było mi wrócić na drogę odchudzania, mimo iż przez święta nie przytyłam:)
Ale...coś tam od świąt spadło, więc z tego cieszę się baaaardzo:)
Suma sumarum:
Waga początkowa- 85,9 kg
Waga aktualna- 73,7 kg
minus 12,2 kg!!:)
Cel: 69,9 kg do 15.02 --> raczej nie zostanie osiągnięty
Waga teraz leci zdecydowanie wolniej, aniżeli na początku:(
No ale...z tego, co widziałam u was, to chyba normalne i wiele z Was tak ma.
Co do podsumowania zdjęciowego- nie mam zdjęć w bieliźnie z czasów największej wagi, więc porównanie będzie w formie zdjęć, które znajdę na dysku- a mam co nieco z Warszawy, więc będzie musiało Wam wystarczyć:) I to podsumowanie zrobię prawdopodobnie w momencie, kiedy skończę przesuwanie paska i osiągnę upragnione 70 kg:)
Nadal robię to, co wcześniej- staram się zamieniać jasne na ciemne, staram się nie jeść późno, ze słodyczy nadal nie zrezygnowałam, ale próbuję ograniczać do minimum.
Jem owoce, warzywa.
No i przede wszystkim ruch. Odwiedzam siłownię 3-4 razy w tygodniu, po 1,3-2 godziny.
Bieganie, bieganie i jeszcze raz bieganie!:)
Mam jeszcze problem z piciem 1,5- 2 litrów wody, ale pracuję nad tym.
Zatem...dalej robię swoje i się nie poddaję:)
czuję się ze sobą coraz lepiej, otrzymuję komplementy od zupełnie obcych osób,
czego chcieć więcej?:)
Z rzeczy bardziej przyziemnych...Znalazłam ostatnio w klubie 100 zł :D w toalecie:D
i wiecie co? Ta stówka była chyba jakaś szczęśliwa:P
Bo płaciłam nią dzisiaj w lumpeksie 89 zł i dopiero na uczelni się zorientowałam, że zamiast 11 zł, sprzedawczyni wydała mi 21 zł:) Tyle już tam wydałam pieniędzy, że stwierdziłam, że od 10 zł nie zbiednieją i nie wracałam oddać, z resztą totalnie było mi nie po drodze.
Z Sebkiem byłam dziś u ortopedy, miał ściągany gips, bo 2 tygodnie temu skręcił kostkę.
Dostał kolejne 2 tygodnie L4 i jutro idzie po skierowanie na rehabilitację.
Jednym słowem- mam w domu duże dziecko;P
Wiecie jak to jest, jak facet jest chory;p
Kiepsko zaczęłam poniedziałek, bez śniadania,
bo jak co poniedziałek- leciałam do lumpka na dostawę,
a potem na uczelnię.
Że też nie wzięłam sobie nic do jedzenia;/
wpadłam do Żabki i kupiłam jakiegoś pseudo hot-doga z parówką, zjadłam kawałek bułki i parówkę,
bo nie było to szczególnie smaczne, resztę wyrzuciłam.
ŚNIADANIE: bułka z parówką:/
OBIAD: makaron razowy z kurczakiem na ostro (chilli, ostra papryka), z sosem pomidorowym i warzywami na patelnię
PODWIECZOREK: plaster ananasa, pół brzoskwini, kawałek bagietki wieloziarnistej z masłem, polędwicą i żółtym serem
KOLACJA: dopiszę
mało dzisiaj jedzenia, mało...i mój organizm to czuje.
Jutro będzie lepiej:)
AKTYWNOŚĆ:
30 minut orbitrek
Nie udało mi się dzisiaj pojechać na siłownię, nie miałam totalnie czasu.
Ale jutro rano jadę i przy okazji skorzystam z sauny:)
Moja ostatnio ulubiona bluza z Sinsay:)
Przed wyjściem na sobotnią imprezę:
i fotomenu z ostatnich dni:)
Co u Was słuchać? Staram się Was czytać dość regularnie,
teraz mam chwilkę i mogę dodać wpis i trochę pokomentować Wasze wpisy.
Dzisiaj mijają 4 miesiące mojego odchudzania.
Bilans niewiele różni się od tego sprzed miesiąca,
bo święta i okres poświąteczny były dla mnie dość trudnym czasem,
zapewne nie tylko dla mnie.
Masa pyszności na stole, aktywność ograniczona do minimum,
spędzanie czasu z rodziną.
Niesamowicie ciężko było mi wrócić na drogę odchudzania, mimo iż przez święta nie przytyłam:)
Ale...coś tam od świąt spadło, więc z tego cieszę się baaaardzo:)
Suma sumarum:
Waga początkowa- 85,9 kg
Waga aktualna- 73,7 kg
minus 12,2 kg!!:)
Cel: 69,9 kg do 15.02 --> raczej nie zostanie osiągnięty
Waga teraz leci zdecydowanie wolniej, aniżeli na początku:(
No ale...z tego, co widziałam u was, to chyba normalne i wiele z Was tak ma.
Co do podsumowania zdjęciowego- nie mam zdjęć w bieliźnie z czasów największej wagi, więc porównanie będzie w formie zdjęć, które znajdę na dysku- a mam co nieco z Warszawy, więc będzie musiało Wam wystarczyć:) I to podsumowanie zrobię prawdopodobnie w momencie, kiedy skończę przesuwanie paska i osiągnę upragnione 70 kg:)
Nadal robię to, co wcześniej- staram się zamieniać jasne na ciemne, staram się nie jeść późno, ze słodyczy nadal nie zrezygnowałam, ale próbuję ograniczać do minimum.
Jem owoce, warzywa.
No i przede wszystkim ruch. Odwiedzam siłownię 3-4 razy w tygodniu, po 1,3-2 godziny.
Bieganie, bieganie i jeszcze raz bieganie!:)
Mam jeszcze problem z piciem 1,5- 2 litrów wody, ale pracuję nad tym.
Zatem...dalej robię swoje i się nie poddaję:)
czuję się ze sobą coraz lepiej, otrzymuję komplementy od zupełnie obcych osób,
czego chcieć więcej?:)
Z rzeczy bardziej przyziemnych...Znalazłam ostatnio w klubie 100 zł :D w toalecie:D
i wiecie co? Ta stówka była chyba jakaś szczęśliwa:P
Bo płaciłam nią dzisiaj w lumpeksie 89 zł i dopiero na uczelni się zorientowałam, że zamiast 11 zł, sprzedawczyni wydała mi 21 zł:) Tyle już tam wydałam pieniędzy, że stwierdziłam, że od 10 zł nie zbiednieją i nie wracałam oddać, z resztą totalnie było mi nie po drodze.
Z Sebkiem byłam dziś u ortopedy, miał ściągany gips, bo 2 tygodnie temu skręcił kostkę.
Dostał kolejne 2 tygodnie L4 i jutro idzie po skierowanie na rehabilitację.
Jednym słowem- mam w domu duże dziecko;P
Wiecie jak to jest, jak facet jest chory;p
Kiepsko zaczęłam poniedziałek, bez śniadania,
bo jak co poniedziałek- leciałam do lumpka na dostawę,
a potem na uczelnię.
Że też nie wzięłam sobie nic do jedzenia;/
wpadłam do Żabki i kupiłam jakiegoś pseudo hot-doga z parówką, zjadłam kawałek bułki i parówkę,
bo nie było to szczególnie smaczne, resztę wyrzuciłam.
ŚNIADANIE: bułka z parówką:/
OBIAD: makaron razowy z kurczakiem na ostro (chilli, ostra papryka), z sosem pomidorowym i warzywami na patelnię
PODWIECZOREK: plaster ananasa, pół brzoskwini, kawałek bagietki wieloziarnistej z masłem, polędwicą i żółtym serem
KOLACJA: dopiszę
mało dzisiaj jedzenia, mało...i mój organizm to czuje.
Jutro będzie lepiej:)
AKTYWNOŚĆ:
30 minut orbitrek
Nie udało mi się dzisiaj pojechać na siłownię, nie miałam totalnie czasu.
Ale jutro rano jadę i przy okazji skorzystam z sauny:)
Moja ostatnio ulubiona bluza z Sinsay:)
Przed wyjściem na sobotnią imprezę:
i fotomenu z ostatnich dni:)
Lovelly
21 stycznia 2014, 11:25super! jaka ślicznotka!
amadeoo
21 stycznia 2014, 09:48O jaaa stówka...też bym chciała znaleść:P Ja piernicze w 4 miechy schudłaś tyle! A ja w rok 19....też chce takie tempo jak Twoje:(
margolix
21 stycznia 2014, 06:59Śliczna jestem, ale widzę CIę (oczyma wyobraźni) z innym kształtem brwi :P Nie myślałaś kiedyś o zmianie kształtu, na taki bardziej zadziorny?:D
deviga
20 stycznia 2014, 23:20Super wynik :) A Twój uśmiech powala!
Mafor
20 stycznia 2014, 23:064 miesiące i taki wynik można osiągnąć... A ja tyle czasu Bujak się w tą i spowrotem...
MissPiggi
20 stycznia 2014, 23:02Ojej, ale Ci zazdroszczę:P Właśnie teraz taka stówa by mi się przydała ;P I kurczę czemu tak pyszne jedzenie wstawiłaś?? Głodna jestem...:P
zzuzzana19
20 stycznia 2014, 23:00Ślicznie wyglądasz ! Gratuluję takiego spadku :) To ta szczęśliwa stóweczka jakby się troszkę rozmnożyła hehe :D
Cytrynowaaa
20 stycznia 2014, 22:30jedzenie-mniam, a TY wyglądasz świetnie i te usta czerwone - uwielbiam:) gratuluję:*
CzterolistnaKoniczynka
20 stycznia 2014, 22:17ale ci ładnie z tą czerwoną szminką
jolakosa
20 stycznia 2014, 22:08Śliczna jesteś :-) z waga to różnie bywa jak się postarasz to spadnie Ale ja po 4mc miałam długo zastój bo całe wakacje
bella.17.
20 stycznia 2014, 22:00Świetnie wyglądasz, kochana! Bluza genialna, brałabym :D A z facetem to współczuję... Mój ma lekki katarek i biedactwo umiera. :-( Nic tylko podać pilota, biegać z herbatkami i głaskać po główce :P A, gratuluję znalezionej stówy ;> Jak taka szczęśliwa, to może powinnaś za nią totka wysłać. A nuż by się udało :P
Rakietka
20 stycznia 2014, 21:56Laska! Niezłe musiały być to zakupy za taką kwotę ;) Naprawdę dobre rezulataty, dużo osiągnięcie to ta aktywność i dobre samopoczucie z samą sobą :) Dalszych sukcesów!
pazzobruna
20 stycznia 2014, 21:36Piękny spadek :) Wyglądasz świetnie!
Grubaska.Aneta
20 stycznia 2014, 21:34wagowo idziemy łeb w łeb :) gratki
kolejny.raz
20 stycznia 2014, 21:29masz piekne nogii..
ZizuZuuuax3
20 stycznia 2014, 21:29Gratuluję :) jesteś śliczna! A twoja bluza jest mega :)