Ponieważ z zapamiętywaniem uczniowie mają kłopoty coraz większe, zadałam im sonet Mickiewicza do nauczenia się na pamięć. Mogli sobie wybrać dowolny.
Kiedy nastał dzień demonstracji sił i możliwości, jedynki maszerowały czwórkami, czwórki - pojedynczo, jak to w szkole.
W pewnym momencie wzywam młodzieńca, który nabiera powietrza w pryszczate policzki i wyrzuca z siebie przejęty: "żwiat kolory traci", "ziemia żpi", "czekam aż myżl ... zbłąka się".
- Co ty mówisz? - pytam zdezorientowana. - Nic nie rozumiem!
- No przecież tak napisał Mickiewicz! - oburza się uczeń i usłużnie podsuwa mi swój smartfon, abym mogła zobaczyć tekst.
Spojrzałam na świecący ekranik, by zobaczyć wersję internetową: polskie litery napisane były ciut inną czcionką niż reszta wyrazu, a zamiast "ś" wszędzie widniało "ż".
Popatrzyłam uczniowi swemu 18-letniemu głęboko w oczy i zobaczyłam tam niewinność najniewinniejszą. Lecz żmiało żec można, że żadna myżl żwieżo nie żbłąkała się w żlepiów czelużci.
jendraska
7 listopada 2013, 16:35No niestety jak widać głupota nie ma dna...:((( współczuję ci z kim ty musisz pracować;) Ale ponoć tak wszędzie:(
izabela19681
7 listopada 2013, 16:33Serio????? Nie wierzę!!!!!
efka55
7 listopada 2013, 16:21Dzień żwira!!! Rzeczywiście. Patrząc na mojego syna widzę jak pamięć kurczy się młodym w postępie geometrycznym. Nie będą swoim dzieciom mówić wierszowanych bajek z pamięci. Tylko takie stare baby jak ja powiedzą: Idzie Grześ przez wieś...... Ale winni jesteśmy chyba my sami.
Kore2013
7 listopada 2013, 16:21hahahahahahahahahahaha genialne są te dzieciaki w tych czasach :D
wiosna1956
7 listopada 2013, 16:15dobre !!! nie ma co !!! pozdrawiam