ja mogę
rodzice chorego dziecka nie mogą
godzina po godzinie, dzień po dniu - muszą być na posterunku, sprawni i czujni
.. gdy przyszłam przedpołudniem, Jasiek był odrobinę bledszy od poduszki
niekontaktowy, bezwładne ciało pozwalające robić sobie wszystko
2x osocze, krew, albuminy, leki, antybiotyki
świąd po zakończeniu transfuzji
wymioty po napiciu sie 50 ml, trzeba napajać mniejszymi porcjami
aż odkryłam coś, co lubi
masaż pięt, stóp całych
akurat w profilaktyce przeciwodlezynowej ktoś o piętach zapomniał
nadrobiłam niedopatrzenie
przy drugim masażu, wieczorem, aż mruczał z zadowolenia
i zrozumiale!! prosił o jeszcze
nic po sobie nie dałam poznać, że dotyk tych stóp napełniał mnie zgrozą
nie, że choroba przeskoczy przez dotyk
tylko .. . on straszliwie schudł przez czas szpitalny!!! ma wszędzie luźną, nadmiarową skórę
siedziałam w CZD 7 godzin zamiast umówionych dwóch
kazałam siostrze wsadzić się do gorącej wanny i nie wychodzić przez godzinę, zjeść na siedząco obiad, który od nas (od Pana i Władcy!) w lodówce na podgrzanie czekał, położyć sobie na paszczę jakakolwiek maseczkę i puścic w łazience muzykę, szwagrowi zapowiedziałam, żeby nie wracał za szybko, że ja Jasia przed wszystkim obronię, kazałam porozmawiać o niczym ze starszym synem, pójść na spacer z psem i spacerować, nie myśląc o niczym
wrócili może nie tyle wypoczęci - co na trochę oderwani od źródła stresu i rozpaczy, z odrobinę jaśniejszymi oczami, z mniejszymi bruzdami koło nosa
vitaliowo rano w środę było paskowo
nieważne
prawie
Nefri62
6 listopada 2013, 23:12smutne to, ale miejmy nadzieję, pozdrawiam
Epestka
6 listopada 2013, 23:11Wciąż myślę o Jaśku. I pytam dlaczego? Płaczę, choć wiem, że to nic nie zmieni. Póty życia póki nadziei.
CuraDomaticus
6 listopada 2013, 23:05trzeba jakiejś specjalnej krwi ? czy osocza ? jestem z Wami
loteria
6 listopada 2013, 22:47Na TAKIE dramaty mam wielką NIEZGODĘ!!!!!Dlaczego dzieci????Nie mogę przestać myśleć o Jasiu odkąd napisałaś o "ostatnim namaszczeniu siostrzeńca" Początkowo sądziłam,że to ponury żart z tym tytułem.... Nic tu do rozumienia,pocieszenia...Żadnej racjonalnej myśli...Najważniejszy staje się kojący dotyk ciocinych rąk...Bądź silna Jolu,dla Jasia,dla jego rodziców...Dobrze,że Cię mają taką działającą...Żeby tylko nie bolało... Tego pewnie można dopilnować...
zoykaa
6 listopada 2013, 22:42dzis sie wyyfryzjerowalam:)co mi tam nalozyla nie wiem:)a i niech Jasiu Cie za te tlenione wyszarpie kiedys, no poprostu zycze mu sily i zdrowia z calego serca!!!
baja1953
6 listopada 2013, 22:38Czekałam na Twój wpis... Póki życia, póty nadziei...
achaja13
6 listopada 2013, 22:38:( nie wiem co napisać.. pozostaje sie gorąco modlic o jakis przełom..nich już będzie lepiej...
zoykaa
6 listopada 2013, 22:35ja zycze Jasiowi,zeby w przyszlosci on Cie po pietach laskotal...tak bardzo z serca mu tego zycze...
luckaaa
6 listopada 2013, 22:33To straszne i takie ludzkie .... wpisane w nasze istnienie. Nie moge przestac czytac o Jasku i zarazem nie moge nic wiecej pomóc , czy poradzic ...
renianh
6 listopada 2013, 22:32Az się popłakałam ,a u mnie o łzy niełatwo.