Tydzień zleciał mi tak szybko że szok.
Cieszę się z tego bo już tylko mi zostało 12 dni pracujących (nie licząc dzisiejszej soboty) i idę na urlop!
Piątek nie był grzeczny.
Pojechaliśmy po swojską wędlinkę. Mamy swojego małego producenta swojskich wyrobów.
Świerze pyszne wędlinki i szyneczka waży 0.5 czy 0.7 kg, a nie jak w sklepie napompowana wodą 3 kg.
Tak więc pojadłam sobie świeżutkiej i chudziutkiej wędlinki, popijając whyskiy.
Teraz trochę o tym co w temacie wpisu.
Co mnie motywuje i daje energie do diety i ćwiczeń, dzięki czemu dostaje skrzydeł i mimo prawie 70 kg na wadze sprawia że unoszę się nad ziemią.
Pierwsza i chyba najważniejsza sprawa to moje zdrowie.
Te które mnie czytają i są ze mną już dłużej wiedzą o moim obciążeniu genetycznych, o wizytach w CO i pani genetyk robiącej wykłady na temat otyłości
Chcę być szczupła dla siebie i swojego zdrowia. Nie chce przy wizytach kontrolnych słuchać że mam schudnąć, chce słyszeć że waga w normie i tak mam trzymać.
To mój priorytet.
Druga motywacja, bardzo silna, to WY. Tu na VITALI!
Pamiętnik, moi znajomi i nie znajomi, wszystkie komentarze. To daje mi wielką siłę, wsparcir i moc.
Jestem osobą szczerą, nie lubię oszukiwać, ani siebie, ani kogoś.
Chcę i staram się być motywacją dla innych.
Lubię gdy mogę dodawać pozytywne wpisy takie kipiące energią, nie demotywujące, chociaż i takie się zdarzają, ale chyba coraz rzadziej.
Jak zawalam przyznaję się od razu, jak idzie dobrze chwalę się.
Punk trzeci.
Rodzina, przyjaciele, znajomi i nie znajomi.
Takie sytuacje jaką opisałam we wczorajszym wpisie.
Komplememty i pochwały od innych.
Większość z was już pewnie sama wie i przekonała się na własnej skórze jak to jest jak inni zaczynają zauważać zmiany w naszym wyglądzie.
Wczoraj była kolejna fajna sytuacja.
Znajoma rano biega, wczoraj zaczęło lać, była akurat koło mojej pracy i wpadła zapytać czy mama i czy mogę porzyczyć jej parasolkę, koło 10 jej mąż przyszedł mi ją oddać. Patrzy na mnie( nie jesteśny na ty) i mówi:
-Ale pani schudła.
Ja mu na to.
-To chyba dobrze.
-No pewnie że dobrze, wygląda pani rewelacyjnie.
To co najważniejsze chyba wymieniłam.
Dziś w pracy tylko do 13.
Ćwiczeń rano nie było, budzik nie zadzwonił, ja spałam jak kamień bo męża u boku miałam.
Dobrz że się obudziłam po 5 bo bym się do pracy na 6 nie wyrobiła.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Kamila112
13 lipca 2013, 08:07Miło się czyta takie wpisy od razu człowiekowi lepiej :) Pozdrawiam :)