Środa zaliczona w miarę grzecznie. Kolacja tylko jakoś za późno mi wyszła tak po 19.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Wewnętrzny grubasek siedzi gdzieś tam w mojej głowie.
Mimo tego że schudłam już sporo, mimo tego że ciało się zmieniło, że jest szczuplejsze, zgrabniejsze i na prawdę wygląda już całkiem nie źle, on ciągle mi podszeptuje że jeszcze jestem gruba.
Niby patrzę w lustro, widzę zmiany jakie zaszły, podobam się sobie, to ciągle mam opory przed założeniem krótkich spodenek, spódnicy, leginsów.
Po domu bez skrępowania biegam w króciutkich spodenkach, a czasem tylko w koszulce i w majtkach, ale przed wyjściem na ulicę mam już opory- oczywiście nie mówię o lataniu w majtach po ulicy!
Cały czas, aż do wczoraj grzałam tyłek w dżinsach, bo jak taki grubas miał by założyć coś innego.
Wczoraj w końcu się przemogłam i założyłam, leginsy takie 3/4 i zwiewną białą tunikę.
Obejrzałam się przed lustrem dokładnie z każdej strony, doszłam do wniosku że jest ok i poszłam tak ubrana do pracy.
I okazało się że jest naprawdę ok! Nasłuchałam się komplementów.
Przez tego wewnętrznego grubasa pojawiły się też wczoraj groźby.
Rano rozmawiałam z teściową właśnie na temat ubioru i moich obaw co do założenia czegoś co w znacznej części odsłoni moje grube nogi.
Na hasło grube nogi reakcja mojej teściówki była następująca:
- Ty mi głupot nie opowiadaj, jak będziesz gadała że masz grube nogi to kopa w tą chudą dupę dostaniesz.
Wieczorem, mąż po mnie do pracy przyjechał, oblukał nie i stwierdził ze w końcu się jakoś normalnie ubrałam.
Pytam się więc, co to znaczy normalnie?
- To znaczy że dżinsy zostały w szafie, a ty masz strój odpowiedni na lato i upały chociaż mogła byś założyć spódnicę.
- Za gruba jestem.
Spojrzał tylko na mnie i stwierdził
-Przestań bredzić, bo jak cię trzepnę to w locie schudniesz z tych swoich wymyślonych kilogramów.
Poranek w pracy, plan na popołudnie
- pieczenie chleba
-ugotowanie obiadu
-orbi 60 minut
-hula-hop 60 mnut
-a6w dzień 25
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Idziulka1971
20 czerwca 2013, 07:22Fajną masz rodzikę a komplementy od męża i jego uznanie bezcenne. Miłego dnia. :))))
Nowa30
20 czerwca 2013, 07:16Mają rację! Nie masz już się czego wstydzić , więc poszukaj spódniczki i załóż a napewno dostaniesz jeszcze więcej komplementów.
gruszkin
20 czerwca 2013, 07:15Masz mądrą rodzinę. Wskakuj w spódnice. W leginsach też za ciepło. Ja wczoraj latałam w sukience i to takiej na ramiączka, a wg twoich norm powinnam o niej jeszcze zapomnieć przez co najmniej 15kg..... A dobrze mi było w niej, tzn ja się dobrze czułam. Musisz sobie w głowie poukładać, że odniosłaś sukces. http://skonczony-idiota.blogspot.com/2013/01/chudy-grubas.html