Dziś jak mąż wróci z pracy zabieram się za pakowanie. Najpierw dzieciaczki,a potem moje rzeczy. Niby wydaję się to proste ale pewnie trochę czasu mi to zajmie..
Jutro ostatnie ważenie przed wyjazdem, mam nadzieje, że udało się osiągnąć mój wymarzony cel, a jeśli nawet nie to mój świat się nie zawali. Wydaję mi się, że i tak sporo przez te 3 miesiące osiągnęłam i mogę być z siebie dumna.. i uwierzcie jestem :)
Nie wpadam w jakiś zachwyt abym nie osiadła na laurach ale jestem zadowolona z siebie :)
Gdyby ktoś mi w styczniu powiedział, że w kwietniu będę ważyła 85,5 kg to bym go wyśmiała i powiedziała żeby się popukał w czoło :)
Jutro ostatnie ważenie przed wyjazdem, mam nadzieje, że udało się osiągnąć mój wymarzony cel, a jeśli nawet nie to mój świat się nie zawali. Wydaję mi się, że i tak sporo przez te 3 miesiące osiągnęłam i mogę być z siebie dumna.. i uwierzcie jestem :)
Nie wpadam w jakiś zachwyt abym nie osiadła na laurach ale jestem zadowolona z siebie :)
Gdyby ktoś mi w styczniu powiedział, że w kwietniu będę ważyła 85,5 kg to bym go wyśmiała i powiedziała żeby się popukał w czoło :)
MilkaG
16 kwietnia 2013, 09:45Oby pakowanie poszło gładko. Dużo osiągnęłaś i powinnaś być z siebie bardzo duma, choć wiem że to tylko cześć drogi - zgubić kg to nie taka ciężka praca jak utrzymać wagę.
mala2580
16 kwietnia 2013, 09:35miłego wyjazdu;)