Ala śpiewa w różnych chórach. Od zawsze. Dlatego nie zawsze mi się chce iść ją podziwiać. Wiem - wredna matka jestem.
Ostatnio w niedzielę miała koncert szkolnego chóru po mszy w kościele u wizytek. Pomyślałam sobie sprytnie: idąc tam, upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu - zaliczę mszę i występ. Ale ta druga pieczeń piekła się aż półtorej godziny! Gdybyż to było w piątek czy w sobotę ... Ale kto jest nauczycielem, ten wie, że dla nas przykazanie "dzień święty święcić" przestaje obowiązywać gdzieś tak w niedzielę po obiedzie. Trzy i pół godziny (bo dojazd jeszcze!) w plecy! To dlatego byłam jakaś obrzydliwie nieskora do komplementów.
Po co ja się wam tłumaczę? Bo na fejsie moja Alutka zamieściła po występie taki oto tekścik:
Najlepszy motywator świata - moja mama: "W sumie, jeśli miałabyś ćpać, to już wolę, jak śpiewasz."
Dostała już 58 lajków.
jolajola1
6 listopada 2012, 16:29moi rodzice byli tak przyzwyczajeni do mojego spiewania, że nie chodzili ze mna NIGDZIE . .chyba że wygrywałam jakies wypasione eleiminacje, to wtedy bywało, że tata mnie samochodem odbierał . .oni mieli dość mojego śpiewu na codzień - więc Ty wcale nie jestes ani wredna ani wyrodna matka
SLIM2BE
6 listopada 2012, 16:25HEHE
joanna.1985
6 listopada 2012, 16:23grunt to bezpośredniość, ta przejawiająca się w mimice twarzy jest równie ważna jak ta przejawiająca się w słowach :)
Agujan
6 listopada 2012, 16:20Ja moim mówię to samo jak się rozkładają z warhammerem, makietami itp ...że jedyne co mnie w tej grze pociąga to to że zamiast tego nie ćpają :)))))))))))
mimi69
6 listopada 2012, 16:19:))) super, że jesteś !!!
nanuska6778
6 listopada 2012, 16:18Oj tam, oj tam, mama tez czlowiek:-)))