To niewiarygodne. Jak pytam ludzi czy pamiętają pewne zdarzenia i przykrości, których względem mnie dopuścił się mój mąż- to pamiętają. Ale jak już pada pytanie, czy mogliby to potwierdzić przed sądem to każdy się wykręca. Pojęcia nie macie, jakie to przykre:-(. Nie będę się jednak poddawać. Może znajdzie się jakiś odważny uczciwy człowiek z tego grona, który przemyśli to i zdecyduje się mi jednak pomóc.
Z dietką radzę sobie świetnie. Dziś stanęłąm na wadze i odnotowałam spadek. Niewielki co prawda, ale zawsze, więc aktualizuję z przyjemnością paseczek.
Nie będę się oszukiwać, spadek tych kilogramów to wynik stresu, a nie racjonalnej diety, ale jak już przejdę zwycięzko ten sajgon w sądzie, to biorę się w 100% za siebie.
Olivcia zdrowiutka i rośnie jak na drożdżach i coraz częściej słyszę: "jaka ona podobna do taty". Ech życie życie.....
Jak w ostatnim czasie musiałam biegać po ludziach i prosić o zeznawanie w sądzie, to często mała zostawała u mojej sąsiadki pielęgniarki, która wtedy, gdy Olivcia była tak chora, pomogła mi ze swoim mężem.
A poza tym wszystko jest dobrze Kotki moje kochane.
Trzymajcie się ciepło i dbajcie o siebie!!!!!!!
Anka
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
nowaJaa
20 czerwca 2009, 21:54kochana dasz sobie z tym rade!! jestes silna psychicznie kobietka i juz nie raz to odowodnilas..a my tu Cie naprawde podziwiamy bo pieknie sobie ze wsyztskim radzisz..i z rozwodem i z wychowywaniem corci i z chudnieciem :) trzymaj sie dzielnie kochana i napisz co tam sie u Ciebie dzieje...trzymam kciuki za Ciebie mocno :)
Nadia0088
15 czerwca 2009, 20:41mysle ze nie musisz sie martwic na zapas. teraz dopiero wyjdzie kto jest twim przyjacielem. szczerze mowiac dziwie sie czemu nie chca ci pomoc ale mimo wszystko jestes moim zdaniem na tej lepszej pozycji bo to on cie zostawil z malym dzieckiem. trzymam kciuki ale i tak wiem ze wygrasz i to on odpokutuje co ci zrobil
darka161
12 czerwca 2009, 10:19Cieszę się, że patrzyssz w życie optymistycznie :) Ja również mam nadzieję, że wreszcie któryś z twoich znajomych pomoże ci w sądzie. Trzymam kciuki, żeby wszystko wyszło na prostą ;)
pulpecikk
11 czerwca 2009, 17:52poszukaj w internecie skutecznych metod przekonywania ludzi.. wiesz,takie psychologiczne sztuczki jakies,zeby ktos wreszcie zgodzil sie zeznawac. Powodzenia:*
agonia65
10 czerwca 2009, 12:13ludzie boją się Sądów. Niestety teraz to każdy jest mocny ale w gębie. A jak przyjdzie co do czego, to nie ma nikogo. Może rodzice Ci pomogą. Też można ich powołać na świadków. Trzymaj się i ucałuj córę:) Buziaki
madziekxd
9 czerwca 2009, 19:41moze mama albo sasiadka ? :) w koncu te osoby sa blisko ciebie i widza jak twoj maz sie zachowuje, jak traktuje ciebie i coreczke. w zadnym wypadku nie poddawaj sie i nie zgadzaj sie na rozwod bez orzekania o winie - zycze ci z calego serca zeby sie udalo.
SzukajacaSamejSiebie
9 czerwca 2009, 15:18czesc kochana:)! na pewno dasz rade sie z tym wszystkim uporac, na pewno wszystko skonczy sie dobrze:)! prawda wyjdzie na jaw, nie stresuj sie:) fajna sprawa, ze masz taka sasiadke swietna:)! teraz niebyt czesto sie tacy ludzie trafiaja...
Patunia1979
9 czerwca 2009, 13:03myślę,ze na pewno znajdzie się ktoś dla kogo najważniejsza jest prawda i chęć niesienia pomocy !!! Uściski dla córci.
barbarka31
9 czerwca 2009, 11:42Moja siostra tez miala problem ze swiadkami na rozwod z orzeczeniem o winie. Tylko 2 osoby sie odwazyly na zeznania tzn. ja i sasiadka, ktora i tak w ostatniej chwili sie rozmyslila. Do tej pory jestem jedza, ktora zniszczyla malzenstwo mojemu ex-szwagrowi. Badz dobrej mysli, moze jednak ktos sie zdecyduje. Powiedz w sadzie prawde, ze nikt nie lubi chodzic po sadach, brac urlopy na to i marnowac czas, i najgorsze "wkladac palce miedzy drzwi"- przenosnia. Trzymaj sie kochana!! Caluski dla Oliwki!
mmMalgorzatka
9 czerwca 2009, 11:30zawsze mozesz powołać kogoś na świadka, bez Jego zgody... jeśli uznasz, ze wniesie coś ważnego do sprawy... ale najlepiej poradź sie adwokata...
racjona
9 czerwca 2009, 11:02jak przyjemnie się czyta twoje kolejne wpisy. Widać jak pięknie się zmieniasz - zza twoich postów wychyla się coraz silniejsza i pewna siebie kobieta. Pięknie - tak trzymaj. A ja trzymam za Ciebie kciuki i za Twoją córcię :*
Quarika
9 czerwca 2009, 00:39To okropne, wszyscy są, ale jak zacznie się od ludzi pewnych rzeczy wymagac to juz nie mogą pomóc. Bardoz przekre. Ale mam nadzieje, ze mimo tak małej zrozumiałości z ich strony znajdziesz kogoś kto Ci pomoże. Oby. Trzymam kciuki. I za to i oczywiście za dietkowanie. Gartuluje juz tych dotychczasowych zrzuconych kilogramów. Pozdrawiam, Quarika
moniq1989
8 czerwca 2009, 22:07Mam nadzieje, ze kochana znajdziesz kogoś, kto potwierdzi prawdę !!! I sprawiedliwość wygra!! Wierzę w To!! I wierzę w Ciebie!!! Tak ma być!!:) Pozdrawiam Cię cieplutko!!:)
dziewczynaznadwaga
8 czerwca 2009, 22:03Witaj Aniu ... zycie jest podle ale nie wolno sie poddawac ... napewno znajdzie sie ktos kto Ci pomoze w sadzie :) ... widocznie potrzeba na to czasu ... zycze Ci powodzenia i jak najszybszego uzyskania rozwodu :) ... trzymam kciuki ... pozdrawiam was obie i ciesze sie ze mala jest zdrowa :)
monika735
8 czerwca 2009, 21:25nikogo nie musisz prosic o zgodę,po prostu powołujesz na swiadka i tyle.powołaj kochanke przeciez chyba nie będzie składała fałszywych zeznań? ja powołalam kochanke , 1 świadka, plus mamę i dołączyłam jako dowódnagranie z przyznaniem sie do romansu.Sam się zgodził na orzeczenie o jego winie :-))))
sspaula
8 czerwca 2009, 20:59nie martw się Słonko, ludzie po prostu nie lubią ciągania po sądach, ale to nie powód by Ci nie pomóc. na pewno przemyślą to i zrozumieją że muszą Ci pomóc bo zrobią to w słusznej sprawie:) buziaczki nie poddawaj się:) gratuluję spadku:) najważniejsze że jesteś silna:)
basia1976
8 czerwca 2009, 20:45jak to jest- jak obgadac to wszyscy na hura,ale jak juz ma dojsc do czegos konkretnego- brak checi....a moze po prostu strach. Serce- znajdziesz napewno kogos i wez sobie gleboko rady, poprzedniczki o tych dowodach ,papierkach i tak dalej- dzielna jestes i to ci pomoze zdobyc swoj cel zarowno w zyciu prywatnym jak i w dietce. Buziolki sle
Millea
8 czerwca 2009, 20:41ano właśnie tak to z ludźmi jest. Ale nie poddawaj się, doprowadź do końca tą sprawę i zacznij życie od nowa. Wiem że masz dużo stresu ale musisz się odżywiać zdrowo żebyś miała siły walczyć :)
jurasik79
8 czerwca 2009, 20:26Zdobycie świadków nie jest takie proste. Ale powiem Ci, że taki świadek wcale nie musi zaraz opowiadać wszystkiego, wystarczy, że potwierdzi jedną konkretną sytuację. Sąsiadka może potwierdzić, że Twój mąż wyprowadził się od Ciebie, ktoś inny, na przykład jego sąsiedzi, że mieszka z inną kobietą. Nie zawsze muszą to być osoby, które wiedzą o wszystkich prywatnych sprawach z całego Waszego małżeństwa. Może to być również Twoja mama. Zdawało mi się też, ,że Twój sąsiad jest policjantem? Czy coś pokręciłam? Najlepsze jest to, że możesz również powołać na świadka obecną kochankę Twojego męża :). Może warto to zrobić? Ja byłam gotowa wezwać dwie takie kobiety, z którymi spotykał się mój, były już mąż. I - tutaj upewnij się - podobno one nie mogłyby odmówić zeznań (odmówić może jedynie najbliższa rodzina). Sąd może postanowić o dołączeniu takich zeznań. A jeśli jeszcze udałoby Ci się zdobyć jakieś ich zdjęcia, może sprowokuj rozmowę z mężem i nagrywaj. A nuż coś chlapnie. Może jakieś papiery na niego? Wyciągi bankowe, smsy, listy. Naprawdę wszystko się może przydać. Jego opinia z pracy, może notatki z policji, jeśli były interwencje. Naprawdę wszystko może się przydać. Czy masz adwokata? Ja odżałowałam i postanowiłam wziąć. Choć u mnie moja pani adwokat nie miała za dużo pracy, bo mój mąż, kiedy dostał moją odpowiedź na swój pozew (złozył pozew bez orzekania o winie, a ja w odpowiedzi zażądałam jego wyłącznej winy), widząc, że mam sporo dowodów, kilkoro świadków i pomoc prawnika, po prostu przyznał się do wszystkiego na pierwszej rozprawie. Adwokat to dobry straszak, pokazuje, że podchodzisz profesjonalnie do rozwodu i jesteś dobrze do niego przygotowana. A i tak, kiedy już zapadł wyrok, koszty adwokata w 80 procentach pokryła strona winna, to znaczy mój były mąż. Więc pożyczkę, którą wzięłam na prawnika, notabene mam już spłaconą :). Poza tym, obecność pełnomocnika mnie osobiście dodawała otuchy. Nie wyobrażam sobie siebie samej w sądzie, nie czułam się emocjonalnie na tyle dobrze, by walczyć samotnie. I udało się :). Aniu, naprawdę zbieraj każdy dokument, każde nagranie, choćby wydawało Ci się to nieistotne. Nawet jeśli on teraz nie jest z tą kobietą, to i tak Cię zdradził. A to jest powód do rozwodu. Życzę Ci dużo wytrwałości i odwagi. I przepraszam, że się tak rozpisałam. Wciąż nie mogę wysyłać do Ciebie prywatnych wiadomości.
pinezka85
8 czerwca 2009, 20:05Musi się znaleźć jakaś dobra duszyczka, która pomoże Ci w walce! Kochana - ja wierzę, że ktoś taki się znajdzie - prawda musi zwyciężyć! W każdym razie ja trzymam za to mocno kciukaski! Super, że poza tym wszystko jest w porządku, tylko uważaj z tym stresem Kotek - nerwy to strasznie wyniszczająca sprawa. A z moich złotych myśli czerp ile tylko zapragniesz :) A u mnie? Tak jak napisałaś - musi być lepiej. Ech - damy rade Słonko! Buziak wielki dla Ciebie :*