Cześć Laseczki :))
Jak Wam idzie? Jak dajecie sobie radę? Walczycie o siebie? Bo ja walczę i - mam nadzieję - wygrywam :) Jutro ważenie, więc okaże się, czy dobrze realizuję mój plan i co mogłabym poprawić.
Choleryczka ze mnie straszna. Kiedy zdenerwuje mnie jedna rzecz, to potem cały dzień potrafię warczeć na bliskich. Meliska pomoże? Ćwiczenia oddechowe? Inny sposób uspokojenia? Mogłabym moje nerwy zrzucić oczywiście na karb cyklu, ale jak to mówi Katarzyna Piasecka - kobieta ma prawo być zdenerwowana 2 tygodnie przed okresem, bo PMS, hormony szaleją, nic dziwnego. Potem może być zdenerwowana przez tydzień okresu - jakby facetom leciała krew z fiutka, to byliby obłożnie i śmiertelnie chorzy. No i potem mamy prawo być zdenerwowane jeszcze jeden tydzień - na dojście do siebie po okresie. Czyli... 4 tygodnie zdenerwowania, a potem wszystko zaczyna się od nowa ;)))
Kupiłam sobie wczoraj wrześniową "Super linię" i zaciekawiło mnie kilka rzeczy :) Kupiłam kiedyś Shape, kiedy była płyta Chodakowskiej, ale gazeta sama w sobie nic nowego czy fascynującego nie miała.
Dieta w pracy i na uczelni - pojemniki i przygotowane jedzenie to podstawa! Będę musiała się przełamać w październiku i mieć w nosie wzrok czy komentarze innych na temat moich pojemników ;)
Do celu małymi krokami - ja też chciałabym obudzić się któregoś dnia i rozsunąć suwak od głowy do stóp, i wyjść ze środka, szczupła, jędrna i zadowolona. Ale to tak nie działa! Potrzebujemy czasu i wytrwałości, potrzebujemy chudnąć krok za kroczkiem :) Czy wiecie że: "Psychologowie obliczyli, że aż 21 dni trwa praca nad tym, aby porzucić stary nawyk i wyrobić w sobie nowy. Jeśli na przykład nie masz w zwyczaju gimnastykować się rano, a zmusisz się do tego codziennie, po trzech tygodniach nagle wyda ci się to zupełnie naturalne". 3 tygodnie na wprowadzenie jednego zdrowego nawyku? Popróbujemy :)
W przepisach potrawy z bananów i dietowe kanapki :) Podoba mi się, że przepisy są tutaj proste i zaledwie z kilku składników, a nie jak w Shape'ie - sałatka z 15 składników. Hell no :))
No i przede wszystkim artykuł o psychologii odchudzania - czyli to, co lubię najbardziej :) Pozwolę sobie zacytować kilka rzeczy :)
"Przeciw stereotypom. Potrafi to niemal każda dziewczyna i kobieta w rozmiarze mniejszym niż L: unikać pozowania do zdjęć, wymigiwać się od wspólnego wyjścia na basen i plażę, iść ulicą, omijając wzrokiem witryny. (...) Nie warto czekać, aż się sobie spodobamy. Te z nas, które to odkryły, są szczęśliwsze. Życie nie zacznie się jutro, za rok ani wtedy, gdy schudniesz. Już trwa i warto się nim cieszyć. Każda kobieta - niezależnie od tego, jakie stereotypy obowiązują - zasługuje na dowód, że jest piękna. Jak może tego dokonać? Może iść na całość: na przykład zafundować sobie sesję zdjęciową z makijażystką i stylistką. Albo prościej, taniej, bez zadęcia: stanąć przed obiektywem i uśmiechnąć się do własnych myśli. (...) W moim życiu nie ma miejsca na stereotypy. Uwolniłam od nich swój umysł. (...) Nie staję po stronie dużych ani małych, grubych ani chudych, wypukłych ani płaskich. Staję po stronie normalności. W normalnym świecie żyją normalni ludzie. Normalni, ale różni."
"Dzidziuś z licznymi fałdkami i wałeczkami budzi podziw. Wszyscy się zachwycają, że tak dobrze wygląda, że taki pulchniutki, a nawet grubiutki. Mama wmusza w niego wszystko, do ostatniej łyżeczki: Na zdrowie. Babcie i ciocie ochoczo pakują w niego smakołyki, nie tyle zaspokajające jego apetyt, ile postępując zgodnie z własnymi wyobrażeniami o sposobach okazywania miłości. Skutki takiego postępowania nie każą na siebie długo czekać. Dzidziuś staje się najpierw przedszkolakiem z nadwagą, a potem otyłym uczniem i zaczyna się jego udręka. Rówieśnicy nie skąpią mu kpin ani przezwisk, z których najłagodniejsze to po prostu grubas. Dziecko wstydzi się, płacze, rodzi się w nim trudne do wyrugowania poczucie bycia gorszym. Walcząc z upokorzeniem, staje się agresywne albo markotnieje, uczy się ukrywać cierpienie za różnymi maskami, a nierzadko je... zajada. Najbliżsi - winni tej sytuacji - albo lekceważą problem (Nie zwracaj na nich uwagi, pogadają i przestaną) albo bezrefleksyjnie dołączają do oskarżycielskiego chóru (Nie jedz tyle, bo niedługo w żadne spodnie się nie zmieścisz). I tak obciążenie fizyczne i psychiczne rośnie... Jednym starcza determinacji, by się go pozbyć, inni dźwigają je do końca życia."
Czy tylko ja mam uczucie, jakby czytała o sobie?
Wszelkie prawa autorskie należą do autorów artykułów oraz czasopisma "Super linia". Jednocześnie podkreślam, że nie ponoszę żadnych korzyści materialnych z powodu pisania na temat czasopisma "Super linia".
Teraz pochłaniam książkę Doroty Saneckiej "Dlaczego chcesz być gruba". Sporo mówi o ważeniu, emocjach, zajadaniu smutków i trwałej zmianie nawyków żywieniowych. Prawdopodobnie jutro coś skrobnę na ten temat, jeśli Was też interesuje ta tematyka :)
Fotomenu!
Sobota:
10.00 śniadanie - jogurt naturalny, muesli, otręby, ananas - ok. 360 kcal
13.00 II śniadanie - ananas - ok. 60 kcal
16.00 obiad - kurczak gyros, pomidory, mały banan, mały kawałek ciasta - ok. 550 kcal
19.00 kolacja - sałatka (1 jajko, 1 plasterek chudej wędliny, ogórek, pomidor) - ok. 180 kcal
3 kawy w ciągu dnia - po 45 kcal
Razem: około 1285 kcal.
Ćwiczenia: porządki domowe... a tak to bez ćwiczeń.
Niedziela:
10.00 śniadanie - jogurt naturalny, muesli, otręby, ananas - ok. 360 kcal
13.00 obiad - kurczak pikantny, ogórek, pomidor, mały banan - ok. 450 kcal
16.00 podwieczorek - ananas - ok. 60 kcal
19.30 kolacja - serek wiejski z truskawkami - 179 kcal
3 kawy w ciągu dnia - po 45 kcal.
Razem: ok. 1184 kcal :)
Ćwiczenia: trochę chodzenia; brzuszki, ćwiczenia na ręce, biust, nogi, pupę, rozciąganie - 60 min.
Poniedziałek:
9.00 śniadanie - jogurt naturalny, muesli, otręby, banan - ok. 360 kcal
13.00 II śniadanie - batonik zbożowy o smaku cappuccino - 105 kcal
16.00 obiad - ryż, warzywa na patelnię - ok. 480 kcal
19.00 kolacja - sałatka (1 jajko, 1 plasterek chudej wędliny, ogórek, pomidor) - ok. 180 kcal
3 kawy w ciągu dnia - po 45 kcal
Razem: ok. 1260 kcal.
Ćwiczenia: sporo chodzenia (w tym z obciążeniem wielką torbą) ;)
Dzisiaj:
10.00 śniadanie - jogurt naturalny, muesli, otręby, śliwki - ok. 360 kcal
13.00 II śniadanie - arbuz - ok. 60 kcal
16.00 obiad - pierś indyka (gotowana, potem podgrzana na oliwie z oliwek i z przyprawą pikantną) - ok. 480 kcal
19.00 kolacja - koktajl z jogurtu naturalnego i arbuza (przepyszny!)- ok. 170 kcal
2 kawy w ciągu dnia - po 45 kcal
Razem: ok. 1160 kcal :)
Edit: Ćwiczenia: rower - 60 min., badminton - 30 min., 8 min. nogi, 8 min. brzuch, 8 min. stretch.
Dziewczyny, nigdy się nie poddawajcie! Walczcie o siebie! Fight in 3... 2... 1... Go!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
samograjka
21 sierpnia 2012, 11:34jakie pyszne rzeczy wcinasz :D mniam!
Jilian
21 sierpnia 2012, 11:29Jeśli chodzi o nerwy - również mam z nimi problem. I wiesz co na mnie działa ? najbardziej banalny sposób świata ! Liczę do dziesięciu zanim na kogoś huknę. Na początku to nie jest łatwe, z czasem wchodzi w nawyk i przynosi efekty ! ;-) Rozkminy dot. psychologii odchudzania - holy true !