Kibicowałam wczoraj maturzystom zdającym polski. Stres ścinał białko w komórkach, bo to pierwszy ustny w ich życiu. Pomagałam przetrwać masakryczne czekanie pod salą, kiedy czas ma konsystencję asfaltu.
Ogłoszenie wyników. Wychodzi dziewczę, buzia roześmiana:
- Zdałam!
- Ile miałaś punktów?
- Sześć. To moja pierwsza szóstka w liceum! - zarżała ze szczęścia.
________________________________
P.S. dla niewtajemniczonych: sześć to minimalna ilość punktów, jaką można uzyskać z puli dwudziestu, aby zdać maturę.
ewakatarzyna
10 maja 2012, 08:31Czas ma konsystencję asfaltu...... Uwielbiam Twoje teksty.:)