Wczoraj wieczorem zaliczyłam pierwsze rzyganko.
Jak sie źle poczułam podczas podawania chemii to zaaplikowano mi cos, co spowodowało, że na obiad dałam rade wciągnąć kawałek pizzy. Hmmm, chyba nie był to dobry pomysł :) Ale i tak warto było , bo taka chwila dobrego samopoczucia jest teraz jak skarb.
W nocy kiepsko spałam, ale w sumie nie potrafie zdecydowanie okreslić przyczyny. Na zmiane było mi goraco i ciepło, łaziłam do ubikacji, piłam , zjadłam jogurt i chwilke ogladałam telewizje. W głowie kłebiły mi sie różne mysli.
I tak na przyklad przypomniała mi sie rozmowa z moja koleżanka psycholożka, do której chodze na terapie z Patrykiem. Przy okazji masowania synka odbyłysmy rozmowe na temat mojej choroby.
Padło dużo ciekawych stwierdzeń na temat roli psychiki w powstawaniu chorób somatycznych. Miedzy innymi o wpływie stresu spowodowanego utrata dziecka czy bycia ciągle doskonałym. Hmmm, jestem w stanie przyjac pewne argumenty, ale najbardziej zaintrygowało mnie jej pytanie - co musiałam lub muszę zrobić , aby zwrócić na siebie uwage mojej mamy.
Początkowo pytanie wydawało mi sie bez znaczenia, ale dziś w nocy odpowiedziałam sobie na to pytanie.
Zawsze zależało mi na akceptacji mamy, na tym ,aby była ze mnie dumna, żeby mnie pochwaliła, zauwazyła moje osiągnięcia, ale tak naprawde moge sie tylko domyślać ,że tak jest.
Nie winie mojej mamy za swoje zachowanie, bo ja też ktoś tak wychował i moja babcie tez ktoś wychował, itd., jednak myśle, że ta ciągła potrzeba akceptacji ze strony mamy ma nie mały wpływ na moje życie.
Piszecie ,że jestem silna, mocna, perfekcyjna, dobra i nie wiem, jaka jeszcze, a ja pławie sie w tych komplementach jak dziecko. Zauważyłam,że jak piszecie, że mam wytrwac, że mam być dzielna, że mam sie nie dawac, to motywuje mnie to do jeszcze więkzej pracy nad soba. Nie moge nikogo zawieśc.
Koleżanka zauwazyła, że ja musze być perfekcyjna matką, zona, córką, przyjaciółka, pracownica , uczennica i nie wiem jakie role przypadaja mi w udziale.
W nic nie gram, bo nie lubie przegrywac, w pracy maja mnie dosyc, bo jestem dociekliwa , upierdliwa i musze byc najlepsza. Jestem zdolna do podejmowania rożnych wyzwań i kontrowersyjnych decyzji,aby kogos zadziwić i zwrócić na siebie uwage.
Oczywiscie nie siedze sobie , jak pomysłowy Dobromir i niczego z wyrachowaniem nie knuje, ale jak spojrze na siebie z innej perspektywy to rzeczywiscie tak jest .
Mam pierdolca na tle punktualnosci i dotrzymania danego słowa. Bardzo znaczacym i dzis nawet humorystycznym przykładem, który przyszedł mi do głowy podczas rozmowy z psycholożoka był fakt, jak dawno temu podczas popijawy obiecałam koledze ,że dam mu dupy i pomimo,ze jak wytrzeźwiałam t i juz zupełnie nie miałam na to ochoty, to jednak dotrzymałam danego słowa :)))
Dzis , jak na dojrzała kobiete przystało jestem już bardziej asertywna, lecz faktycznie , bardzo mi zalezy na byciu perfekcjonistka w wielu dziedzinach i akceptacji ludzi z zewnatrz.
I że niby co? Że takie ciągłe napiecie wewnetrzne, ciągła walka z wiatrakami,liczenie sie z uczuciami innych, poświecanie sie jest jedna z przyczyn powstania raka ??
Że co? Że jak nie odczuwam leku i walczę zaciekle to i tak mam słabosci ukryte gdzieś w głebokiej podświadomosci??I, że to może mnie zabić ??
Że co ? Że ja to nie ja??
Chyba niepotrzebna była ta rozmowa.
sikoram3
17 listopada 2008, 20:47Trzymaj sie ,i mysl pozytywnie. Idealna to ja tez chce byc ale jakos mi nie wychodzi. Akceptacji ,kazdy potrzebuje i jest ona motywacja aby czlowiek staral sie bardziej.
zaba1989
16 listopada 2008, 20:17podoba mi się taka osoba jak Ty poprostu jestes aniołem sinym zycze szczescia i wszystkiego co najlepsze w zyciu i pozdrawiam
magdalenagajewska
16 listopada 2008, 15:30...perfekcyjną matką, żoną, kochanką, córką, przyjaciółką, pracownicą, uczennicą, panią dom, kucharką, studentką, kierowcą, szefową, siostrą itp. itd. to nierealne. Czemu więc usilnie dążymy do tego kosztem zdrowia i fizycznego i psychicznego? Trzymaj się cieplutko i dziękuję za materiał do przemyśleń... eM.
julcia33
16 listopada 2008, 11:51po prostu badz soba! ja cale zycie staralam sie zebrac o uzucia rodzicow, zwlaszcza ojca i to z marnym skutkiem. moje sprawy i problemy byly zawsze na drugim planie... zawsze chcialam im w czyms dogodzic. gdy tato juz mnie zaakceptowal to w tym samym czasie zachorowal na raka( chory byl juz od dawna ale wtedy choroba dopiero wyszla na jaw- nie chodzil na kontrole)... gdy juz zaczol dawac mi odczuc ze jestem jego corka i jestem wazna... musial odejsc. teraz staram sie zyc wlasnym zyciem, za bardzo nie przejmowac sie mama( nie to zebym jej nie kochala ale jakos tak na dystans wszystko). jestem jedynaczka i od jakiegos czasu staram sie byc SOBA i zyc wlasnym zyciem! ty tez jestes WYJATKOWA i badz wobec siebie ok to z reszta jakos dasz sobie rade.! pozdrawiam beata
lenka23de
16 listopada 2008, 11:22Tak pieknie opisujesz to co sie dzieje...Jestes szczera do bólu.Czytajac Twoje pamietniki smieje sie i placze na zmiane.Potrafisz wzbudzic(zapewne nie tylko we mnie)nie małe emocje.Dajesz siłe i motywujesz do zastanowienia sie nad soba.A to co dzis napisałas...Ciarki mi przeszly po plecach i musze stwierdzic,ze chyba Tobie samej nie jest łatwo ze soba zyc...Ale jestes jaka jestes i to jest wlasnie prawdziwe Ja.I to Ci wlasnie daje ta ogrmna siłe.Ja rowniez uwazam,ze pokonasz chorobe bo z tym podejsciem nie moze byc inaczej:):)Przeciez nie ma prawa pojsc nie po Twojej mysli:):) Dzielna kobietko!!! Jestes cholernie madra.Pisz do nas czesto.MOdle sie za Twoje dobre samopoczucie.Jeszcze troche... buziaki i przesyłam pozytywna energie...
winozkany
16 listopada 2008, 10:55Grunt to pozytywne myslenie :) Czytałam sporo o podświadomości i powiem Ci że nie mozna dopuszczac do siebie złych mysli a jeśli jeszcze masz dla kogo zyć to to daje duzo siły!!!! Trzymaj sie Kochana :* Jesteś Wielka!!!!!!!
ewulek1980
16 listopada 2008, 10:49Witaj,dzis pierwszy raz czytałam Twój pamietnik,muszę powiedzieć,że jesteś niesamowita!!Tyle w Twojej buźce słońca mimo trudów związanych z chorobą.Masz jakąś niesamowitą siłę,to widać,przetrwasz dzięki temu wszystko -jestem pewna.Trzymam za Ciebie kciuki...a ta "dupa" mnie rozbawiła..heheehhe dobre
Past
16 listopada 2008, 10:15To mi bardzo kojarzy się z książką "Jak pokonałam raka" M. Godlewskiej. Coraz częściej słyszy się, jak ogromny wpływ na zachorowanie ma psychika i to, co jemy. Zresztą na zdrowienie też. Bliska mi osoba przechodzi przez nowotwór. Tylko że w jego wypadku całe leczenie ograniczyło się do amputacji nogi. Podziwiam go za siłę psychiczną. I Ciebie także za to podziwiam. Tacy ludzie jak Wy budzą mój ogromny szacunek. Jestem przekonana, że czeka Cię wygrana walka (piszę to szczerze). Trzymam kciuki mocno, mocno. I ciepło pozdrawiam.
ToJaMajka
16 listopada 2008, 09:42myślę, że koleżanka psycholożka chciała Ci zasugerować potrzebę małych (a może nie tylko małych)zmian w samej sobie. Do tego trzeba się zatrzymać i pomyśleć. I Ty to właśnie robisz. Też się kiedyś tak zatrzymałam... Niektórzy z otwartą ze zdziwienia szczęką trwają do dziś. Tobie życzę spokoju i wielu radości.
Latarnia
16 listopada 2008, 09:15pozdrawiam i... nie wiem co jeszcze napisać.... kobieta zrobi wszystko albo i nie???????
walc65
15 listopada 2008, 23:31Coś w tym jest . Zauważ ,ze tzw. "ludzkie wampiry " - wiesz o jakich ludzi mi chodzi., łatwiej zyją , mają mniej problemów , więcej im się udaje. A jak na dodatek są trudni do rozgryzienia to dość długo piją z nas krew, właśnie te nasze słabości . Cholera wychodzi na to ,że trzeba twardym być , tylko dlaczego mi to nie wychodzi? Trzymaj się dziewczyno , ja trzymam za ciebie kciuki i nawet nie powiem ze mam nadzieję , ja wiem że będzie dobrze . Pozdrawiam PS Podgryzaj krakersy , tak jak przy ciąży.
Wiedzmowata
15 listopada 2008, 22:30znam szukanie akceptacji i to, że "czegoś się nie da..." - co się nie da, jak to się nie da, musi się dać!!! - no i czasem się udaje w 100%, a nie_do_końca wychodzi jak chciałam, bo np. nie przećwiczyłam materiału do końca... i miałam 3 punkty mniej niż maks :-/, ale tego problemu miało nie być na egzaminie, cóż.... - czy w związku z tym zawaliłam sprawę ja(?), czy ktoś w pewien sposób nie "dotrzymał słowa" - zmiana reguł gry w czasie gry?, a może po prostu roztrzebanie... pozdrawiam :-)
elik7
15 listopada 2008, 22:28ale zbytnia perfekcja nie słuzy nikomu a zwłaszcz Tobie, daj sobie troche luzu, trochę miejsca na błędy, to naprawdę pomaga. Serdecznie pozdrawiam <img src="https://vitalia.pl/30/e5c49919073234a1.jpg" border="0" alt="darmowy hosting obrazków"/>
Healthy
15 listopada 2008, 21:45Hej, Mariolka, nie jesteś czasem dla siebie za surowa? Ok, perfekcjonizm szkodzi, więc nie właź w niego po raz kolejny zastanawiając się co było źle. To co było, to już zamknięty rozdział, najważniejsze jest to co jest teraz i to co przed Tobą, a z historii można co najwyżej brać lekcje na przyszłość. A tak przy okazji, każda z nas jest niedoskonała, na swój jedyny, niepowtarzalny sposób. Ja na ten przykład bywam "ślimaczek" chowający się w skorupie i do tego jeszcze byle co mnie wzrusza np. orkiestra harcerska maszerująca ulicą. Można się z tego śmiać, można się wstydzić, ale co tam taka jestem i kto chce może mnie lubić, a kto nie chce... ten traci, hehehe ;)
agonia65
15 listopada 2008, 20:26myślę, że jednak taka rozmowa była Ci potrzebna. Buziaki:)
erwinka
15 listopada 2008, 20:06z tą dupą to tak mnie rozbawilas że masakra normalnie jesteś Wielka kobitko trzymam kciuki uda się bo innaczej byc nie może ;)i tego się trzymaj pozdrawiam
magdast
15 listopada 2008, 19:39...takie powazne rozmowy o naszych rodzicielkach ..a ja się śmieję jak głupia do sera hehhe...
mmiler
15 listopada 2008, 18:38A ja sobie mysle, że rozmowa była potrzebna, jak najbardziej.Nie bede sie rozpisywac dlaczego, bo pewnie trafiłabym na czarną listę:-)Życzę Ci powodzenia w walce!
kilarka2
15 listopada 2008, 18:10rozmowa może i przydatna, ale niekoniecznie w tym momencie Twojego życia. I nie sądzę, żebyś to Ty "zawiniła" i że dlatego masz raka. A przykład z daniem dupy koledze rozbawił mnie aż do najdalszych kawałków mózgu :) Na temat mam, na miłość których trzeba "zasłużyć" wiem aż za dużo. Sama taką mam i wciąż czekam na pochwały, których nie ma, niezależnie od tego, jak dużo robię, jak bardzo się staram, jak wiele osiągnę. Ściskam
monika735
15 listopada 2008, 17:34o amtko, spokojnie poczekam bo zolonej herbaty nie lubię..... może za jakis czas?