Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Leniwa baba..:)
29 października 2008
A dzis leże w łóżku. Złapałam od maluszków wirusa i mam big katar. Na razie nie spostrzegłam innych objawów, ale katar sam w sobie jest dla mnie meczacy.
Nażarłam sie wiec czosnku, popiłam fervexem i leżę spocona bleeee.
Chciałam Wam dzis napisac , jaka leniwa i nudna ze mnie baba.
Kilka dni temu kuzyn zapytał mnie co ja robie przez cały dzień? W podtekscie - czy mam jakies konkretne zajęcie coby nie zdechnąć z nudów ,nie zwariowac, a co gorsza coby durne myśli nie przychodziły do głowy ? :))
Myśle sobie co robię , co robię? No czasem książki czytam, czasem oglądam telewizję, przed komputerem siedzę .........a on na to, że chyba tony tych książek przerabiam.
Hmmm,no nie, mysle sobie......co gorsza ja nie mam za wiele czasu na przerabianie tych tomów .Więc co ja robię ???
Kilka dni dręczyło mnie to pytanie. I nagle spojrzałam na siebie z perspektywy pytającego :)))
No tak. Pan ma niańkę, gosposie, sprzataczke.....ludzi od wielu spraw na telefon, a ja ??? Ja Prosze Pana wszystko sama robię :))
I nie jestem typem kobiety , co to przemęcza sie pracami domowymi, ale jednak same to one sie Proszę Kuzyna nie chca zrobic :)
Posopolita kura domowa ze mnie :)))
Więc przy pięciu osobach w domu, mam wieczną sterte brudów do wyprania, powieszenia, zdjecia i wyprasowania. Musze rankiem zaplanowac co moja czeredka bedzie w ciągu dnia jadła , więc zakupy i przygotowanie posiłków zajmuje mi większa część dnia. W zlewie przy tylu osobach czeka non stop sterta naczyn do umycia. Trzeba kurze pościerać, podłogi umyć, łazienke z kibelkiem często sprzatac i tak w kółko...........
Owszem, teraz rozdzielam niektóre prace pomiedzy domowników, ale jak ekonom musze przypilnować i rozliczyć towarzystwo :))
Czasem trzeba sprwy urzedowe pozałatwiać , dzieci z przedszkola odebrać, pobawić sie z nimi, spać ułożyć.
A w miedzyczasie czytam książki, oglądam wiadomosci w telewizji, zaglądam do netu lub plotkuje z odwiedzajacymi mnie ostatnio tabunami gośćmi :)
I jak będąc młoda mężatką ........narzekałam na taki tryb życia, tak z wiekiem uwielbiam ten nasz nudny, szary, codzienny rytm.
Nie tęsknie za kolacyjkami we dwoje na mieście, nie marze o wyjeżdzie , gdzieś hen, daleko, nie chce mi sie z nikim spotykac i marnować czasu, który uwielbiam poświecać swojej rodzinie.
Najbardziej lubie kiedy Bartek przyprowadzi maluchy z przedszkola, a Darek po obiedzie robi nam wspólną kawke, później rozmawiamy sobie o ........nie mam pojecia czym, ale zawsze mamy sobie cos do powiedzenia, a później kąpiel dzieci i zostajemy tylko my, we dwoje. Cisza, spokój, a my objeci na kanapie oglądamy jakas sieczke w telewizji, albo omawiamy jakies bieżące , domowe sprawy.
Nuda Panie !! :)))
mikrobik
29 października 2008, 14:18Całe życie pracowałam jak każda typowa baba na dwóch etatach chociaż też nie jestem z tych co to wszystko same zrobią najlepiej. Dojeżdżałam do pracy dosyć daleko. Ostatnie lata to już był koszmar. Zakorkowana totalnie W-wa sprawiała, że podróż w jedną stronę zajmowała mi ok. 2 godz. I kiedyś pomyślałam, że ja już naprawdę nie muszę realizować się jedynie w pracy. Muszę troszkę zacząć myśleć o sobie. Od kwietnia pędzę żywot szczęśliwej emerytki. Uczę się rozpieszczać siebie, na co nigdy nie miałam czasu. Gdy moje koleżanki zadawał mi pytanie Twojego kuzyna też najpierw długo mnie to nurtowało, bo moje zajęcia są takie mało wymierne, ale dla mnie cudowne. Pędzę żywot podobny do Twojego, ale dużo bardziej na luzie ( nie mam małych dzieci pod stałą opieką) i jestem szczęśliwa. Małe zgrzyty zdarzają się czasami, ale bez nich życie byłoby nudne inaczej.
cubalibre1
29 października 2008, 12:44...ale pełna miłości. Uwielbiam czytać Twój pamietnik, nie ze wzgledu na sytuację w jakiej sie znalazłas,ale ze wzgledu na realnosc Twoich opisów, prostote,a jednak niebywały kunszt...wiem,ze może to głupio brzmi,ale Twoje słowa tak jakos docieraja do mnie, rozbawiaj,smuca...tecza wrazen:) pozatym byłam dzis na pierszym w swoim zyciu USG piersi, szłam tam całkiem wyluzowana itp, az tu nagle lezac tam na wpól nago i czekajac na p.doktor zaczełam sie bac, co tak naprawde uslysze...na szczescie wszystko jest dobrze,ale w zwiazku z tym,ze moja babcia, nie majac jeszcze mozliwosci na profesjonalne leczenie zmarła na raka piersi w latach 70tych,wiec ja profilaktycznie musze juz badac sie co rok.Wiec co rok bede leżec na kozetce ze strachem...Dlatego podziwiam Cie z całego serca i zycze kolejnego "nuuudnego",ale jakże przepełnionego radoscia bycia z bliskimi,dnia:)
ameria
29 października 2008, 12:39Za ta 'nuda' tesknie. Brak mi jej odkad mamy lokatora. Czekam az sie wyniesie...