Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Różowa wstążka ....
3 października 2008
Wrzesień 2008r. nie można zaliczyć do najszczęsliwszych w moim zyciu.
Dokładnie 1 września udałam się do ginekologa z guzkiem o wdzięcznej, łacińskiej nazwie Medullare , i w ciągu całego miesiąca moje życie uległo poważnej przemianie.
Oddzielamy grubą krechą ten rozdział.Teraz mamy październik - oficjalnie ogłoszony miesiąc walki z rakiem piersi.
No to walczymy :))
Pozbyłam się wreszcie drenu spod pachy i od wczoraj chodzę na rehabilitację, która ma usprawnić lewy bark. Mam też skierowanie na masaż limfatyczny ręki, ale jakos do tej pory nie znalazłam nikogo, kto umiałby go zrobić w ramach NFZ.
A w sprawie dalszego leczenia też niewiele wiem, bo rak ciągle jeszcze nie ma oznaczonych receptorów hormonalnych, od których zalezy czy dostanę chemię , czy nie.Podświadomie licze na to, że może mnie ominie, zważywszy na fakt, że nowotwór okazał się z grupy "rzadkich" i skoro "przypisuje mu się nieznancznie lepsze prognozowanie "...............:))))
Do amazonek jeszcze nie dotarłam , bo ten tydzień był tygodniem urodzin Patryka, a że niezbyt sprawna ze mnie kobieta, więc każda czynnośc zabiera mi dwa razy więcej czasu i energii.
Matko, jaka jestem zła na tę swoją niepełnosprawnośc. Teraz dopiero widzę ile w domu jest czynności, które wykonuję mimochodem , nie zauważając nawet, że je czynie.
Nie mam sumienia i nie leży to w mojej naturze, aby wysługiwac się innymi członkami rodziny, ale nawet jak to czynię, to i tak jest pełno zaległości w domu. Darek pracuje do 16:00, zanim zrobi podstawowe zakupy, zje obiad i pomyje naczynia, to musi już kąpać dzieci, robić im kolacje i kłaśc je spać. Bartek uczy sie do południa, potem lekcje , jakies odkurzanko, czasem drobne zakupy, dziewczyna i już zastaje go noc.
A gdzie pranie, sprzątanie łazienki, kibelka, prasowanie ???
Szlag mnie trafia, że nie mogę sama tego wszystkiego zrobić.
Dziś moja mama ma imieniny, jutro przyjeżdża teściowa, a w domu syf, brak podstawowych rzeczy, jedzenia i jakoś tak.............jak ja nie lubie.
Dołączyłam rodzinna, urodzinową imprezke Patryka do imienin mamy. Bez entuzjazmu, ale zgodziła się , musze tylko upiec tort i zrobić jakąś sałatkę.
Przeklnę sobie- kurwa !Jestem zmęczona.
Uffff, już mi lepiej :)) Kto jak kto, ale wiem, że Wy mnie zrozumiecie :))
Zmienna38
3 października 2008, 16:10Przytulam, bo co ja moge na taka odległość? Wierz mi, że gdyby to było jakieś 100km to wsiadłabym w samochód i posprzątałabym , poprasowała i co tam chcesz:) Tylko na pieczenia ciast się bym nie pisała;)I wiesz co? Zrobisz jak zechcesz, ale ja bym imprez nie robiła. Torcik zamówiłabym w cukierni i w domowym gronie wręczyła prezenty! Kobieto! jeżeli ktoś idzie do ciebie teraz po to by się gościć to....do cholery! Ty masz teraz odpoczywać!!! No zła jestem na ciebie! Teraz to mają tobie pomóc! Bo za jakis czas dojdziesz do siebie a na razie jesteś osłabiona, masz miec czas na polegiwanie i zbieranie sił! Będę krzyczała na ciebie, no!
Zmienna38
3 października 2008, 16:02Zanim przeczytam co napisałas to....jaki Patryk na zdjęciu przy stole PODOBNY DO DARKA!!! Szok!! Skóra zdarta z tatunia:))) A Oliwia na zdjęciu głownym do ciebie, serio! Wasze! Jak nic!!:))
mirabilis1
3 października 2008, 14:14I mam ochotę bić się w mój głupi, pusty łeb.Za beznadziejne podejście do życia, za szukanie dziury w całym, za głupotę po prostu. Podziwiam Cię. Bardzo rzadko komuś to mówię. Podziwiam naprawdę i z całego serca. Jesteś wspaniałą kobietą i zasługujesz na wszystko co najlepsze. Pozdrawiam.
starszapani
3 października 2008, 13:58Wiesz, napisałam cały elaborat o mojej chorobie i walce z nią poszłam odebrać telefon i wszystko mi uciekło. Chyba co chwile trzeba wszystko kopiować. Dzisiaj już nie mam sil na pisanie od nowa bo chyba godzinę przy kompie siedziałam i pisałam. Jeszcze się odezwę i do Ciebie napiszę ale chyba najpierw w wordzie a później skopiuję i tu przeniosę. Powiem Ci tylko psychika jest b. ważna, ja nigdy nie przyjmowałam innej opcji jak wyleczenie. Pozdrawiam serdecznie Danuta
malgoska1571
3 października 2008, 11:55Jestes cudowna i masz cudowna rodzine.Pisze się i czyta ,ze nieszczęście łączy bardzo rodzine,ale gdzie opisy ile zabiera tej rodzinie sił i czasu na zwykle chociaz przyjemności?Siedzę teraz w domu i się marnuje,bo choroba juz prawie poszła ,ale mam jeszcze zafundowane zwolnienie na następny tydzień i siedzenie w domu.Jakże ja bym wyżyła się w Twoim domu na tych brudnych talerzach ,ubikacji i .......Och szkoda ,ze dzielą nas kilometry.
otulona
3 października 2008, 11:43z powodu choroby i kurwicy, że bałagan, ja na to patrzę i nic nie mogę zrobić- to doskonale Cię rozumiem! Kilka lat temu zapragnęłam jednak urodzić w końcu wymarzoną córeczkę (lub drugiego synka), zaszłam w ciążę bez problemu - natychmiast. Poczym jak już zaczął się 3 miesiąc, poroniłam...Ciąża była obumarła. Przeżyłam to strasznie i w konsekwencji przesunęły się kręgi lędźwiowe tak, że 7 miesięcy nie mogłam chodzić, siedzieć, leżeć - ciągły ból, zmęczenie i kurwica, że nie mogę nic zrobić...Najgorsza była bezilność. Ale w końcu nadszedł piękny dzień (hipotetyczny termin porodu zresztą), kiedy obudziłam się bez bólu. Miałam 18 kg więcej, zanik mięśni, sztywność staruszki, ale poczułam, że będę jeszcze żyć młoda i sprawna!!! Dla Ciebie też ten dzień nadejdzie - na pewno. I to już niedługo! Pełna narkoza BARDZO osłabia organizm, o tym się nie mówi. Wycięcie sporego kawałka ciała, to dla organizmu też szok, duża partia z raną, co z tego, że pokryta skórą - musi się wygoić i na to idzie mnóstwo energii!!! Za kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Może są gdzieś takie rękawy, które masują przez jakieś rolki, albo powietrze? Szukaj - czuję, że na świecie coś takiego jest...Ściskam.
calineczkazbajki
3 października 2008, 10:34ja tez muszę posprzątać ,po wakacjach a tak mi się nie chce .... ale lepiej się czuję jak jest porządek i ta myśl mnie motywuje :) Miłego porządkowania życzę :)
siemka2
3 października 2008, 10:05ja mam ten sam problem co ty, to znaczy ten syf i w ogóle nie chce mi się go sprzątać. Dzięki tak w ogóle za dobre słowa!
sobotka35
3 października 2008, 09:56co Mariolcia,nie raz i nie dwa to ty pisałaś,żebym wrzuciła na luz i nie przejmowała się tym,że coś nie jest wypucowane na błysk,a teraz kruszysz kopię o nieumyty kibelek.Wyluzuj,bo masz do tego pełne prawo.Jesteś po operacji i nie tylko możesz,ale wręcz musisz odpoczywać.Świat by sie nie zawalił,gdybyś tort zamówiła w cukierni i kupiła gotową sałatkę.Jeśli komuś by to nie pasowało,to jego zmartwienie.Nie przepracowuj się,dbaj o siebie,bo to jest teraz najważniejsze.Pozdrawiam cieplutko:)
Aplik
3 października 2008, 09:38Życzliwość ludzka to najlepszy pokarm - energetyczny ale nie tuczący:)))
Aplik
3 października 2008, 09:14Może to czas na pomoc, na poproszenie o nią a niektórym może musisz dać do zrozumienia, że teraz, przez jakiś czas Ty potrzebujesz pomocy. Przecież kiedyś odzyskasz większą sprawność i z powrotem przejmiesz obowiązki domowe. Tylko proszę Cie nie zacznij pracować zbyt cięzko. Pamiętam jak moja była teściowa, kobieta bardzo pracowita,po operacji nie mogła usiedzieć, bałagan ją denerwował a nie poprosiła nikogo o pomoc. Dorobiła się tego, że ręka jej bardzo napuchła i nie pomagały nawet masaże limfatyczne. Wyluzuj - Twoje zdrowie jest najważniejsze, jesteś potrzebna mężowi i dzieciom. Jeżeli bałagan w domu Cię denerwuje, to może zrób naradę rodzinną i podzielcie obowiązki między siebie. Mówię Ci tak bo ja to przetestowałam na sobie w innej sytuacji, ale również nie mogłam zajmować się domem tak jak chciałam. Okazało się, że jak córki wiedzą co do nich należy, mało tego same zgodziły się na to, żeby mamie pomóc - dom zaczął funkcjonować. Jeszcze poszło kilka usprawnień np.ustalam menu na cały tydzień (tak mniej więcej) i na tej podstawie raz, góra dwa razy w tygodniu robię zakupy, co też zaoszczędza dużo czasu. A co do teściowej, niech nie skręca noskiem, bo mogłaby również tego torta upiec. Pamiętam jak poroniłam pierwszą ciążę, tuż przed świętami Bożego Narodzenia - byłam obolała, kompletnie rozbita a teściowa miała jeszcze jakieś anse, że jej nie pomagam. Wtedy jeszcze byłam młoda i głupia i się tym przejmowałam. Ale teraz... Teraz to jesteśmy dojrzałe kobiety i czas, żebyśmy same zatroszczyły się o siebie:)Przepraszam, że się tak rozpisałam ale poruszyło mnie to, co napisałaś. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam. Małgosia.
ZielonyGroszek
3 października 2008, 08:43mó Bartek mówi "eeej"! Daj se na luz. W domu ciągle cos jest do zrobienia, nie przeskoczysz tego. Teraz skup się na rzeczach ważnych, a czyszczenie kibelka - wybacz - nie nalezy do nich. 3maj się!