Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
waga straszliwa


naprawdę !
naprawdę jest straszliwa!!!
przekroczyłam osobistą granicę alarmową !
widok na dzisiejszej wadze rozdzwonił się wrzaskliwymi alarmami, przed oczami zabłysły ostrzegawcze jaskrawoczerwone światła
o rany!




MŻ pewnie działa i jest skuteczna, ale jeśli ciągle ją przerywam, to jak ma być skuteczną
... a bo stresy związane z wyjazdem dziecka
... a bo słodycze na dzieńbabcidziadka
... a bo znalazłam nową rozpustę (heh, czy wiecie, że masa krówkowa o smaku kajmakowym ma ponad połowę mniej kalorii niż majonez a jest równie uzależniająca?...)


a poza tym - NIE RUSZAM SIĘ
rehabilitacje rozmaite zabrały mi ostatki czasu wolnego
pogoda zaokienna wyeliminowała rower
odśnieżania nie ma z powodu miałkości zimy
nawet na ulubione wielogodzinne spacery nie mogę chodzić, bo:
A - boli mnie chodzenie, jedna pięta bardziej, bywa, że publicznie chodzę pokracznie
B - następnego dnia, gdy poprzedniego musiałam korzystać z nóg..., więc następnego dnia podeszwy mi płoną i egzystuję na przeciwbólach  i tylko kuśtykam i przeklinam ból pod nosem



wcale tego nie chciałam
ale muszę
od dziś, od teraz - WRACAM DO SKRUPULATNEGO LICZENIA KALORII
każdy jeden kęs i łyk
każdy jeden liz i obliz
każda łyżeczka próbowania


nie będzie mi waga pluła w twarz!
  • Alexi1231

    Alexi1231

    24 stycznia 2012, 11:41

    spokojnie, uda Ci się :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.