Dzisiaj już troszkę lepiej,
wiem, ze nie jestem sama z tymi problemami, podzieliłyście się swoimi trudnymi sytuacjami, swoimi przeżyciami i naprawdę zaczynam wierzyć, ze takie sytuację, są z góry dla nas przepisane, żeby zobaczyć też to, ze
"dobrze widzi sie tylko sercem, najważniejsze jest niewidzialne dla oczu..."
Jutro jeszcze czeka mnie rozmowa z moim szefem, ciekawa jestem co mi powie, bo jeszcze nie usłyszałam powodu, dlaczego tak się zachował, ze mnie zwolnił, choćby dlatego, ze wiedział, ze w tym samym miesiącu spadła na mnie moja najgorsza tragedia w życiu?
Jak mógł spokojnie tak zrobic jak oprócz tego,z e jest moim szefem jest równiez moim kolegą? z którym spotykam się, chodze na imprezy itp.... kuźwa jak tak można? Strasznie ciekawa jestem jego argumentów, bo chcę je usłyszeć, chce żeby wiedział, co czuję...
Przeciez równie dobrze jak i tak planował zwolnienie mnie, to mógł się wstrzymać chociaż z miesiąc, co by go zbawiło, jak tyle przychodziłam do pracy to miesiąc w tą czy w tą?
A dałby mi odetchnąć odreagować, a nie w ciągu kilku dni jedna wiadomość za drugą...
Mąż mi mówi, zebym go olała, ale chcę wiedzieć, chcę wiedzieć, co czuje i motywację jego działania... Co moze czuć człowiek który pozostaje tak bezwględny dla drugiej osoby?
Ale tak jest przyjaciół poznaje się w biedzie...
Styczeń jest dla mnie wiecznością, każdy dzień mam wrażenie że się nie kończy, a na koniec dnia zadaję sobie pytaniae jaki to dalszy ma sens?
Dużo rozmawia ze mną rodzina, dużo Wy ze mną rozmawiacie, i teraz wygląda to tak, jest ok, dostrzegam inne rzeczy nie tylko moją tragedię, zaczynam szukać w tym wszystkim sensu, mogę czytać wasze wpisy i to co u Was słychać, i mogę otwarciej mówić o tym co mnie spotkało. I w sumie patrząc na mnie może się wydawać,, ze może i powoli wychodze z kryzysu, ale wewątrz tak nie jest.... godzina jest ok, energicznie, optymistycznie, a za chwilę siedząc gdzieś odpływam myślami, ze łapię się na tm jak mąż pyta "...o czym myślisz..." wtedy wracam do rzeczywistości, teraz myślę, a tak musiało byc inni też przez to pzreszli a teraz jest już wszysto ok, za chwile nachodzą mnie lęki... no ale część przez to przezszła i nie jest ok, skąd mam to wiedzieć?
Z pracą też w jednej chwili myślę, " aaa, mąż pracuje, mamy firmę, finansowo damy radę, trudno mogę mieć i przerwę w pracy", a za chwilę kolejny stan lękowy " .... ale gdzie ja znajde pracę, jest ciężko z pracą, a siedząc w domu oszaleję" i zaczyna się....
Kurcze szkoda, ze nie ma na życie jednej recepty, albo nie wiemy z góry co będzie...
Z jednej strony myślę, "trudno, trzeba pamiętać, ze po burzy zawsze wychodzi słońce", a z drugiej strony myśli " do tej pory wszystko mi się udawało, moze czas to wyrównać"
Biję się z myślami, niestet tu odpowiedziec mi może jedynie upływ czasu, nic więcej :(
pumon
13 stycznia 2012, 13:53Kochana trzymaj się
dukanka1985
13 stycznia 2012, 13:05:) żal mi CIę, to przykre, ze tyle zawiści i podlości ludzie mają w sobie!
karla.s78
13 stycznia 2012, 11:33mamy wpływ na nasze życie ale nie do końca... niestety... trzeba się trzymać i tyle... będziemy silniejsze na przyszłość...
doraeks
13 stycznia 2012, 10:54do kwiatuszka jeszcze, tak cię strasznie drażni że nie wiesz co sie stało bo nie możesz się bardziej pastwić nad czyimś nieszczęściem?
doraeks
13 stycznia 2012, 10:38Trzymam kciuki za rozmowę bo ja bym poszła włsnie po to żeby sie dowiedzieć dlaczego to zrobił ,ale pokaz mu że jestes silna i wcale cie nie złamał nie daj mu tej satysfakcji kwiatuszku idz się prześpij może ci ta wredność przejdzie
kasia8147
13 stycznia 2012, 09:32będzie dobrze, kiedyś usłyszałam taki tekst: "baby to twarde ch*je i ze wszystkim sobie poradzą" trzymaj się, pozdrawiam ;)
justyna43219
13 stycznia 2012, 09:05czekamy na wieści... nie zapomnij obrobić mu tyłka wśród współpracowników. A tak w ogóle to miłego weekendu, dużo słoneczka i pogody ducha! Będzie pięknie zobaczysz, wszystko sie ułoży. Justyś pędzi do szkoły...
agafbh
13 stycznia 2012, 08:56wiesz, tak myślę o tym Twoim pseudo koledze szefie, on musi nie mieć uczuć albo jest cholernym tchórzem, mniejsza z tym, jeśli nie chcesz z nim walczyć o swoje prawa np. w sądzie pracy, to Twój maż ma racje po prostu olej go, sądzę, ze nie jest wart Twojej uwaga, zwyczajnie na to nie zasługuje........ jeśli zaś chodzi o Ciebie samą, do głowy od początku przyszły mi dwie rzeczy, jedną z nich sama przeżyłam, przeszłam źle, wyszłam, teraz jest dobrze (dokładnie w lutym 5 lat temu). także pamiętaj, bądź dobra i wyrozumiała przede wszystkim dla siebie, to bardzo ważne naprawdę, będzie Ci dożo łatwiej spojrzeć z nadzieją w przyszłość.
Foczka81
13 stycznia 2012, 08:40Trzymam kciuki za rozmowę z szefem! Jakby nie poszła, to i tak będzie dobrze. Czasem trzeba zminić środowisko pracy, żeby odetchnąć, nabrać wiatru w żagle i się rozwijać. Szkoda tylko, że kolega okazał się takim ..... wiesz kim. Kwiatuszkami i innymi gadami nie ma się co przejmować... Trole i już.
Krecona86
13 stycznia 2012, 07:46Kochana trzymaj się ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić nawet tego bólu jaki czujesz ale jestem z Tobą, nie mam pojęcia co Ci poradzić. Ja w trudnych sytuacjach znajduje wsparcie u mamy to na mnie działa jak psychoterapia. Wypłaczesz się, wygadasz albo po prostu pobyć z kimś bliskim. Jesteś silna i zapamiętaj "co nas nie zabije to nas wzmocni". Nie poddawaj się proszę.
Krecona86
13 stycznia 2012, 07:42jestem w szoku, jak ludzie mogą pisać Tobie takie komentarze??!!! nie chcesz to nie czytaj kwiatuszku!!! bym inaczej powiedziała ale za dużo osób to czyta.
MartaKras
12 stycznia 2012, 22:44kurcze ale okropne trole cie tu odwiedzaja :( masakra
MartaKras
12 stycznia 2012, 22:44kazdy się martwi o swoją pracę czy będzie czy nie będzie, ale nie daj się zwariować, zrób sobie mały odpoczynek od obowiązkow zawodowych, na pewno to ci dobrze zrobi, moze zrób cos na co nigdy nie miałas czasu, jakis kurs czy moze zwiedzanie czegos... taka odskocznia pozwala spojrzec na wszystko świezym okiem, tak czy innaczej na pewno będzie dobrze!!!! pozdrawiam cieplutko!
marciaz24
12 stycznia 2012, 18:38Czas leczy rany...nie do końca ale leczy..zwolnienie wpływa na psychikę człowieka,wiem to po sobie...sama mam stany lękowe przez to...ale słońce zaświeci...szybciej niż myślisz :*
justyna43219
12 stycznia 2012, 17:11kwiatuszek trzeba być chamem niesamowitym żeby się tak nieładnie o kimś wyrażać! Weź no się dziewucho ogarnij a najlepiej nie właź tu gdzie Cię nie chcą. Nie znasz sytuacji, nie znasz osoby to po jakiego grzyba się wypowiadasz? A Ty Dukanka Skarbie trzymaj się będzie lepiej :-)
dotek86
12 stycznia 2012, 16:24Napewno wszystko się ułoży.Pamiętaj co nas nie zabije to nas wzmocni.Też chciałabym taką receptę na życie,albo móc cofnąć czas i naprawić parę rzeczy,szkoda,że się tak nie da:(
asia0525
12 stycznia 2012, 16:20Aneczko wierzę, że już niedługo i Tobie zaświeci słoneczko!!! Przyciągaj dobre myśli!!
jojo11
12 stycznia 2012, 14:59Nie ma na życie recepty a jakby były to i tak by Ci dowali pięczątkę do decyzji NFZ hihihihihi ale tak poważnie - uśmiechy wysyłam i przytulaki i słońca zyczę żeby jak najszybciej wstało i Cię ogrzało !!!!!
dukanka1985
12 stycznia 2012, 14:06I tu się mylisz, bo byłam teraz na urlopie jak to się stało, więc nawet nikt w pracy nie zdążył jeszcze zamienić słowa, nie wiem czy nawet już wszyscy wiedzą... Słuchaj chcesz to czytaj chcesz to nie, od Ciebie nie dostałam wsparcia więc nie czuję się dłużna.
kwiatuszek176
12 stycznia 2012, 14:02czytam bo chce zobaczyc co wymyslisz jutro i przez kolejne dni, jak by ci było cieżko o tym mówić to byś nic nie pisała a nie omijaki robisz, zrobiłaś to żeby się każdy litował nad tobą, może dlatego zwolnił cię twój szef, moze wpracy chciałaś zeby wszystko kreciło sie wokol ciebie i nie chcial z tobą dluzej pracowac, moze inni pracownicy tez nie chcieli takiej kolezanki nad ktorą trzeba bylo sie użalać, zastanowiłaś się nad tym że sama sie przyczyniłaś się do tego że nie chciał z toba dluzej pracowac?